Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
Zastanowił mnie brak takiego tematu i kilka przewijających się w innych opinii - jeśli nie mamy w miarę jednolitej koncepcji, skąd wiadomo do czego dążyć?Jaki chcemy mieć skład atmosfery? Jakie ciśnienie? Jaką temperaturę? Jak ma wyglądać teren, co na nim rosnąć, co biegać? Jaki układ pomiędzy poszczególnymi bazami? Jaki strój?
Temat zakładam dodatkowo ze względu na schemat psychologiczny: im więcej wyobrażania sobie, tym więcej przekonania także wśród znajomych, im więcej przekonania, tym więcej realizacji, co angażuje już znajomych znajomych... .
Serio, uwielbiam obserwować ten schemat, ale już czas aktywnie go wykorzystać, neh?
--
Moja koncepcja (zdecydowanie i bardzo chętnie do dyskusji):
Po podgrzaniu biegunów, podgrzewa się wszystko ze względu na uwolnione do atmosfery do tej pory zamarznięte substancje. Czapa "lodowa" nie jest stapiana do końca i to kontroluje wzrost temperatury do minimalnej 3-5'C na równiku - gęstsza atmosfera chroni przed znaczną utratą ciepła, rośliny można trochę "podrasować" by były to dla nich dobre warunki - i żeby wywarzały więcej tlenu. Opcja B: w ciągu dnia "wietrzymy" szklarnie.
CO2 zostanie zużyte przez rosnącą w danych warunkach dużo szybciej roślinność (wpływ zawartości CO2 zamierzam sprawdzić w pracy badawczej na olimpiadę, na razie to hipoteza). Dlatego atmosferę będziemy mieć mieszaną, głównie CO2 i O2, reszta jak jest plus okazyjnie ulatujący z paliwa CH4.
Ciśnienie spowodowane przez zagęszczenie atmosfery wzrasta, dlatego odpowiada wysokogórskiemu - panującemu na 2500mnpm (300m w jedną lub drugą stronę), co oznacza, że ludzie są w stanie się przystosować, tylko należy zadbać o to już na promach Ziemia-Mars.
Optuję, by znalazły się na Marsie rzadsze gatunki roślinożernych zwierząt - pomoże to kontrolować rozrost flory i może zapewnić poparcie paru organizacji ekologicznych. Poza tym, jeszcze nie widziałam zdrowego, odpornego wegetarianina, nawet gdy dodatkowo o takich podpytywałam - choć, przyznaję, niespecjalnie aktywnie, około ośmiu znajomych osób - a zwierzęta roślinożerne mają smaczniejsze mięso. Ryby sprawiłyby sporo problemów z dostosowaniem warunków dla nich, a te substancje które z nich się osiąga, można znaleźć i w innym mięsie.
Podejrzewam znaczną ilość zbiorników podziemnych pod ciśnieniem: potencjalnych studni. Bo jeśli na Marsie jest woda, zapewne jest i pod zi... marsem, a stygnące wnętrze planety powiększało swoją objętość i naciskało na bardziej lotne substancje, tworząc właśnie ciśnienie wyporowe. Tak czy siak, mydła zachowujące twardość wody i maszyneria wytrzymująca tęże twardość to raczej dobry pomysł - szkoda od razu spacyfikować ewentualne środowisko życia.
Pomiędzy bazami proponuję utworzyć drogi, obsadzając roślinność z obu stron potencjalnej (niech mniej wieje piachem), potem wylewając substancję reagującą z glebą w tworzywo podobne do cementu - niech mniej paliwa idzie.
Jeśli chodzi o strój, pojęcie o inżynierii materiałowej mam o tak blade, że konkretna tkanina nie przychodzi mi do głowy. Jednak praktyczny zestaw to np: niekoniecznie lekki (na Marsie i tak wszystko jest lżejsze, a mięśnie wypadałoby poćwiczyć), gładki (piach, a na co tyle trzepania?) stosunkowo elastyczny kombinezon (z dużą ilością kieszeni o różnego rodzaju wytrzymałości - zwłaszcza dla personelu) pod szyję, z klasycznym "hakiem" na piętę i bezpalcową rękawiczką jeśli chodzi o ręce (izolacja termiczna i mechaniczna, ostatecznie biologiczna/chemiczna - można by wtedy rozprowadzić po wnętrzu antybiotyk) plus równie obcisłe rękawice, sztywne (na to patrzę z perspektywy osoby, która za nic nie chciała mieć jakichś ligninowych mało skutecznych szmat na skręconej kostce ) szerokie (piach!) buty z "traktorami", oraz czepek z nausznikami membrano-dźwiękowymi (piach nie wleci do uszu, ale astronauta słyszy normalnie) i goglami. Wszystko w ciemnych kolorach, ze względu na temperatury (choć raczej nie gogle !). Potem moda będzie powstawać już naturalniej.
A ze względu na podejrzewane oszczędności w zużyciu wody, wszyscy krótkie włosy (nie łyso, bo to jednak izolacja termiczna).
Bardzo praktyczne spostrzeżenia i na pewnym etapie będzie można z nich skorzystać. Jednak obecnie zajmujemy się problemami znacznie bardziej bliższymi (także chronologicznie). Np. atmosferę trzeba zagęścić, bez dwóch zdań, ale jak zapobiec "odrywaniu" jej przez wiatr słoneczny? Skąd wziąć energię do podgrzania atmosfery? To są dopiero problemy w skali globalnej i podejrzewam, że najbardziej działają na wyobraźnię, zwłaszcza męską Eksplozje nuklearne wyzwalające temperaturę, gigantyczne lustra na orbicie - yeah! To lubimy!
Dobrze, że poruszyłaś tu, na forum, kwestie bardziej praktyczne. Ja - przyznaję - ani przez chwilę nie zastanawiałem się jak mają się ubierać marsonauci
Istnieją programy do modelowania krajobrazu, np: Terragen. Byłoby świetnie gdyby ktoś z nas pokazał, jak wyobraża sobie Marsa w czasie transformacji. Kilkanaście lat temu zrobił tak Artur C. Clarke w książce "Śniegi Olimpu". Z dzisiejszymi komputerami obrazki będą dokładniejsze i ładniejsze. MauraM - zajęłabyś się tym tematem? Twoje obrazki opublikujemy na stronach Marssociety Polska
Hm, to nie projekt, właściwie nijak sie ma do tego terminu, ale wariacja na temat - już jakiś czas temu wykonana. Luźne skojarzenie, więc daję link do swojego malowidła: http://falkazmijka.devian...ARS-1-114951126
Okej, gdy coś dla odmiany sensownego wykonam, to również zalinkuję. Program Terragen sprawdzę, dzięki, Marcusos.
Ticonderoga - i jak tu miałby pracować na Marsie ekipy jednopłciowe? Jak biedni astronauci poradziliby sobie pozbawieni praktycznego kobiecego umysłu ? Hehe.
Hehe, a jakby na wielomiesięczną misję astronauci zabrali stosy puszkowanej żywności i tylko otwierali, podgrzewali i zjadali - to od razu byłoby wiadomo jakiej płci była osoba odpowiedzialna za wyżywienie
A Terragenem sam bym się chętnie pobawił, gdyby nie chroniczny brak czasu
Hehe, a jakby na wielomiesięczną misję astronauci zabrali stosy puszkowanej żywności i tylko otwierali, podgrzewali i zjadali - to od razu byłoby wiadomo jakiej płci była osoba odpowiedzialna za wyżywienie
A Terragenem sam bym się chętnie pobawił, gdyby nie chroniczny brak czasu
Eee... Wszystko zalezy jak sie przygotuje ta ekspedycje. Bo wiadomo, ze ilosc jedzenia potrzebna do zabrania na wyprawe jest policzalna (jak dlugo razy dzienna "dawka" razy liczba osob plus jakis margines).
Powstaje pytanie. Czy policzony ciezar i rozmiar mozemy wyslac razem z ekspedycja? Bo jezeli nie, to warto sie zastanowic nad czesciowa (chociaz) samowystarczalnoscia takiej ekspedycji. I osobiscie najbardziej mi sie to podoba, choc chyba ciezko byloby obecnie przekonac decydentow do tego modelu...
Ticonderoga, a coś Ci się w tym nie podoba ? Choć osobiście wolę, gdy część żywności biega. I rozmnaża się. Mniej uśmiecha mi się zjadanie żywności mojemu pożywieniu... .
Dokładnie, Czerwek. Samowzstarczalna. Tylko taka przetrwa dłużej, jeśli zajdzie taka potrzeba. Tylko taka może być podwaliną do kolonii. Tylko taka utrzyma zmianę myślenia o kolonizacji kosmosu - tę z "Mars Direct".
PS Ciągle zwykłe malunki z fantazji, ale bardziej dopasowane do mojej wizji: http://falkazmijka.devian...yrody-115386273
Oczywiście, oczywiście, żywność musi biegać, bez tego nie będzie porządnej misji na Marsa Serio!
Malunek "Lekcja przyrody" zwrócił moją uwagę na ciekawą rzecz - jaki kolor liści będą miały marsjańskie rośliny? Jeśli podstawą ich źrodła energii będzie tradycyjnie proces fotosyntezy (a prawie na pewno tak będzie), to będą musiały mieć zielony chlorofil. Z tym, że niekoniecznie Na Marsie warunki nasłonecznienia są "nieco" inne niż na Ziemi. Ciekawe co rośliny na to, jak je posadzimy pod różowym niebem?
To prawda. Jest ogromna roznica pomiedzy mozliwosciami istniejacymi dla roslinnosci na Ziemii i na Marsie. Ale, przeciez od lat testuje sie mozliwosci hodowania roslin w troche bardziej spartanskich warunkach (w tym rowniez bez ziemi czy slonca). A kwestia terraformowania Marsa na pewno wskaze nam co tam moze rosnac - ja az tak daleko nie siegam...
A co do wyzywienia misji. To uwazam, ze ta misje trzeba szykowac w taki sposob, zeby po jej wyslaniu byla samowystarczalna. Bo przeciez gdyby cos sie stalo (dopukac) to nikt im nie pomoze...
chlorofil jest tylko jednym z barwników występujących w roślinach - to on przeważnie wyłapuje promienie słoneczne pod niebieskim niebem. Zimne, podobne kolory. Nawet na Ziemi są jednak inne barwniki - stąd np specyficzny kolor brunatnic - ze względu na profil światła właśnie ten wybrałam jako przeważający.
[DODANO: zileony chlorofil ściąga niebieskie i czerwone światło, żółte zostawiając; wyszłam z założenia, że brunatnice mają podobną skalę, ale to do sprawdzenia, hm.]
Przewiduję przede wszystkim genetyczne modyfikacje, wiadomo. Pewnie wypróbujemy różne opcje krzyżowania roślin iglastych, pustynnych, kukurydzy i organizmów o odpowiednich barwnikach.
Jeśli chodzi o biegające jedzenie - proponuję gęsi, są sycące. Mogę zaproponować jako pożywienie awaryjne - myszy: po odpowiednim przyrządzeniu będą jak najbardziej, a rozmnażają się jak trzeba. Dla owadów Mars to raczej cięższe warunki.
Inna opcja - jak coś pod ochroną nam się namnoży ^^...
Tylko jakieś pożywienie dla nich bazowane na niedojrzałej kukurydzy, tulipanach czy innych ziemniakach, hm.
Tak sobie myślę .
Janek Kozicki słusznie zaproponował w swoim projekcie bazy hodowlę pszczół - oprócz miodu, ktoś musi przecież zapylać kwiaty. Zresztą ostatnio przebąkiwano coś o bąkach. Podobno są bardziej wytrzymałe.
A w kwestii ruchomego pożywienia proponuję króliki. Mnożą się nadzwyczaj efektywnie a w dodatku są przeurocze Aha, i nie gryzą kabli, więc nie narażą na szwank bezpieczeństwa misji...
Zapylać mogą ludzie albo wiatr. Aha - brunatnice zweryfikuję, bo oceniając pochłaniane widmo światła poszłam schematem "zielony chlorofil chłonie niebieskie światło": chłonie również czerwone, więc można go zostawić; czasem ze zmęczenia piszę bez sensu .
Króliki? Wspaniale .
nim jednak dojdziemy ko królików i gąsek zdaje się że będziemy musieli zadowolić się jedwabnikami i innymi robaczkami. Zresztą aby cokolwiek uprawiać wpierw gleba musi istnieć, a to bez różnego rodzaju robaczków się nie uda.
Do tego są one podobnież bardzo odżywcze
Co do ubrań to uważam iż będą one już nasiąknięte nanotechnologią. Nanotkaniny będą używane jako druga skóra przez człowieka.
Czyli w ciuchach lokalizacja względem bazy, kontrola medyczna, komunikacja - coś jeszcze, Alcarcalimo ?
Akurat jedwabników jeszcze nie jadłam, ale tak, wiem, że owady są smaczne - byłam na kajakach bardziej głodna, niż żeby się najeść trawą: tzn. szczawiem, pokrzywami, korą z brzozy (której zresztą tam nie było)... - logicznie, zaczęłam "polować"; dopiero po tym dotarło do organizatorów, że dla kogoś trzy kanapki to jedna czwarta porcji śniadaniowej. Ostrych środków czasem trzeba .
Czyli powstaje pytanie, jakie witaminy i minerały mają które - macie znajomego dietetyka ;D?
Niech zgadnę - koniki polne? I co na to inni uczestnicy biwaku? Nie częstowałaś? Nieładnie...
Nanoroboty mogą być przyszłością terraformowania. Wyobrażam sobie, że mogą mieć postać mikroskopijnych ruchomych platform, przystosowanych do przemieszczania się w regolicie i niosących na sobie miniaturowy reaktor chemiczny za pomocą którego zmieniają napotkane związki chemiczne w inne, sprzyjające wegetacji. Albo wypuścimy naturalne bakterie, albo sztuczne - zależy które lobby producentów będzie silniejsze
nim jednak dojdziemy ko królików i gąsek zdaje się że będziemy musieli zadowolić się jedwabnikami i innymi robaczkami. Zresztą aby cokolwiek uprawiać wpierw gleba musi istnieć, a to bez różnego rodzaju robaczków się nie uda.
Do tego są one podobnież bardzo odżywcze
Co do ubrań to uważam iż będą one już nasiąknięte nanotechnologią. Nanotkaniny będą używane jako druga skóra przez człowieka.
Oj... Gleba nie jest potrzebna do uprawiania roslin. Japonczycy od 10 lat testuja mozliwosci rozwoju roslin (pomidory, i jeszcze kilka gatunkow - ale nie pamietam jakie) bez ziemi oraz naturalnego swiatla slonecznego. Gleba jest przeciez potrzebna tylko i wylacznie do doprowadzania mineralow. Japonczycy robia to rozpylajac mieszanke wody z mineralami na korzenie i utrzymujac wszystko w odpowiedniej temperaturze. Natomiast odnosnie swiatla, to korzystaja z lamp...
Mysle, ze poczatkowo mozna z takich systemow korzystac, szczegolnie ze zroznicowana zywnosc w tej misji bedzie wymogiem obowiazkowym, ze wzgledu na psychike...
Dorzuce i ja swoje 'grosze' - niekoniecznie trzy i niekoniecznie pozytywne.
1 grosik o roślinach - na tej glebie marsjańskiej nic nie urośnie. Raz, że chloranów cała masa, dwa - gleba nieuzdatniona biologicznie, i nawet zakładając że roślina może rosnąć bez gleby to w glebie nieuzdatnionej ma trudniej niż wogóle bez niej. Ma to związek z substancjami które są agresywne dla komórek żywych - na Ziemii takie substancje nie istnieją - życie przez miliardy lat się ich pozbyło, na Marsie - są choćby chlorany - które zatrują prawie wszystkie rośliny ziemskie. Druga sprawa - czy system korzeniowy przystosuje się do bardziej lotnych łach piachu przy niższej grawitacji i czy znajdzie wodę na takich wydmach. Klimat będzie przypominał pystynię Gobi gdzie wody 'ani grama' do tego mróz. Negatywne mam zdanie o fotosyntezie w tych warunkach (-20*C - +10*C). Raczej nie należy spodziewać się silnego efektu. Gdyby tam było 20 - 40*C to oczywiście powstanie bujna roślinność (jak na Ziemii w Karbonie). Wyjściem z tej sytuacji są proste organizmy (niekoniecznie nanotechnologia, która 'wymięknie' w agresywnym chemicznie środowisku). Proste pierwotniaki, grzyby, bakterie redukujące. A już szczytem osiągnięć byłoby wytworzenie porostów (grzybo-glony) korzystających z chloranów, rozkładających je, na chlorki i tlen i jednocześnie tworzących silne systemy korzeniowe, korzystających jednocześnie z fotosyntezy, jakby jeszcze takie 'coś' (lub składnik np. owocnik) dało się jeść, to już sukces w terraformowaniu pewny. Taki proces odpowiednio dobrany nie wymaga wspomagania ani kontroli.
Dziękuję, Fyszo - to co powiedziałeś, jest bardzo inspirujące ^^.