ďťż

10 w skali Beauforta

site
Internet to potęga « Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose
No właśnie - w naszej łagodnej, spokojnej strefie klimatycznej, na środku płyty tektonicznej, z dala od wulkanów, gdzie, wydawałoby się, nie grożą nam żadne kataklizmy, dopadł nas szalejący Cyryl. Huragan największe zniszczenia poczynił w Niemczech, po czym zahaczył o nasz kraj.

Mocno wieje już od kilku dni, i wiar, który miał przynieść upragnioną zimę zmienił się w przekleństwo strażaków i radiowców, a także zwykłych obywateli.
Ja mam szczęście-nieszczęście mieszkać w pobliżu jednego z korytarzy przewietrzających Krakowa i muszę przyznać, że choć nie widziałam jeszcze przez okno przelatującego drzewa, to nie zdziwiłoby mnie to.
A czy u was też tak wieje? Jak radzicie sobie z pogodą? Lubicie wiatr czy raczej ciszę na morzu?

P.S.
Do tej pory oszczędza jednak historicusa, w przeciwieństwie do burz sprzed tygodnia, które co chwila zrywały nam łączność... znaczy się forsztagi...



A czy u was też tak wieje? Jak radzicie sobie z pogodą? Lubicie wiatr czy raczej ciszę na morzu?

Ja wczoraj przez ten wiatr wypadłem za burtę historicusa... - nie miałem prądu=brak kompa= brak internetu!

Ale ogólnie lubię wiatr (delikatny i troszkę silniejszy latem) - wiąże się to z windsurfingiem!
A wiało oj wiało. W piątek o godz. 7.05 stojąc przy oknie z filiżanką kawy w dłoni patrzyłam na drzewa, którymi wiatr targał raz w lewą,raz w prawą stronę, po czym zobaczyłam jak niebezpiecznie unosi się dach na garażu sąsiada. Z otwartymi ustami obserwowałam jak przelatuje przez posesję lądując na dachu mojego domu. Wiatr zerwał blachę łącznie z belkami stropowymi, które uszkodziły mi antenę satelitarną.
W tej chwili szkody zostały już naprawione a wiatr ucichł. Jednak to, co uczynił w kraju jak i za granicą przeraża.
Ja nie lubię wiatru, bo źle wpływa na moje samopoczucie.

Pozdrawiam
A ja najlepsze ( burzę przedwczoraj ) przespałem Przez chwilę obstawiałem z bratem, kto w domu nie zaśnie, ale obaj się pomyliliśmy. Wyszło pół na pół. Ale to nie znaczy, że dobrze spałem. Niestety, taki wiatr nawet przez sen mnie denerwuje i powoduje, że nie wysypiam się zbyt dobrze, pomimo że śpię jak zabity. Choć to strata niewspółmierna do strat nie tylko materialnych, ale i ofiar śmiertelnych.


Ten wiatr jest rzeczywiście potężny. Ale kiedy siedzę zamknięta w domu, to mi nie przeszkadza Lubię słyszeć powiewy, a nawet silne uderzenia. To tak samo jak z deszczem. Jak mokniemy, to go nie cierpimy, ale popatrzeć, jak leje, to przyjemność.

Oczywiście ten wiatr niesie ze sobą ofiary śmiertelne i szkody materialny, więc nie nalezy do tych przyjemnych podmuchów...
Tutaj gdzie teraz mieszkam w UK silnie wiejące wiatry są normą.Zdążyłem się już przyzwyczaić (innego wyjścia nie było).A że czasem chodzę pod kątem nachylony do podłoża bo inaczej się nie da .Tylko już na kredowe klify nie chodzę bo naprawdę mogło by mnie zdmuchnąć do morza.Z parasola też zrezygnowałem po krótkim locie nad chodnikiem razem z nim Co nie zmienia faktu ,że jednak taki wiatr przeraża
akurat te najwieksze wichry przeżywałem w Królewskim Mieście Krakowie. Grad o północy, burza w styczniu - to troche mało normalne. Ale cóż, natura odpowiada za to, co zrobił z nią człowiek
Nie wiem, jak silny jest wpływa czlowieka na naturę. Oczywiście, na pewno jest, ale siły natury zawsze były zmienne. Epoka lodowcowa to nie jest przeszłość. Teraz żyjemy w okresie cieplejszym i mam wrażenie, że tylko w niewielkim procencie przyczyniliśmy się sami do takiego stanu rzeczy.
Zlodowacenia pojawiają się chyba w miarę regularnie, i czytałam gdzieś, że kolejne już powinno nadejść - i to parę tysięcy lat temu, a ocieplenie, a raczej utrzymanie ciepłego klimatu, jest winą rolniczej działalności człowieka już od neolitu. Ślady ocieplenia klimatu i większej emisji CO2 miały być widoczne w rdzeniach lodowych i zgrywać się z okresami "prosperity" ludzkości - ta teoria wydaje mi się jednak trochę naciągana, bo dopiero od naprawdę niedawna człowiek może znacząco oddziaływać na środowisko.
Anomalia pogodowe, których doświadczaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat mogą się wydawać niepokojące w skali pokolenia, ale wiadomo, że podobne przypadki zdarzały się wcześniej - nie jestem w stanie podać dokładnych dat, bo słuchałam audycji w radio i oczywiście, jak to ja, nie pamiętam szczegółów, ale zdarzały się już zimy kiedy średnia temperatura w dzień w styczniu wynosiła 16'C, a także takie, kiedy zamarzał Bałtyk. We wczesnym średniowieczu opisano Polskę jako kraj zimny i nieprzyjazny wszelkiemu życiu, ale już w XIIIw. w dało się u nas hodować brzoskwinie i winorośle - tak więc obecne zmiany klimatyczne nie przerażają mnie zbytnio, są raczej normą.
Zwiększona emisja CO2 i SO2, wycinanie lasów i niszczenie biocenoz ma inne, poważniejsze skutki, których niestety nie widać - tak więc na pewno powinniśmy bardziej dbać o środowisko... Ale na razie nie jesteśmy tak potężni, by znacząco zmienić klimat w ciągu kilkudziesięciu lat.
Słyszałem taką opinię na temat efektu cieplarnianego: coraz łagodniejsze zimy spowodują zmniejszenie emisji dwutlenku węgla...może więc przynajmniej nie będzie jeszcze cieplej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reszka.htw.pl
  • All right reserved.
    © Internet to potęga ÂŤ Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose