ďťż

Zbigniew Ziobro

site
Internet to potęga « Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose
Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro to postać tyle samo ambitna co bardzo kontrowersyjna. Dla jednych jest ministrem walczącym z układem w prokuraturach czy wśród adwokatów dla drugich jest tzw. „zerem”.
Jestem ciekaw jaka jest Wasza ocena Człowieka Roku 2006 według „Wprost”?


Ziobro - człowiek bardzo ambitny ,inteligentny, z pewnością doskonały fachowiec w swojej dziedzinie.
Jednak co mnie uderza w nim to to mianowicie, że zachowuje się jakby zjadł wszystkie rozumy i był najmądrzejszym człowiekiem na świecie - a przynajmniej w Polsce.
Jednakże ze wszystkich ministrów w obecnym rządzie tylko on dla mnie jest kimś wartościowym. W ogóle z tej kliki prawicowej tylko on mi jakoś przypadł do gustu

Ziobro - człowiek bardzo ambitny ,inteligentny, z pewnością doskonały fachowiec w swojej dziedzinie.
i do tego pewnie przystojny.. prawda?

Myślę, że Ziobro rzeczywiście chce coś zmienić w układacj prawniczych. Swoją karierę zawdzięcza Komisji do sprawy afery Rywina. Wtedy naprawdę zabłysnął i zyskał sobie bądź to przychylność wyborców, bądź dozgonną nienawiść postkomunistów

A tak na marginesie, to wiem, że sam kiedyś wręczał koszulki:


Lepiej być zerem niż Leszkiem Millerem




do tego pewnie przystojny.. prawda?
myśle, że by być politykiem akurat nie trzeba być przystojnym
Warto też dodać że Z. Ziobro cieszy się bodaj największym poparciem ogólnospołecznym po 1989r.

Popiera go rekordowa ilość Polaków i nie jest to jakieś sztuczne poparcie.
Pan Ziobro ruszył wreszcie w posadach tą naszą zgnuśniałą i skorumpowaną prokuraturę, zaś wśród samych prokuratorów budzi prawdziwy strach a miejscami nawet przerażenie.

Zwróćcie uwagę m. in. na to, ile źle rozpoznanych, źle przeprowadzony i tym samym źle osądzonych spraw wróciło, bądź właśnie wraca ponownie na sale rozpraw naszych sądów.
Dziś niejeden przestępca w tym kraju nie czuje już się tak pewnie, ani bezkarnie...

Oczywiście Z. Ziobro jest też niemal obsesyjnie nienawidzony przez tzw. "grupę trzymającą władzę" lub ten groteskowy "gabinet cieni" z udziałem polityków głównie chyba z PO.

Od pewnego czasu wyjątkowo kiepskiej "rozrywki" dostarcza mi natomiast niejaki Komorowski właśnie z powyższej PO - ten krytykuje wszystko i wszystkich...a robi to wyjątkowo bezmyślnie i na żenująco niskim poziomie.

Ziobro ruszył wreszcie w posadach tą naszą zgnuśniałą i skorumpowaną prokuraturę, zaś wśród samych prokuratorów budzi prawdziwy strach a miejscami nawet przerażenie
Najbardziej Ziobry nie lubią oczywiście środowiska związane z sądownictwem. Gdy umożliwił on wszystkim studentom dostęp do aplikacji odezwały się te środowiska, które strzegły swojego hermetycznie zamkniętego środowiska. Sam znam pewne kręgi adwokackie i widziałem jak bardzo jest on nienawidzony i dyskredytowany. Zarzuca mu się np. że jest tylko magistrem prawa i nie powinien mówić doktorom, profesorom jak sądownictwo powinno funkcjonować.
Ziobro walczy z tym układem i za to jest ceniony wśród zwykłych ludzi. Należy mu się szacunek.
Obserwowałam pracę pana Ziobry przy komisji śledczej w sprawie,,grupy trzymającej władzę’’ w aferze Rywina i wówczas miałam mieszane uczucia... Jednak w miarę upływu czasu, gdy swoimi decyzjami doprowadził do wielu spektakularnych zatrzymań, a prawnicy zmuszeni zostali do wzmożonej pracy pod jego presją postrzegam go jako osobę, która podejmuje szereg działań by stanowione prawo w naszym kraju było respektowane. Mimo dużej krytyki ze strony środowiska prawniczego Ziobro nie poddaje się i walczy dalej wprowadzając radykalne zmiany , czym oczywiście naraża się na krytykę.

Od kilkunastu godzin w Polsce zaczęły działać sądy 24 godzinne. Był to pomysł właśnie ministra Ziobro, który był bardzo często atakowany. Opozycja twierdzi, że takie sądzenie będzie niesprawiedliwe. Obawy dotyczą tego, że bandyta nie będzie miał prawa do obrony… Dziwie się tym opiniom opozycji. Jak dla mnie to bardzo dobry pomysł. W Wielkiej Brytanii takie sady działają od dawna. Przynosi to bardzo dobry skutek. Po pierwsze nie ma zawalonych sądów sprawami mniejszej wagi tj. rozboje, drobne kradzieże, pijani kierowcy czy chuligani. Po drugie usprawnia to wymiar sprawiedliwości, który może praktycznie na gorąco orzec karę dla tych, co do których winy nie ma wątpliwości. Sądy 24 godzinne to moim zdaniem wspaniały sposób na walkę z pseudokibicami czy z pijanymi kierowcami.
Zobaczymy, czy się sprawdzi, ale sądzę, że będzie dobrze działał system sądowych 24-godzinnych. Drobne i małe przestępstwa wynikają często z tego, że kara jest odwlekana i często pozostaje nieosądzona. A jeśli będzie nieunikniona i szybka, nawet niewielka, sytuacja powinna się poprawić.
Jest niemal pewne że owe sądy 24 - godzinne bedą w większości rozpatrywały sprawy zwykłych szumowin czy nieletnich rozrabiaków.

Ci zaś jak wiemy są raczej poza (nazwijmy to) strefą egzekucji sądowej ze względu na zerowe konta posiadania czegokolwiek.

Zwróćmy uwagę na to, że nasza żulia bazuje głównie na tym, co sama zdążyła już niejednokrotnie przetestować na swoich przykładach i przykładach swoich kolesiów - a wygląda to mniej więcej tak:

- brałem udział w bójce (zadymie) - zdemolowałem pół stadionu, wybiłem kilka szyb a nawet parę witryn sklepowych i to na oczach świadków - złapano mnie, postawiono przed sądem, ukarano karą wysokiej grzywny....no i mogą mi "naskakać" - bom jest nieściągalny.

I to powyższe martwi mnie i to bardzo - przecież nasze prawo nie przewiduje już tzw. przymusowych robót (prac) na rzecz miasta wsi, gminy, społeczeństwa... zasądzanych z tytułu wyroków sądowych właśnie za wybryki chuligańskie lub drobne przestępstwa jak to miało często miejsce w minionym PRL-u.

Jeśli więc nasze organy odpowiedzialne za egzekwowanie wyroków sądowych mają się wykazywać kolejnymi indolencjami i niekompetencjami, to myślę że owe sądy już należałoby unieważnić zanim nie dojdzie do kolejnych profanacji naszego (niestety nadal) ułomnego prawa, bo wówczas ponownie zapewnimy "świetną" zabawę powyższym żulom czy szumowinom którzy tylko na to czekają.

Mam jednak nadzieję że moje powyższe obawy są całkowicie bezpodstawne.

Pozdrawiam.

przecież nasze prawo nie przewiduje już tzw. przymusowych robót (prac) na rzecz miasta wsi, gminy, społeczeństwa... zasądzanych z tytułu wyroków sądowych właśnie za wybryki chuligańskie lub drobne przestępstwa jak to miało często miejsce w minionym PRL-u.

Z tego co wiem, to chyba jednak nadal istnieje taka kara. Nie jestem prawnikiem, więc proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale słyszałam o czymś takim jeszcze niedawno.
masz rację Wipsanio - jest możliwość prac społecznych dla skazanych. I to może być bardziej bolesna kara dla niektórych aniżeli kary finansowe.
Jest taka możliwość i prace te są często praktykowane w moim mieście. Drobni przestępcy najczęściej wykonują najbardziej niewdzięczne prace: zajmują się wywożeniem śmieci z kontenerów, zamiataniem ulic, sprzątaniem w budynkach użyteczności publicznej. Wiem, z opowiadań znajomych, że takie przeżycia nie zapomniane. I człowiek dwa razy się zastanowi, zanim zrobi jakieś głupstwo. Nikt nie chce się wystawiać na pośmiewisko kolegów. Zwłaszcza, że aby racować publicznie, trzeba ubrać wściekle żółte uniformy.

zajmują się wywożeniem śmieci z kontenerów, zamiataniem ulic, sprzątaniem w budynkach użyteczności publiczne.
Tak to jest wspaniały pomysł. Tak jak dzieje się to na świecie. Drobni przestępcy a w szczególności ci najmłodsi, powinni pracować społecznie (np. zamiatanie ulicy) na swoich osiedlach. Byłoby to dla nich spore upokorzenie gdyby spotykali swoich sąsiadów, kolegów czy członków rodziny w takich sytuacjach. Kara była by więc bardzo dotkliwa i zapewne część z nich miałaby nauczkę do końca życia.
Jak na razie sądy 24 godzinne w moim mieście mają właśnie szansę się sprawdzić. Po derbach Łodzi kilku wyrostków zorganizowało bójki i ataki na funkcjonariuszy policji. Oby szybko zostali ukarani.

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro to postać tyle samo ambitna co bardzo kontrowersyjna. Dla jednych jest ministrem walczącym z układem w prokuraturach czy wśród adwokatów dla drugich jest tzw. „zerem”.
Jestem ciekaw jaka jest Wasza ocena Człowieka Roku 2006 według „Wprost”?


Osobiście bardzo cenię sobie Pana Ministra za jego zaangażowanie, inteligencję, ambicję i fachowe podejście do sprawy... Uważam, że ten człowiek zrobił i może jeszcze zrobić dla polskiego wymiaru sprawiedliwości bardzo wiele... Popieram wprowadzenie sądów 24-godzinnych, walkę z korupcją i wiele innych jego działań...myślę, że działalność p. Ziobry śmiało mogę ocenić pozytywnie...jest jednym z najbardziej pracowitych ministrów w rządzie...
Gdy zaczynaliśmy ten wątek, Zbigniew Ziobro był na szczycie. Właściwie każdy z nas wyrażał się wobec tego człowieka z szacunkiem i poważaniem.
Po przegranych wyborach, po przegranym procesie dotyczącym sławetnych słów wobec doktora G. oraz w obliczu kolejnych zarzutów prokuratury (tym razem rzecz tyczy się przekroczenia uprawnień i ujawnienia tajemnicy państwowej osobie nieupoważnionej) wydaję się iż ten młody, przyszłościowy polityk stoi na krawędzi upadku.
Czy jesteśmy świadkami końca tego polityka? Czy występki pana Ziobro to „polityczny gwóźdź do trumny”?
Zapraszam.
Ponieważ jestem stosunkowo młody :) a jednocześnie praktykuję, pozwolę sobie zabrać głos w tej dyskusji.
Działania Zbigniewa Ziobry jako MS w żadnym wypadku nie miały na celu poprawy naszego bezpieczeństwa, a były podyktowane względami politycznymi i walką z tzw. "układem". W okresie sprawowania przez niego urzędu MS odeszło z prokuratury więcej wartościowych osób niż za jakiegokolwiek innego ministra. Otoczył się tak wieloznacznymi osobami jak sędzia Andrzej Kryże, który wymuszał na sędziach surowe wyroki wobec wszystkich osób podejrzanych o dzialaność opozycyjną (osobiście znam sedziego, który z tego powodu odszedł ze służby do adwokatury). Publicznie zarzucał to na początku alt 90-tych sędziemu Kryże ówczesny Prezes SN prof. Adam Strzębosz. Ziobro nie miał żadnego wpływu, jako minister na otworzenie się korporacji, ponieważ stosowna ustawa została uchwalona jeszcze w kadencji, gdy SLD sprawowało władzę.
Moim zdaniem z zarzutu przekroczenia uprawnień nic nie będzie. Ziobro, jeśli zna się choć trochę na prawie (a mam poważne wątpliwosći, czego przykładem jest prowadzone fatalnie przez niego postępowanie w sprawie z powództwa G., - jednoznacznie wynikało z wniosków dowodowych, że fact nie rozumie co co musi wykazać postępowaniu o naruszenie dóbr osobistych). Powoła się na art. 156 par. 5 k.p.k. i po pticach. Dotkliwszy i bardzo słusznie, jest wyrok w sprawie cywilnej. Mam nadzieję, ze ku przestrodze innym politykom.
Dośc powiedziec, że Zbysiu skończył podobno z dostatem aplikację prokuratorską i to w Katowicach, a nie w Krakowie.
Nie mówię, że w Krakowie jest lepsza, ale skoro studiował na UJ, a aplikację robił w Katowicach, to o czymś to świadczy.

Władza podejmwoała różne próby otwarcia dostępu do zawodów radcy i adwokata.
ten, którym się chwali Ziobro był wyjątkowo nieuczciwy.
Powiem na własnym przykładzie, jak to otwarcie wyglądało.
Aplikację radcowską rozpocząłem w 2001 r. standardowo od zdania egzaminu. Z ponad 100 osób, jakie rozpoczęły egzamin, na aplikację trafiło 25 osób.
Aplikacja trwa 3,5 roku i tylez trwała moja.
Przy okazji praca w kancelarii prawniczej, więc poza wiedzą zdobywaną w toku zajęc praktykowanie w wykonywaniu zawodu radcy prawnego będąc jeszcze aplikantem.
Kazdy rok aplikacji kosztował 4000 zł (ostatnie pół roku chyba 2000), więc kilkanaście tysięcy złotych, bez opłaty egzaminacyjnej, kosztowało mnie zdobycie prawa do wykonywania zawodu.

Władza ludowa natomiast otworzyła dostęp do zawodu po pierwsze ludziom, którzy często nie praktykowali - zawód radcy czy adwokata jest bardzo specyficzny i nie wystarczy chocby doskonała znajomośc prawa.
PO drugie otarto dostęp do zawodu ludziom, którzy z wasnej kieszeni nie wyłożyli złotówki - no może poza pomocami naukowymi, ale mi przeciez państwo tez tego nie finnsowało.
Co ciekawe w najgorszej sytuacji postanowiono osoby, które ze mną były na aplikacji, a wczesniej ukończyły aplikację sędziowską - te osoby były 2,5 roku na radcowskiej, wiec stosownie do tego zapłaciły i denerwowały się razem ze mną zdając egzamin radcowski, nota bene uważany za najcieższy z egzaminów prawniczych.
Gdyby osoby te poczekały dosłownie pół roku, dostłyby wpis bez problemu.
Jeśli zatem nas egzamin zdało 25 osób, a potem w ciągu krótkiego czasu wpisano na listę kilkaset osób, to możecie sobiew wyobrazi jak wpłynęło tona sytuację na rynku - pracy nie przybyło, chętnych to i owszem.
Niestety nie jest to zawód jak piekarza - tu się nie da szybko i sprawnie piec bułeczek.
Ale tego Pan Ziobro nie chce bądź nie umie zrozumiec.
Zaczynam rozumiec buntujących sie lekaerzy - nie da sie haroa 125 godzin na dobę bo to zwyczajnie jest nie krasnoludzkie.
A do tego doprowadziło owo otwarcie zawodu.

Żeby wyjaśnic sprawę nie mam żadnych koneksji korporacyjnych.

Co ciekawe w najgorszej sytuacji postanowiono osoby, które ze mną były na aplikacji, a wczesniej ukończyły aplikację sędziowską - te osoby były 2,5 roku na radcowskiej, wiec stosownie do tego zapłaciły i denerwowały się razem ze mną zdając egzamin radcowski, nota bene uważany za najcieższy z egzaminów prawniczych.

Znam osoby, które z krestesem nie zdały egzaminu sędziowskiego a bez problemu zdawały egzamin radcowski (m.in. w Krakowie) i nie dlatego, że nie nauczyły się do pierwszego po podobny czas poświęciły obu egzaminom. Znam też osoby które zdały oba egzaminy i zgodnie twierdzą, że po sędziowskim radcowski to betka.
A co do tych osób, które były na radcowskiej po aplikacji sądowej, to tej drugiej aplikacji j nie skończyły, bo do wejścia lex Gosiewski obowiązywał przepis, który osobie z ukończoną aplikacją sądową (a wiec z ocena pozytywną z egzaminu sędziowskiego) pozwalał skrócić aplikację radcowską do 1,5 roku.


Znam osoby, które z krestesem nie zdały egzaminu sędziowskiego a bez problemu zdawały egzamin radcowski (m.in. w Krakowie) i nie dlatego, że nie nauczyły się do pierwszego po podobny czas poświęciły obu egzaminom.

Pytanie, który zdawał pierwszy.
Na pewno radcowski po sędziowskim jest dużo łatwiejszy.
Sędziowski po radcowskim też byłby łatwiejszy.


Znam też osoby które zdały oba egzaminy i zgodnie twierdzą, że po sędziowskim radcowski to betka.

Po tak, bez nie.
Jakbym dwa razy tłukł całego cywila i jeszcze miał praktyki w sądzie i pisał sporo uzasadnień, też by mi potem było łatwiej.


A co do tych osób, które były na radcowskiej po aplikacji sądowej, to tej drugiej aplikacji j nie skończyły, bo do wejścia lex Gosiewski obowiązywał przepis, który osobie z ukończoną aplikacją sądową (a wiec z ocena pozytywną z egzaminu sędziowskiego) pozwalał skrócić aplikację radcowską do 1,5 roku.

Zależy kiedy. Gdy ja kończyłem, wszystkie osoby po sądówce zdawały egzakmin z nami.
Osoby, które były po sądówce n aniższych latach (np. żona kumpla z roku) rezygnowały z aplikacji i dokonywały wpisu na listę na podstawie jak to ładnie ująłeś Lex Gosiewski
Mówiąc bez ogródek ustawa pozwoliła na upchanie za darmochę ludzi, których państwo na koszt podatnika wyszkoliło i którym nie było w stanie zapewnić pracy.

Oj Sławku, Sławku. Skutkiem zdania egzaminu kończącego aplikację radcowską jest uzyskanie statusu radcy prawnego. Radca prawny nie może być aplikantem sądowym co wprost wynika z przepisów usp, nie może przystąpić zatem do ezaminu sędziowskiego.

Ustawa obowiązywała od 2004r. podajże od października. Przed jej wejściem w życie przepis obowiązywał, choć nie musieli z niego korzystać.

Ustawa pozwoliła obniżć koszt podstawowych usług prawnych o prawie 30%. Wstarczy spojrzeć do statystyk GUS i poównać cenę porady prawnej w 2004r. i 2005r. a 2007 (ostatnie dane). Poza tym ustawa uchwalona zdecydowaną większością głosów była reakcją na zapotrzebowanie społeczne dostępu do zawodów prawniczych po wyroku TK uznającym za niekonstytucyjne zasady przeprowadzania egzaminu na aplikacje adwokackie i radcowskie i w konsekwencji zaprzestanie oficjalnego naboru na te aplikacje przez korporacje.

Co do Ziobry to wybacz, ale nie bardzo rozumiem to twierdzenie, że coś musi to znaczyć, że robił aplikację w Katowicach a nie Krakowie. Może się zakochał w jakiejś Ślązaczce/Ślązaku? Może wiedział, że w Katowicach będzie na tę aplikację więcej miejsc? Może wiedział, że w Krakowie miejsca są już rozdzielone przed aplikacją? Nic z Twoich sugestii nie wynika Sławku.
Moment moment Gabryś.
Radcą nie zostaje się przez zdanie egzaminu.
Zdaję egzamin, nie składam ślubowania i co wtedy?

Oczywiście, koszty uległy obniżeniu, a zawód spauperyzowaniu. Nie ma to jak socjalizm.
Przy czym wykonywanie tego zawodu nie polega na jak największym przemiale - sędzia nie ryzykuje niczym, ja ryzykuję dosłownie całym swoim dorobkiem.
A sędziowie (znani nam obydwu) narzekają i słusznie na wielki przerób, nie pozwalający spokojnie orzekać.
Nie stać ludzi na wiecej, obniżmy wynagrodzenia.
Były i takie plany towarzyszy z PiS, były, ale nie wypaliły.

Ustawa oczywiście była niekonstytucyjna. Ta, która pozwalała na wpisywanie osób ze zdanymi, egzaminami prokuratorskim bądź sędziowskim została uznana za niekonstytucyjną i skończyły się wpisy.

Co do Ziobry nie wiem, dlaczego wybrał Katowice. Przypuszczam, że spodziewał sie sporych trudności albo nie wiem czego.
Jak juz napisałem po tym jak został ministrem troszkę się odkuł na niektórych, którzy w moim mniemaniu mogli mu zrobić "krzywdę".

PS:
jestem za otwarciem zawodu, ale w ten sposób, by były równe szanse na dostęp.
Wtedy to ma sens. Nie każdy musi być radcą, adwokatem czy sędzią.
Inaczej wprowadzamy urawniłowkę i potem człowiek czyta bzdury albo ich słucha.
Nie czarujmy się, nie każdy się nadaje.

Co do ustawy o radcach (art. 25):
2002 - wymogu odbycia aplikacji i złożenia egzaminu radcowskiego nie stosowało się do osób, które 3 lata wykonywały zawód sędziego (odpowiednio sprawa dotyczyła radców zmieniających profesję na zawód sędziego); aplikant radcowski, który ukończył wczesniej aplikację sędziowską i zdał egzamin mógł miec aplikację skróconą do 2 lat, bądź nawet zostac zwolniony z obowiązku jej odbywania; nie dotyczyło to zatem po pierwsze egzaminu konkursowego na apliakcję jak i egzaminu radcowskiego - tu ustawa możliwości zwolnienia nie przewidywała,

2004 - jw.,

2005 - zmiana: wymogu odbycia aplikacji radcowskiej i złożenia egzaminu radcowskiego nie stosowąło sie do osób, które zdały egzamin prokuratorski, radcowski, adwokacki bądź notarialny (z adwokatami sprawa oczywista, było tak i wcześniej).
Zmiana obowiązywała od 9 października 2005 r. - poważnie przekonstruowała zasady naboru: po pierwsze osoba z egzaminem sędziowskim nie musiała już ani brać udziału w naborze, ani zdawac egzaminu radcowskiego. Nagle z kilku tysięcy niedoszłych sędziów i prokuratorów zrobiono kilka tysięcy radców i adwokatów - jedyny koszt, to koszt wpisu na listę (który ponosił każdy aplikant radcowski, także ten, który aplikację odbywał po zdanym egzaminie sędziowskim).

2008 - pozostało jak poprzednio, ale Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż niezgodny z przepisem art. 17 ust. 1 Konstytucji jest zapis umożliwiający osobom ze zdanym egzaminem sędziowskim bądź prokuratorskim uzyskanie wpisu na listę radców prawnych (bądź adwokatów) bez stosownej praktyki.
Zdarzało się bowiem (np. w rzeszowie), że na listę radców wpisała się osoba, która egzamin sędziowski zdała słownie 20 lat wczesniej i nigdy zawodu sędziowskiego nie wykonywała.
Mówiąc oględnie pojęcia o wykonywaniu zawodu zapewne nie miała wielkiego.
Stąd nie spełniała jednego z warunków uzyskania prawa do wykonywania zawodu, a mianowicie rękojmi należytego wykonywania zawodu.

Tak czy inaczej do zawodu radcowskiego dopakowano potężną ilość ludzi, którzy:
a- grosza prawie za to nie zapłacili,
b - często nigdy nie wykonywali żadnych czynności, które mogłyby być zbliżone do wykonywania zawodu - przepraszam, ale pisanie uzasadnień i protokołowanie ma tylko bardzo daleki związek z wykonywaniem zawodu radcy czy adwokata - najlepiej spuentował to jeden z mądrych sędziów, u którego byłem na praktyce w trakcie aplikacji: "Bardzo mi się podoba pańskie uzasadnienie, choć jest to uzasadnienie radcy, a nie sędziego. No ale w końcu ma Pan być dobrym radcą."
- w przypadku osób ze zdanym egzaminem prokuratorskim - są to osoby, które kształcono w sposób niespecjalnie odpowiadający zawodowi, który wykonują (chodzi o zakres wiedzy, jakiego wymagano od nich podczas aplikacji prokuratorskiej).

Co do zarobków:
Gabryś, gdyby Ci ustawowo do pomocy dołożyć ze dwie osoby, z którymi podzielisz się zarobkami, będziesz szczęśliwy?

Ja się tak poczułem. Z zawodu, który miał przynosić konkretne pieniądze zrobiono zawód, który daje owszem utrzymanie, ale bez wielkiej satysfakcji, że 4 lata aplikacji i porąbany egzamin (3 dni pisemnego pod rząd, każdego dnia po 6 godzin - tyle, że trzeciego dnia pół godziny przerwy między pisaniem skargi do WSA a pisaniem umowy + ustny - 16 pytań, z których wolno było nie znać odpowiedzi tylko na jedno z nich) przyniosły skutek w postaci odpowiednich zarobków.

Nie łudźmy się, gdybym miał wybrać zawód dla satysfakcji, siedziałbym i pisał książki o Wojnie Krymskiej

Radcą nie zostaje się przez zdanie egzaminu.
Zdaję egzamin, nie składam ślubowania i co wtedy?


Słusznie wyraziłem sie nieprecyzyjnie. Ale nie złożenie ślubowania to już Twoja decyzja.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reszka.htw.pl
  • All right reserved.
    © Internet to potęga ÂŤ Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose