Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
Rząd PO zamierza od przyszłego roku nałożyć na swych poddanych eko-podatek od aut definitywnie kładący kres sprowadzaniu tanich a dobrych używanych aut z Zachodu. Zyskają dealerzy i zagraniczni producenci aut stracą jak zwykle Polacy.
Orwell na drodze
Lobby dealerów samochodowych musi być zaprawdę złotouste bo już do swoich pomysłów przekonało kilka rządów. Złe języki przypominają, iż jeśli nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, iż chodzi o pieniądze.
Osobiście obstawiałbym na głupotę lub zawiść naszych rządzących widzących jak w kupionych za grosik 10-15 letnich limuzynach jeżdżą zwykli Kowalscy, przez co prestiż władzuchny wożącej się wozami z najwyżej póki znacznie spada. Być może jest to też owczy pęd wynikający z durnoty naszej klasy politycznej – skoro taki podatek mają w Niemczech znaczy, iż miernikiem postępu jest on i trzeba go wprowadzić też nad Wisłą.
Komponowało by się to również z typowym dla socjalistów myśleniem życzeniowym w stylu jaki by tu wprowadzić przepis by rozładować korki na drogach i by Polacy jeździli nowszymi autami, czyli by byli bogatsi. Każdy wolnorynkowiec w takiej sytuacji stwierdzi, iż trzeba zamiast wypłacać zasiłki budować drogi za pieniądze z podatków, a podatki zmniejszyć by rodaków było stać na lepsze i droższe auta.
Socjalista zaś wprowadzi eko-podatek, bo to i więcej kasy będzie to „rozdysponowania”, a i dróg budować nie trzeba będzie, bo Polaków nie będzie stać na taki podatek i liczba zarejestrowanych aut w Polsce zacznie szybko spadać. Doskonały będzie też efekt wizualny – starsze rocznikowo pojazdy trafią na złom, kierowcy z nich przesiądą się do autobusów i na rowery, a zagraniczny turysta widząc same nowe furki i bicykle na ulicach stwierdzi, iż nad Wisłą żyje się dostatnio tak jak w Holandii.
Takie myślenie można spotkać i u dziennikarzy, choć nie wiadomo czy piszą to siedząc w dealerskiej kieszeni czy też to efekt ich poziomu umysłowego. Przykłady? „Na całym świecie ludzie jeżdżą samochodami, jakie są w ich zasięgu finansowym. Wystarczy pojechać do Portugalii, Hiszpanii, czy Grecji, by zauważyć, że jeżdżą tam dużo tańsze samochody, niż w Niemczech. Tymczasem polscy obywatele źle wyglądają w tanich modelach: Astrze, Punto, Fabii, Thalii, czy Albei.
Polak musi jeździć BMW, Passatem, lub Audi. Tyle, że wiek tego samochodu nie zbliża nas do reszty Europy” pisze na łamach WP Bogusław Korzeniowski. Nie wie tylko bidulek, iż w zasięgu portfela większości Polaków są właśnie auta z drugiej ręki a nie nowe, a używane Audi lepsze niż nowa „daćka”. Natomiast polscy laweciarze zaczęli ostatnio te „graty” z Niemiec wozić właśnie do Hiszpanii, bo potomkowie Korteza wolą od nowej Fabii używane BMW czy Audi.
To już było czyli PIS w gaciach Belki
Przypomnijmy, iż po wejściu do Unii Polacy zaimportowali kilka mln używanych aut, z czego ponad połowa ma więcej niż 10 lat. Idąc na rękę koncernom motoryzacyjnym i dealerom sld-owski rząd Belki szykował pomysł zastąpienia akcyzy nowym eko-podatkiem. Na takie propozycje opozycja na czele z PiS powiedziała wtedy stanowcze nie. „Sprzedaż i naprawa używanych samochodów nakręca koniunkturę.
Do kieszeni wielu ludzi w Polsce trafiają pieniądze, nawet jeśli nie zawsze podatki od tych pieniędzy trafiają do budżetu” mówił Paweł Poncyliusz, który z ramienia PiS wyjaśniał podczas debaty w Sejmie czemu jego partia zagłosuje przeciw wprowadzeniu nowego podatku ekologicznego na importowane używane auta.
Tymczasem ledwo minął rok PiS po dokonaniu kosmetycznych zmian, przy zachowaniu jednak istoty samego podatku, serwował nam taki podatek z rządowych ław. Na dodatek przedstawiał ten nowy podatek jako wyciągnięcie pomocnej ręki Polakom by nie jeździli starymi samochodami, co notabene podchwycił niemiecki „Dziennik” artykuł o tych zmianach fiskalnych tytułując „Podatek ekologiczny będzie korzystny dla kierowców”!
Wróci kucie
Obecnie ten sam „Dziennik” donosi, iż ministerstwo finansów właśnie kończy prace nad projektem ustawy o nowym eko-podatku. Ma być on płacony co roku w urzędzie skarbowym lub magistrackim wydziale komunikacyjnym. Zacznie obowiązywać prawdopodobnie od 2010 r. „Najwięcej zapłacą kierowcy jeżdżący motoryzacyjnymi starociami: 3 tys. zł za auto sprzed 1992 r. Właściciele pojazdów, których wiek nie przekracza 9 lat, zapłacą około 500 zł.
Wygrają ci, którzy kupią samochód prosto z salonu, podatek za małolitrażowe auto to zaledwie 100 zł” donosił „Dziennik”. Podatek ekologiczny będzie zależał od pojemności silnika i poziomu emisji spalin. Tu pozwolę sobie przypomnieć czasy, gdy to samo ministerstwo wprowadzało podatek akcyzowy na paliwa tłumacząc, iż ma on na celu zastąpić podatek drogowy i wszelkie inne opłaty ponoszone z tytułu użytkowania auta.
Co równie ciekawe, zapewne w obawie przed buntem zmotoryzowanych poddanych zapowiedziano enigmatycznie znaczne ulgi od aut za jakie zapłacono już przy ich sprowadzeniu akcyzę, o czym poinformował rzecznik prasowy Szefa Służby Celnej, Witold Lisicki. Zapewne oznacza to, iż ulgami objęte zostaną wszystkie auta już zarejestrowane w Polsce. Widać po tym jednoznacznie, iż nie o ekologie w tym pomyśle tu chodzi ale o skok na kasę i w imię interesów dealerów położenie szlabanu na import używanych aut z Niemiec.
Wraz z ograniczeniem wolności gospodarczej Polaków powrócą znane nam z socjalizmu nonsensy. Po wprowadzeniu nowego eko-podatku na stare auta, ich cena w Polsce prawie natychmiast wzrośnie. Tak, bo auta te jako już zarejestrowane w kraju będą objęte znaczną ulgą w płaceniu tego podatku. Droższe auta oznaczają, iż wielu Polaków będzie do upadłego remontować swe stare auta, bo nie stać ich będzie na przywiezienie używanego, choć lepszego z RFN, za które trzeba by płacić taki wysoki, coroczny podatek. Tak więc średni wiek samochodów w Polsce zamiast zmaleć, co obiecują politycy, będzie rósł!
Powtórzy się sytuacja sprzed naszego wejścia do Unii. Wtedy to zaradni Polacy omijali podatki handlując polskimi dokumentami aut ze szrotów wraz z kawałkami karoserii z numerami, które (kuto) wspawywano w importowane auto, tym samym legalizując je bez konieczności opłacania horrendalnie wysokich podatków. Tak będzie i obecnie. Oczywiście „papiery” na szrotach po wprowadzeniu nowego podatku zdrożeją – by przypomnieć, iż przed wejściem Polski do Unii za „papier” do golfa II trzeba było zapłacić 5 tyś zł! Kiedyś budowano lepsze jutro ze szkolną lekturą „Jak hartowała się stal”. Wszystko wskazuje na to, iż obiecany przez PO dobrobyt wykuwać będziemy „kując” lewe numery w starych autach przywożonych z Niemiec.
dla naswietlenia sprawy, u nas zeby zezlomowac auto, trzeba zaplacic. W RFN za zezlomowanie auta dostaje sie 3500€ na dofinansowanie do nowego samochodu.
Poza tym w Polsce balbym sie kupic auto z salonu, jak ktos poszpera w necie to znajdzie artykuly nt klepanych samochodow z salonu. Zdarzalo sie, ze auto sprzedane jako nowe mialo szkode calkowita... Polska rzeczywistosc...
[ Dodano: 2009-04-27, 19:25 ]
Ja im k...(kurde) dam.