Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
po co ludzie, ktorzy nie są w kościele i nie chcą być katolikami , biorą ślub kościelny?Równie dobrze możesz mnie zapytać po co podszedłem do bierzmowania. Poszedłem, bo u mnie w rodzinie nie było nawet takiej opcji, żebym nie poszedł.
Tak samo po co większość ludzi na wsi chodzi do kościoła?
Bo później sąsiad będzie mówił, że ta..
tradycja?
To tak samo, po co osoba ktora przegada cala msze na polu pojdzie do komunii i odrazu do domu?
Po to żeby nie rujnować życia przyszłym dzieciom?
Żeby ich sąsiedzi nie wyklinali, ze szatański pomiot rodziców co żyją na 'kocią łapę' i żeby ich rówieśnicy nie wytykali palcami(a dzieci akurat potrafią być wyjątkowo wredne...).
Widzę, że w sumie nie taki katolicki ten kraj jak o nas piszą A co do tematu: dla sąsiadów, rodziny, bo tak wypada, co będą mówić później itp. Ale z drugiej strony nie mówię, że to złe, na pewno dodaje trochę uroku do tej całej uroczystości.
To tak samo, po co osoba ktora przegada cala msze na polu pojdzie do komunii i odrazu do domu?
No właśnie po co? Nie rozumiem tego. Nie rozumiem ludzi, którzy ida do kościoła i stoją na zewnątrz, 30m dalej z kolegami. Jak ich normalnie spotkasz to takie "meny" i "chojraki", że nikt im nie podskoczy ale rodzicom nie potrafią powiedzieć, że nie chcą chodzić do kościoła. Śmiech na sali.
Po to żeby nie rujnować życia przyszłym dzieciom?
Żeby ich sąsiedzi nie wyklinali, ze szatański pomiot rodziców co żyją na 'kocią łapę' i żeby ich rówieśnicy nie wytykali palcami(a dzieci akurat potrafią być wyjątkowo wredne...).
eee bez przesady, na prawdę się to nadal dzieje ?!
myślę ze w mieście takie rzeczy raczej już nie mają miejsca
czy można nazwać takich ludzi tchórzami - bo boją sie zrobić po swojemu wbrew całej rodzinie !?
czy może ludzmi o wielkich sercach, bo potrafili się przełamać aby sprawić trochę dodatkowej przyjemności bliskim dla których kościół jest czymś ważnym ?!
ludzmi o wielkich sercach, bo potrafili się przełamać aby sprawić trochę dodatkowej przyjemności bliskim dla których kościół jest czymś ważnym ?!
Faktycznie trzeba byc człowiekiem o wielkim sercu, żeby iść "do" kościoła i siedzieć całą mszę 30m dalej nie wiedząc nawet co się dzieje w trakcie. Okłamują siebie, okłamują rodzine, okłamują Boga. Gdzie tu wielkie serce?
Faktycznie trzeba byc człowiekiem o wielkim sercu, żeby iść "do" kościoła i siedzieć całą mszę 30m dalej nie wiedząc nawet co się dzieje w trakcie. Okłamują siebie, okłamują rodzine, okłamują Boga. Gdzie tu wielkie serce?
generalnie to mówiłem jedynie o osobach które biorą ślub bo o tym jest temat - czyli siedzą z przodu
siebie nie okłamują bo nie robią tego dla siebie
rodziny okłamują jedynie wtedy gdy nie powiedzą im tego, że im "ślub kościelny nie potrzebny ale jeśli tak wy tak bardzo chcecie to ok"
boga nie okłamują - jak można okłamywać kogoś w kogo się nie wierzy
określenie "wielkim sercu" był tak samo przerysowaniem jak "tchórze" tylko dla zobrazowania sytuacji
Gdzie tu wielkie serce? dla rodziny niech sobie matka z ojcem myślą ze wychowali syna/corke na porządnego katolika. Abstrahując oczywiście od konkretnych przypadków. Ja tak odebrałem, rozumowanie Kuby, z którym zresztą się zgadzam
niech sobie matka z ojcem myślą ze wychowali syna/corke na porządnego katolika.
To jest zakłamanie, które jest gorsze od tego, że ktoś nie chce chodzić do Kościoła. Bo prawda zawsze wyjdzie do wierzchu.
Ja powiem otwarcie, po prostu nie macie jaj żeby powiedzieć rodzicom: "Mamo, Tato nie ide do kościołai nie będę do niego chodzić". A to są zwykłe wykręty, że dla dobra kogoś tam. Znam przypadki, że koles potrafi matce rente podkraść a niby dla jej dobra idzie do kościoła(?!).
Ale ja chodzę do kościoła Może nie co tydzień ale co jakiś czas na mszy jestem. Tylko i wyłącznie z własnej woli Ja tylko tłumaczyłem rozumowanie Kuby
No nie moge wszyscy wierzący się wypowiadają
nie są w kościele i nie chcą być katolikami , biorą ślub kościelny?
Bo... co ludzie powiedzą. Często nawet współmałżonek/współmałżonka nie wiedzą, że ta druga połówka nie czuje takiej potrzeby.
A jest to obłuda. Religia, kościół to nie cyrk żeby robić show dla samego show. Bo będzie fajnie, uroczyście, ładnie, etc... Tutaj główną rolę ma odgrywać sfera duchowa.
podobnie jak ktoś tam wcześniej powiedział tradycja. Również"co by ludzie gadali"...
Ja powiem otwarcie, po prostu nie macie jaj żeby powiedzieć rodzicom: "Mamo, Tato nie ide do kościołai nie będę do niego chodzić".
Ja miałem tą odwagę i moi rodzice(bardzo wierzący) doskonale o tym wiedzą i nie zmieniło to naszych relacji
lecz niestety, dobra rozmowa czasami nie wystarczy - może zabrzmi to brutalnie, ale potrzebne są pewne 'predyspozycje' drugiej osobie której chcemy coś wytłumaczyć takie jak np.: otwartość,wyrozumiałość,zrozumienie oraz brak zaślepienia w wierze
kwestia "co inni powiedzą" w ogóle do mnie nie przemawia, nie jestem w stanie tego zrozumieć
może dlatego, że nigdy nie interesowało mnie co powiedzą inni (w jakiejkolwiek kwestii)
dzieci wytykają palcami inne z tego powodu, że jego rodzice żyją bez ślubu ?! i to dzieje się w mieście gdzie liczba mieszkańców przekracza 200tyś ?!
zresztą są inne sposoby na to aby dziecko uchronić przed tego typu zachowaniami
Ciekawy temat. Intryguje mnie zwłaszcza kwestia 'A co wtedy, gdy jeden partner jest wierzący, a drugi nie?'. Trzeba dojść do porozumienia z innymi, ale przede wszystkim z samym sobą.
Ja powiem otwarcie, po prostu nie macie jaj żeby powiedzieć rodzicom: "Mamo, Tato nie ide do kościołai nie będę do niego chodzić". A to są zwykłe wykręty, że dla dobra kogoś tam. Znam przypadki, że koles potrafi matce rente podkraść a niby dla jej dobra idzie do kościoła(?!).
Nie znasz wszystkich osób, wszystkich przypadków. Nie każdy rodzic jest taki wyrozumiały, nie każda babcia taka jest. Czasami po prostu lepiej przeboleć te 60 minut w kościele niż mieć złe stosunki z rodziną.
To nie kwestia odwagi.
Nie od dziś wiadomo, że większość "katolików" to obłudnicy...
Mysle, ze problem zniknal by gdyby chrzest przyjmowalo sie w wieku 16 lat, tak jak bierzmowanie. Lekcja religii w szkola powinna uczyc nie tylko o chrzescijanstwie, ale tez buddyzmie, islamie, judaizmie itd. Wtedy mlody czlowiek sam moze zdecydowac ktora droga pojdzie. Najwazniejsze to zyc uczciwie. Bo jesli czlowiek cale zycie modlacy sie do Al Laha drugiemu krzywdy nie robi i pomaga innym, to co - pojdzie do piekla? Kosciol Katolicki zmienia sie od 2 tys lat, na poczatku bylo calkiem inaczej niz dzis. Chrzest przyjmowali dorosli, swiadomi swego wyboru ludzie, dzis natomiast jest to bardziej tradycja niz gleboka wiara.
zresztą są inne sposoby na to aby dziecko uchronić przed tego typu zachowaniami
Niby jakie?
Bo jesli czlowiek cale zycie modlacy sie do Al Laha drugiemu krzywdy nie robi i pomaga innym, to co - pojdzie do piekla?
oczywiście, że tak !
ważniejsza jest wiara niż dobre uczynki
dowód ?!
"Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił" (Ef 2,8-9).
Taka jest prawda, wiara to stan duchowy, gdzie albo ją mam, albo ją odrzucam. Mimo iż jestem katolikiem obchodzę wszystkie święta należycie i chodzę do kościoła co tydzień, to jednak widzę jak sam kościół się zmienia, przez co dużo osób młodych traci wiarę. Powodem tego są księża, którzy coraz częściej pokazują, że dla nich wiara duchowa = sprawy materialne. Żeby się za kogoś mogli pomodlić musisz zapłacić coraz więcej kasy.
No a skutek później jest taki, o którym już tu wspominano. Albo w ogóle nie chodzą do kościoła, albo udają, że chodzą, żeby ktoś o nich nie pomyślał źle...
Ja mogę powiedzieć o sobie (18lat).
Jestem katoliczką praktykującą, tak mnie wychowano, taki mój wybór...
Jednak nie cierpię religii w mojej szkole... Prowadzi ją osoba(katechetka) która totalnie zniechęca mnie do wszystkiego, co z Kościołem jest związane. (nudne monotonne lekcje, nie wiadomo o czym konkretnie, kompletnie nie panuje nad sytuacją)
Drażni mnie też niedbalstwo księży którzy "odbębniają" Msze. Dlatego staram się, nie chodzić ciągle do tych samych kościołów i to naprawdę pomaga
Wiadomo, wszystko zależy od nastawienia młodego człowieka, nie można zawsze zwalać winy na innych, trzeba w tym wszystkim odnaleźć samego siebie
Nina, katechetki zazwyczaj sa do dupy