Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
Suka i szczenięta przetrzymywane w zamkniętym pomieszczeniu z rozkładającymi się szczątkami szczurów. W innym kojcu szczenięta zagryzione albo przez matkę albo przez dwie inne suki znajdujące się w tym samym kojcu. Takie obrazki zobaczyły wolontariuszki, które w minioną sobotę przyjechały do schroniska w Orzechowcach.
(...)
W sobotę w schronisku była grupa wolontariuszek z Rzeszowa - Jeździmy do schroniska od wielu miesięcy. Widziałyśmy różne rzeczy. Było bardzo źle, ale było już lepiej. Ale to co teraz dzieje, jest straszne - mówi jedna z wolontariuszek.
- Nie było nas w schronisku dwa tygodnie, a psy były tak wychudzone, że niektóre ciężko poznać... Wystające żebra, smutne, otępiałe. Niektóre wcześniej spokojne, teraz agresywne względem siebie. Z głodu!!! Widziałyśmy pozagryzane szczeniaki, ich głowy walające się po boksie. Nie wiem czy zagryzła je matka czy inne dwie suki, z którymi była w boksie. Ale przecież nie powinno się umieszczać suki ze szczeniętami razem z innymi psami - mówi z przejęciem wolontariuszka.
W innym kojcu wolontariuszki znalazły sukę z 11 szczeniakami. Była tak głodna, że wyjadła to co było w misce dla maluchów. Gdy dostała bułkę, trzymała ją zębach przez cały czas sprzątania. - W jednej z pakamer była kolejna suka ze szczeniętami. Maluchy skulone w kącie, a niedaleko nich rozkładający się szczur, z którego wyłaziły robaki. - opisują kobiety. Gdy zabrały się za sprzątanie lodówki, znalazły tam zzieleniałe, śmierdzące kurczaki. - Choć trudno w to uwierzyć, w lodówce zalęgły się białe robaki. W wielu kojcach widać, że od czasu, gdy my sprzątałyśmy nikt tam nawet nie zajrzał. Pracownicy schroniska przekonywali nas, że zwierzęta były karmione i że miały świeżą wodę, a my widziałyśmy w miskach zzieleniałą brudną wodę, niewymienianą od kilku dni. - opowiadają.
Janusz Szostek naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i środowiska UM w Przemyślu, któremu podlega schronisko, nie chciał najpierw uwierzyć, że takie rzeczy się dzieją w schronisku. - Byłem tam w czwartek, widziałem że pracownicy karmili zwierzęta. Psy nie powinny być głodne, bo karma jest zamrażarkach - wyjaśniał. Poprosiliśmy jedną z wolontariuszek żeby mu opowiedziała mu o tym co widziała. - Niestety ludzie, którzy pracują w Orzechowcach nie powinni zajmować się zwierzętami - powiedział po tej rozmowie.
Schronisko w Orzechowcach prowadzi stowarzyszenie Sara. Od wielu miesięcy wiadomo, że stowarzyszenie zupełnie sobie nie radzi z tym zadaniem. Prezeska stowarzyszenia złożyła wniosek o jego rozwiązanie. W ubiegły piątek prezydent Przemyśla zadeklarował wreszcie, że miasto przejmie prowadzenie schroniska. Rada musi wydać zgodę na utworzenie jednostki budżetowej, a to może nastąpić pod koniec maja. - Ale wiele zwierząt może nie doczekać do tego aż miasto stworzy tę jednostkę. Tam trzeba natychmiastowych działań - alarmuje Halina Derwisz.
- Będę tam jeszcze częściej niż do tej pory. Spróbuję przekonać prezeskę Sary, żeby dopóki jeszcze formalnie prowadzą to schronisko dopilnowała, żeby takie historie się nie powtarzały - mówi Janusz Szostek.
Wiceprezydent Przemyśla Dariusz Iwaneczko dodaje - Chcemy podpisać umowę zlecenie z nowym kierownikiem, on dobierze sobie nowych współpracowników. To rozwiązanie doraźne, które powinno zostać wdrożone w ciągu dwóch tygodni. Gdy schronisko będzie jednostką budżetową miasta, będzie tam pracowało osiem osób i na utrzymanie schroniska będzie 200-250 tys. zł rocznie więcej niż teraz.
Gdyby zarząd miasta zdecydował się na podpisanie umów zlecenia już teraz, można by zacząć szukać pracowników i szkolić ich. - Podzielimy się z nimi swoim doświadczeniem, a potem będziemy im też służyć pomocą - deklaruje Halina Derwisz.
zrodlo: GW Rzeszów
nawet nie wiem czy mialabym odwage tam pojechac...biedne zwierzeta.
eh. bezduszność albo lenistwo. a właściwie to i to... masakra.
też bym nie miała odwagi się tam wybrać ;|
chyba lepiej by było dla nich dostać kulkę w głowę niż w takim czymś żyć... chyba..
chyba na pewno, sajik... ^^
wyobrazcie sobie ze ludzie tez czasem zyja w podobnych warunkach i nikt sie tym nie przejmuje...
wolą milczeć.
tam zawsze tak było
tak, tylko ze jak juz ktos decyduje sie na prowadzenie schroniska to nie powinien dopuscic do takiej sytuacji...
eh. a co do ludzi. zawsze inni zaczna gadac, ze sami sobie zasluzyli. co czesto niestety moze okazac sie prawda...