Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
Władze Rzeszowa chcą zbudować nową siedzibę urzędu miasta, w której znajdą się wszystkie rozrzucone dotąd po mieście wydziały. Biurowiec ma kosztować przynajmniej 30 mln zł i powstanie za pieniądze ze sprzedaży terenów obok zburzonego hotelu "Rzeszów".Jest już wstępna lokalizacja - za powstającym Urzędem Marszałkowskim. - Proszę traktować tę sprawę jako pilną - polecił ostatnio urzędnikom prezydent Tadeusz Ferenc.
Teraz muszą opracować materiały potrzebne do budowy przyszłej siedziby Urzędu Miasta. W pierwszej kolejności trzeba obliczyć ile powierzchni biurowej powinien mieć obiekt i ustalić jego lokalizację. Ta, do której najbardziej skłaniają się władze miasta, to teren warsztatów szkolnych w sąsiedztwie budowanej obecnie nowej siedziby marszałka.
- Nie jest to jednak przesądzone - zastrzega Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta.
Pierwsze pieniądze na inwestycję to 8,6 mln zł z licytacji działki za dawnym hotelem Rzeszów.
Chcemy je przeznaczyć na prace przygotowawcze - tłumaczy Chłodnicki.
Koszt inwestycji rozłożonej na kilka lat wyniesie ok. 30 mln zł. Pozostałe pieniądze będą pochodzić ze sprzedaży dalszych fragmentów terenu za hotelem. W nowym obiekcie mają znaleźć się nie tylko wszystkie wydziały Urzędu Miasta, ale też np. siedziba Rady Miasta.
Super Nowości
Jeśli Podkulski wybuduje 25 piętrowy wieżowiec w miejscu Hotelu Rzeszów to fajnie by było żeby ten budynek również był wieżowcem architektonicznie pasującym do całego kompleksu Podkulskiego.
A co do samej wizji utworzenia nowej siedziby to ja jestem za, urzędy w Rzeszowie są tak rozdrobnione że kociokwiku można dostać gdy się chce coś załatwić, a tak byłoby wszystko w jednym miejscu.
właściwie to niegłupi pomysł żeby wszystko było w jednym miejscu
Wszystko luz, tylko zeby nie bylo tak, ze znajomi naszych wlodarzy odkupia za bezcen od miasta budynki, ktore obecnie zajmuja urzedy.
Pewnie nawet bardzo dobry pomysł nie trzeba będzie latać tak i więcej spraw będzie można załatwić w 1 miejscu I w ogóle lepiej to będzie wyglądać
Jestem za. Juz mi się tak zdarzyło latac od jednego urzędasa do drugiego i myślalam,że szału dostanę- zresztą nie tylko ja...
Budowa praktycznie się kończy, problemy nie koniecznie:
Wymiana nowych okien na... nowe
Za 54 tys. złotych urząd marszałkowski wymienia okna w południowym skrzydle swojego nowego budynku. - Okna były wymieniane kilka lat temu. Były jeszcze całkiem dobre - sygnalizuje Joanna Rusin, która mieszka w jednym z mieszkań tego skrzydła. Nowe okna są większe i ochronią oczy urzędników przed promieniami słonecznymi.
Końca problemów z nowym gmachem przy ul. Cieplińskiego 4 (dawniej ten budynek miał adres Towarnickiego 4) nie widać. A raczej problemów z jego południowym skrzydłem, w którym spośród 15 mieszkań marszałkowi udało się do tej pory wykupić dwanaście. Dwa ciągle są w rękach prywatnych właścicieli. A jedno należy do miasta.Właścicielki jednego z lokali - panie Rusin - ani myślą go sprzedawać urzędowi marszałkowskiemu. Mieszkają ciągle na swoich 71 metrach i z bliska przyglądają się temu, co się dzieje w remontowanej części. Główna część budynku już powoli zapełnia się urzędnikami. W skrzydle południowym prace remontowe ledwo się zaczęły. Zimą był remontowany dach i poddasze. Teraz przyszła kolej na wymianę okien.
- To może drobiazg, ale świadczący wg mnie o tym, że remont nie jest przeprowadzany gospodarnie. Właśnie są wymieniane okna. A przecież nie tak dawno, ledwie kilka lat temu poszczególni właściciele sami je wymieniali. Wcześniej były stare, pięćdziesięcioletnie. Dlatego większość z nas wymieniła okna na nowe - mówi Joanna Rusin. - Te nowe od poprzednich różnią się tylko klamkami. Czy dla kształtu klamek warto wymieniać wszystko i wydawać tysiące złotych? - zastanawia się.
Sprawdziliśmy to. Rzeczniczka marszałka Aleksandra Gorzelak-Nieduży tłumaczy: - Należało wymienić okna ze względu na przepisy dotyczące doświetleń pomieszczeń biurowych, co będzie na pewno sprawdzane przy odbiorze robót budowlanych. Stare okna były po prostu za małe i trzeba było je wymienić na większe - słyszymy od pani rzecznik.
Ale nie była nam w stanie podać w piątek jakie są różnice w wymiarach pomiędzy starymi, a nowymi oknami. - Te nowe mają specjalną powłokę, która pochłania promienie słoneczne - podkreśla Gorzelak-Nieduży. - Jeśli rzeczywiście są większe, to niewiele. Ja nie widzę znaczących różnic. W dodatku, skoro urząd tak dba o właściwe naświetlenie biur, to dlaczego na środku podwórza wybudowano budynek, który zabiera sporo światła pierwszemu i drugiemu piętru? - dziwi się Joanna Rusin.
Wg jej obliczeń wymienionych zostało 25 lub 26 okien. Część z nich miała najwyżej kilka lat.
- Wymiana okien kosztowała 54 tys. zł. Ale poprzednie okna, te w dobrym stanie, zostaną wykorzystane. Mamy dwa budynki przy ul. Towarnickiego, w których przydałaby się wymiana okien - mówi Gorzelak-Nieduży.
- Mnie się to w głowie nie mieści. Jest kryzys, urząd żyje z naszych podatków. Tymczasem pieniądze rozrzuca się na prawo i lewo. Pieniądze nas wszystkich - podsumowuje Joanna Rusin.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
&
Urzędnicy nie mieszczą się w nowym budynku
Nowy budynek urzędu marszałkowskiego, na który poszło już 25 mln zł, nie pomieści wszystkich pracowników. Na starych śmieciach zostanie departament, który dzieli unijne dotacje dla przedsiębiorców. Dla niego wyremontowany zostanie jeden ze starych budynków. Za kolejnych 5 mln zł
Od poniedziałku do nowych pomieszczeń przenosi się departament wdrażania projektów infrastrukturalnych RPO
Modernizacja gmachu przy ul. Cieplińskiego ma pochłonąć 35 mln zł. Pierwszy etap to koszt 25 mln. Do modernizacji pozostało jeszcze południowe skrzydło.
Do tej pory przekonywano, że w nowej siedzibie miejsca wystarczy dla wszystkich. Na 12,6 tys. m kw. miało się z powodzeniem zmieścić blisko 600 urzędników.
Przeprowadzka już się rozpoczęła. Przenosi się tu od poniedziałku departament wdrażania projektów infrastrukturalnych RPO. Do tej pory był w wynajmowanej kamienicy przy ul. Sobieskiego.
Poszczególne komórki PUM rozrzucone są po całym mieście, w sumie w jedenastu siedzibach, w większości wynajmowanych. To zresztą było koronnym argumentem, gdy zapadały decyzje o wchodzeniu z tą inwestycją.
Tymczasem teraz staje się jasne, że nie dla wszystkich wystarczy miejsca w nowej siedzibie. W wynajmowanym budynku przy ul. Hanasiewicza pozostanie departament wspierania przedsiębiorczości, który dzieli unijne dotacje dla przedsiębiorców.
- Moglibyśmy go próbować upchnąć w skrzydle, które będzie dopiero modernizowane. Ale nie ma tam tak wiele miejsca, by zapewnić komfort pracy. Dlatego mamy inny pomysł - mówi Aleksandra Gorzelak-Nieduży, rzeczniczka prasowa marszałka podkarpackiego.
Pomysł to pozostawienie na razie departamentu przy Hanasiewicza. - Do dyspozycji departament będzie miał dwie kondygnacje budynku: parter i pierwsze piętro. W sumie 26 pomieszczeń. Komfort pracy będzie tu lepszy - ocenia rzeczniczka.
Dlaczego dla jednego departamentu zabraknie miejsca w potężnym budynku? - Bo w chwili, gdy była planowana jego rozbudowa i modernizacja, zakładano, że dotacjami dla przedsiębiorców zajmować się będzie instytucja zewnętrzna, a nie sam urząd - mówi Gorzelak-Nieduży.
Modernizacja budynku planowana była jeszcze przez poprzedni zarząd województwa, na którego czele stał marszałek Leszek Deptuła, dziś poseł PSL-u.
Pozostawienie tej komórki na starych śmieciach nie pociągnie na szczęście za sobą dodatkowych kosztów, bo budynek jest wynajmowany od wojewody za darmo. Ale to nie koniec historii. Marszałek chce na jego potrzeby zaadaptować budynek przy Towarnickiego 3A, który jest i teraz siedzibą urzędu marszałkowskiego. Ale nie dojdzie do tego wcześniej niż w przyszłym roku. Bo aby mógł tam wejść departament wspierania przedsiębiorczości, trzeba będzie zrobić remont. Koszty już zostały oszacowane na 5-6 mln zł. Marszałek chce wziąć pieniądze na to z RPO, z puli na tzw. pomoc techniczną, czyli na wszystko, co się wiąże z realizacją programu. Można za te pieniądze kupować komputery, organizować konferencje itp. W departamencie wspierania przedsiębiorczości pracują 54 osoby. Do tej pory ogłoszony został jeden konkurs, we wrześniu ub. roku. Dotychczas nie został rozstrzygnięty. Właśnie trwa ocena wniosków, których napłynęło aż 730. Do wygrania spore dotacje: od 10 tys. nawet do 1,2 mln zł. Już w maju ma zostać ogłoszony nowy konkurs.
- Nie czujemy się pokrzywdzeni tym, że nie znajdziemy się w nowym budynku. Teraz intensywnie pracujemy nad wnioskami. Analizuje je 11 zespołów - mówi Maria Fajger, dyrektorka departamentu wspierania przedsiębiorczości.
DLA GAZETY
Leszek Deptuła, były marszałek podkarpacki
Nigdy, w żadnych snach nie przewidywałem, że dotacje dla przedsiębiorców będą realizowane siłami urzędu. Mieliśmy przecież świetną Rzeszowską Agencję Rozwoju Regionalnego, która zajmowała się tym w przeszłości. Bardzo dobrze sobie radziła. Powinna to robić nadal. Podjęcie decyzji o tym, że będzie się tym zajmował sam urząd, dziś odbija się czkawką. Stworzono nowy departament, dla którego nie ma miejsca. Zatrudniono mnóstwo młodych ludzi, którzy nie radzą sobie z realizacją projektu. Są opóźnienia, docierają do mnie skargi od przedsiębiorców niezadowolonych z pracy tego departamentu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
Parę starszych artykułów.