ďťż

HARPAGAN 33

site
Internet to potęga « Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose
Witam!
Wybiera się ktoś może na tą edycję HARPAGANA? Jeśli tak to chętnie poHARPAGANUJĘ sobie w kimś w zespole... (trasa piesza lub mieszana)
Pozdrawiam
Czarek


Hehe, właśnie miałem ten sam wątek zacząć

Ja się poważnie zastanawiam, jeśli pojadę to na TM.
Tylko że transport na to wygnajewo umiarkowanie dogodny
Witam!
Jak dla mnie nie jest taki zły W końcu mieszkam jakieś 40 kilometrów na północ
A tak na poważnie: super gdybyś miał samochód, no a jeśli pociągiem to najlepiej w Twoim przypadku dojechać pospiesznym do Gdańska lub Tczewa i przesiąść się na osobowy lub SKMkę do Pszczółek - a dalej już niestety trzeba będzie rowerkiem zaiwaniać... Czasowo - 4,5 godz pospiesznym, 20 min osobowym lub SKM, + to co na własnych kołach.
Jak się zdecydujesz to daj znać.
Pozdrawiam
Czarek
przez te Wasze dywagacje przeszla mi przez mysl trasa rowerowa. niestety cennik na stronie harpa szybko mnie ostudzil w kazdym razie bede trzymal kciuki. moze jak sie uda jakis pieniadz wygospodarowac to sie rzuce do Wrocka na MTBO - choc to tez pochloneloby niezla kaske... eh to siano



moze jak sie uda jakis pieniadz wygospodarowac

To jak Ci sie uda, to się rzuć na Harpa
Tak się zastanawiam. Jak uda mi się dotrzeć do mety na Wertepach, to może wybrałbym się na jedną pętlę Harpagana, oczywiście na trase pieszą.
Nie podoba mi się tylko zapis w regulaminie o czarnobiałych mapach.
Mirku- jeśli jesteś pewien, że tylko jedną pętlę chcesz przejść, to proponuję się zgłosić na trasę mieszaną. Startuje z pieszą i robi jedną pętlę. Potem jest rower, który możesz sobie odpuścić na razie. Różnice- droższe wpisowe, ale KOLOROWA mapa.

Ja z kolei chyba będę musiał tego harpa odpuścić
Pomysł całkiem niezły.
Ale jeżeli nie pojedziesz, to chyba też się nie zdecyduję.
Zresztą możemy jeszcze porozmawiać dzisiaj wieczorem w Makro.
Uwaga uwaga.
Z trasy Harpagana pozdrowienia śle Mirek

W ostatniej chwili postanowił wystartować, w planie ma przejść jedną pętlę, na razie jest spokojnie przed limitami. Nie zdążyłem zapytać o pogodę i samopoczucie, bo "doszedł właśnie do skrzyżowania" tak więc wolałem nie przeszkadzać

Trzymamy kciuki!
Najświeższe wieści z trasy:

Mirek jest na 3PK

Harpagan - 1 petla zaliczona 12 godz 40 minut. Mirek
to sms jaki przed chwila dostalem. ciekawe, czy zdecyduje sie na 2 petle? zobaczymy, poki co mi nie odpisal, ale juz gratuluje ukonczenia pierwszej (mi sie ta sztuka nie udala ).

pzdr
mg
Najnowsze wieści z trasy:
Mirek wyszedł na 2 pętlę trasy pieszej. Idzie na punkt 9 (pierwszy na 2 pętli).
Na przepaku spędził godzinę - poddał się badaniom, zjadł gulasz i ruszył dalej.
W nocy szedł chyba w grupie (słabo było słychać przez telefon co mówi, bo wiatr straszny wieje), potem końcówkę nocy z jakimś chłopakiem i jak mówi: "bardzo dobrze się im współpracowało". Planowali przejść pętlę w 12 godzin, ale nie udało się. Stracili pół godziny czasu na punkcie nad jeziorem. Zamiast iść tam, gdzie podpowiadał rozum, mapa i kompas, poszli tam, gdzie świeciła się lampka. I okazało się, że to nie punkt tylko zbłąkany zawodnik

Na 7 pk Mirek był na 218 miejscu na około 800 startujących.

Pogoda w miarę dobra. W nocy było zimno i prószył śnieg, więc Mirek trochę zmarzł.

Teraz ostro idzie do przodu. Humor mu dopisuje, podobają mu się krajobrazy. Bolą go nogi, ale bardziej boi się nawigacji. Idzie zupełnie sam.
Postanowił nie zatrzymywać się na PK i nie siadać, bo wtedy łapią go największe kryzysy.
Twierdzi, że "jak idzie to idzie i jak się nie będzie zatrzymywał to będzie ok"

Pozdrawia wszystkich kibiców i dziękuję za doping.

I obiecuje ukończyć trasę.
Prawdziwy twardziel. Po raz kolejny udowadnia mi, że ma cojones. Zwłaszcza po zmęczeniu, jakie panowało u niego po Wertepach...

Szacunek i trzymam mocno kciuki za Ciebie Mirku - dasz radę!

Pozdrawia
Hoffi
ok. 13.00 będę dzwonił do Mirka w celach informacyjno-motywacyjnych.
Jeśli ktoś chciałby przekazać Mirasowi kilka słów zagrzewających do boju - piszcie, przekażę mu je. Na pewno będzie mu się po tym lżej szło.
wlasnie dostalem sms od Mirka.
9 PK zaliczony (wg. organizatorow to 57 km), ma aktualnie 150 m-ce, pisze, ze na trasie pieszej wystartowalo ok. 650 osob. oby tak dalej!

pzdr
mg
Dajesz Mirek!!!!
Nie poddawaj się!!!!
Trzymamy mocno kciuki!!!

kR
Dawaj Miras!!!!!
Pokaż im kto rządzi!!!
Do boju Miraaas, do boju Miraaas, wierzymy w ciebieeee !!!!!
Dajesz dajesz !!

lg
Już, już widzą lasek w którym jest punkt kontrolny. Tak, tam przed nimi, już prawie są na "dziesiątce". Mają małe opóźnienie. Chcieli dojść w godzinę, zrobiło się póltorej.
To już prawie 62 kilometr trasy.

Miras nagina teraz z dwoma chłopakami.

Zostaje im 7 i pół godziny. Do przejścia mają jeszcze jakieś 38 kilometrów. Normalnie byłoby "bez problemu, ale jest już trochę słabiej". Mirka opuszczają siły, ale idzie dalej.
Nogi jak bolały, tak bolą. Kiedy miał przeskoczyć przez potok "nie mógł oderwać nóg"

Mirek zapowiada że będzie szedł do końca, tak długo jak się da, bo i tak najkrótsza droga do bazy idzie po punktach. Wracać się już się nie opłaca.

Przeczytałem mu wszystkie słowa uznania i otuchy, a post Lisska nawet zaśpiewałem na melodię "Do boju Poooooooolskooooooo!" co wprawiło Mirka w doskonały nastrój
Stwierdził, że świadomość, że mu kibicujemy dodaje mu sił i "to jest jakby trzecia noga".
Jeszcze raz wszystkim dziękuje za doping i pozdrawia.
dawaj Mirek, dawaj - nie stawaj - nie myśl o tym ile zostało - dawaj po prostu do następnego PK . Trzymam kciuki
sms od Mirka: 10 PK zaliczony, 140 m-ce.
7 godzin i 6PK do konca... jest to trudne ale nie niemowliwe, trzymam wiec kciuki zeby Mirek znalazl gdzies w sobie ta moc, ktora pozwoli mu jeszcze po 60km przyspieszyc.

mg
Dajesz Mirek!!!!!!!!!!!!
kolejny PK za Mirkiem. jest na 136 m-cu (ciagle pnie sie w gore). pisal wlasnie, ze teraz czeka go najdluzszy przelot (9,5 km) do tego trudny nawigacyjnie. Mirek skarzy sie tez na slabnace tempo, dlatego poterzba mu dopngu Panie i Panowie

mg
DASZ RADĘ MIREK! Dawaj do przodu, nie myśl o zmęczeniu. Już bliżej, niż dalej. Co to dla Ciebie, nie zwlaniaj!

Trzymam b.mocno kciuki!

Dawaj!
Dzwonił Mirek. Jak napisał już Marcin, idą na 12 punkt.
Drepta w 3-osobowej grupie.
Jest coraz ciężej. Mirek szacuje, że zdąży przed upływem limitów dojść jeszcze na 13 i 14 punkt, co dałoby mu w debiucie około 80 przebytych kilosów.
Jedyna pocieszająca rzecz, to pogoda, która zrobiła się b. ładna (a w nocy był ponoć śnieg i lód gdzieniegdzie).
Właśnie rozmawiałem z Mirkiem (godz. 16:45).

Jest ok. 1 km od 12 PK. Do mety (16. PK) zostało mu 4 h 15 min i 29 km. Jak mówi, może nie zdążyć w limicie, ale będzie walczył.
Sił coraz mniej, ale wie, że co najmniej 14 PK w limicie będzie, potem się zobaczy. Z wyjazdu bardzo zadowolony. Pozdrawia wszystkich i dziękuję za kciuki.

Myślę, że możemy go wesprzeć jeszcze sms-ami pokrzepującymi.
Jego nr telefonu (co by każdy mógł samemu przekazać) - 601 700 730.

MH
Do boju Miras, do boju, dasz radę, meta jest twoja!!!

Pozdrawiam
sms od Mirka z godz. 17.34:

12 PK zaliczony, 76,5 km.
Miejsce 130
Dalej ide sam samotnie, moja ekipa rezygnuje.
godz. 17:50

Mirek pozdrawia i napiera samemu, jest już za 12 PK i ma do mety ok. 23 km, a zostało 3 h 10 min.

Jest dobrej mysli!
Info od Mirka (18:52)

Po wcześniejszej namowie Piotra Mirek zaczął biec!

Jest już po 13. PK, do 14. PK zostało mu ok. 7 km, a potem ok. 10.5 km przez 15. PK do mety. Czyli razem przed nim jeszcze tylko ok. 17.5 km. Jest zdeterminowany na zaliczenie choćby 15. PK, ale może będzie i na mecie w limicie?:-)

Zostały 2 h 5 min.

Trzymajmy kciuki!

MH
Info od Mirka (19:40)
Jeszcze trochę zostało do 14. PK - ok. 3 km. Mirek zapodaje teraz marszobiegiem, ale wciąż walczy. Pozostało 1 h 20 min. Daje z siebie, ile może!

Dasz rade Mirku!
wiadomosc z ostatniej chwili!

godz. 20.29

Harpagan - 14 PK zaliczony 89,5 km. Miejsce 124. Do mety nie zdaze.
nie szkodzi Mirek, i tak dales niezlego czadu a miala byc tylko jedna petla... tos sie zapedzil. wiem, ze to nierealne ale moze jakims cudem...

a co do samego harpa, Mirek jest 124 na 14PK - to ile wiary w tym roku ukonczy
Uwaga wielka niespodzianka Wojtas dotarł na metę po 23h i 45 min, nie jest to jednak czas oficjalny.
Qrczaki dopiero teraz wszedłem na forum ...
i przecieram oczy ze zdumienia

Mirek jestes mega twardziel, szczególnie ten bieg bedąc na 13, 14 PK

Czekam na info jak zakończył sie dla Ciebie Harpagan ?

Na koniec duze gratulacje i naturalnie czekam na relacje - myśle ze moze
to być cos pieknego

No i duze gratki dla Wojtasa !!

pozdr
BB
wielkie gratulacje Miras jestes mega twardziel! czekam na dokladne info ile zrobiles no i jakas relacja mile widziana!!
Gratulacje !!!!!!!!!!!!!!!!!!

lg
Wielkie gratulacje!!

Z rozmowy telefonicznej wynikało, że Mirek nie wyruszył z 14PK, gdyż na 15 musiałby zrobić 6,5km w 45 min, natomiast z 14 miał zapewniony transport do bazy.

Jutro czeka go jeszcze zadanie specjalne- powrót samochodem do domu
Mirku - jesteś wielki!
Mirek wielki szaczun!!!!
Szacunek
Respect Mirek! Gratulacje osiągniętego wyniku .

kR
Wielkie Gratulacje - RESPECT
Chylę czoło przed tobą Mirek, jesteś mega fajter

Pozdrawiam
Minęło już ponad 50 godzin od zakończenia tej niezwykle interesującej i pasjonującej pieszej wycieczki, a ja ciągle chodzę jakoś tak dziwnie

Nigdy nie będę żałował, że się wybrałem na Harpagana. Szkoda, że tak niewiele zabrakło do jego ukończenia w debiutanckim starcie. Ale tak jak napisałem przed chwilą Zaworowi w SMS-ie, wracam na Kaszuby za pół roku. Nie tylko po to żeby zrobić sobie spacer po tej pięknej okolicy

Od sobotniego południa zaczęly boleć mnie nogi, bolały plecy (nauczony doświadczeniem głodu doznanego na Wertepach przesadziłem chyba w drugą stronę i zabrałem wór picia i jedzenia), miałem pobcierane stopy (w zasadzie tak naprawdę zabolały, kiedy musiałem oderwać zakrwawione i przyschnięte skarpety).

Natomiast psychicznioe czułem się znakomicie. To dzięki Hadesowi i Supernovej miałem świetny humor.
Nigdy bym nie przypuszczał, że Wasze SMS-y i telefony tak mnie zmotywują.
Czułem się tak jakbym dostał drugą parę nóg.
Trudno to w prosty sposób wyrazić, ale ja po prostu byłem wzruszony tym, ze nie jestem sam.
Uczestniczę w Grand Prix dopiero 15 miesięcy, ale czułem się tak jakbym był jednym z Was od 15 lat.

Miałem potężny kryzys między 11 a 12 PK, to był najdłuższy odcinek. I wtedy zadzwonił Hoffi. Człapałem wtedy z Warszawiakami ledwo, ledwo. Zastanawialiśmy się przez moment czy zdązymy dojść przed godz. 21.00 do PK 12.
Ja tu wlokę się chyba z 1 km/h, a Hoffi mówi że mam walczyć o ukończenie trasy. Wydawało mi się to wtedy absolutnie niemożliwe.
Po chwili strasznie sympatyczne SMS-y od Myszy, Kondzika, Marcina G., chyba Pola (nie jestem pewien numeru) a wcześniej Flapera, także Agnieszki z Supernovej, nie mówiąc już o Zaworze i Piotrze K.
I przyszedł taki moment, że przeprosiłem Warszawiaków, z którymi świetnie mi się wcześniej szło i pognałem sam szybciej do bardzo bliskiej już 12-tki. Moi dotychczasowi towarzysze "udręki" stwierdzili, że mają już dosyć i nigdzie dalej nie idą.
Trochę się obawiałem czy idąc samotnie nie zgubię gdzieś drogi.
Ale zaskakująco szybko (jak na 80 km w nogach) znalazłem się nad potokiem, który miał mi wyznaczać dalszy kierunek marszu.

I wtedy za namową Piotra zdecydowałem się biec, żeby popracowały inne mięśnie, a te najbardziej zmęczone trochę odpoczęły.
I okazało się coś dziwnego. Po prostu dobrze mi się biegło.
Był to tylko trucht, ale ciągły bez przerwy (na może z jedną na obejście szczekającego na mnie psa na drodze).
W ten sposób dotarłem do PK 13. Był to pierwszy punkt, na którym nie zrobiłem odpoczynku ale od razu pobiegłem dalej. Po niecałym kilometrze dorwał mnie Hoffi.
Było jeszcze jakieś 17,5 km do mety i 2 godziny czasu, a on mi każe biec tak, żebym zdążył na metę. Niezłe żarty sobie robi - pomyślałem.
Jednak zakiełkowała mi myśl: czemu nie spróbować. Najwyżej się nie uda.
Jeszcze chwilę wczesniej pytałem obsługi czy mam szansę dobiec do 14 PK przed jego zamknięciem, a tu pojawiło się zadanie dobiegnięcia 2 punkty dalej, do samej mety.
Hoffi tak we mnie wierzył, więc nie miałem wyjścia. Biegłem dalej.

Bardzo pilnowałem, żeby się nie zgubić, bo wykluczyłoby mnie nie tylko z szansy na sukces, ale nawet z możliwości znalezienia 14 PK w limicie.
Przebiegłem tak kilka kilometrów, zerkałem na komórkę i denerwowałem się coraz bardziej, bo czas uciekał, a dystans przybywał powoli.
Zatrzymałem się na chwilę, by sięgnąć do plecaka po Isostar i być może to był błąd, bo nie mogłem się potem wdrożyć do ruchu. Musiałem pokuśtykać spory odcinek, żeby zacząć na zmianę truchtać i maszerować.

Końcowy odcinek był znowu pod górę i zacząłem maszerować znowu wolniej. Na szczęście okazało się, że nie zrobiłem żadnego błędu nawigacyjnego i trafiłem idealnie na punkt.
Zostało 45 minut i 10,5 km do mety, ewentualnie 6,5 km do 15 PK, a ja miałem problem, żeby przejść od ławki do ogniska.
Trzeba było podjąć decyzję o rezygnacji.

Wielki żal, że tak niewiele brakowało.
89,5 km nie jest bardzo złym wynikiem na debiut w tego typu imprezie, ale gdybym wcześniej uwierzył Hoffiemu, że dam radę to pewnie dotarłbym jeszcz do PK 15 na 96 km, a gdybym nie zrobił błędu na PK 5 podobnego do tego z Wertepów na rowerowym nocnym PK 3, to te pół godziny zysku dałoby mi może szansę na metę.

Według zasłyszanych opinii trasa była trudna w porównaniu do porzednich Harpaganów.
Nie wiem dokładnie na czym ta trudność miałaby polegać, bo wcześniej nigdy nie startowałem.
Jednak dużym ułatwieniem była świetna moim zdaniem pogoda. Noc co prawda była mroźna, ale ja tego nie odczułem, bo szedłem szybko i nie było mi zimno. W dzień był silny, zimny wiatr, ale było słonecznie i nie padało. Zatem pogoda była tylko trochę gorsza niż na Wertepach.
Trasa była górzysta, ale przecież całe Kaszuby są pagórkowate, więc też nie można narzekać.
Niektóre punkty było trudnio znaleźć. No ale jest to marsz na orientację, a nie niedzielny spacer długodystansowy.

Tytuł Harpagana uzyskało w tym roku bardzo wiele osób.
Jeżeli ja byłem 124-ty na przedostatnim PK, to myślę, że do mety dotarło ponad 100 uczestników. Wyników oficjalnych jeszcze nie ma.

Wygrała para z Ukrainy, chłopak z dziewczyną (ładną).
Jeszzcze raz wielkie gratulacje Miras, jestes wielki! Spoko spoko jesienia napewno uda sie zdobyc tytul Harpagana


Wygrała para z Ukrainy, chłopak z dziewczyną (ładną).

swietne zakonczenie relacji :D

lg
Mirku, jeszcze raz gratuluje tego wyczynu.

kR
Gratulacje jeszce raz, a co do łatwości trasy to wiosną zawsze łatwiej, bo noc krótsza, ale ilośc tych co ukończyli świadczy raczej o łatwej trasie . Co nic nie ujmuje twojemiu wyczynowi!!
Tak, też mi się wydaje, ze wiosną jest łatwiej niż w październiku.
Dzień długi, bo świtać zaczęło już koło 5.00, a jasno było prawie do 20.45. Pomijając oszczędności na bateriach, to szukanie optymalnego przejścia jest prostsze, bo wtedy czasem już z daleka widać drogi czy ścieżki.
No i jest zazwyczaj cieplej niż w październiku.
Tym też się kierowałem, gdy decydowałem się na debiutancki start.
I teraz, gdy zdobyłem nieco doświadczenia, mogę zmierzyć się jeszcze raz z takim wyzwaniem jesienią.
Dobrze byłoby poprawić swój wynik, żeby nie wyszło, że te prawie 90 km zaliczyłem przypadkiem
Ja również jeszcze raz gratuluje wytrwałości
Są wstępne wyniki wiosennej edycji Harpagana:
- ja zająłem 118 miejsce,
- Wojtek Bilewski jest 106.
Nie wiedziałem, że jeszcze ktoś będzie z Hadesu.
Widzę, że trasę ukończyli też Marek i Franciszek Gala z HKS-u Mochy.

Nie wiedziałem, że jeszcze ktoś będzie z Hadesu.

Bo nie bylo Wojtek Bilewski jest rowniez harcerzem z naszego hufca, ale nie jest z HKSu

lg
uwaga! bedzie oblesne wiec kobiety, dzieci i ludzie o slabych nerwach niech nie czytaja!

otoz... po niemalze 7 m-cach od zakonczenie Harapagana w Przodkowie, dzis tj. 17 Maja ad 2007, udalo mi sie pozbyc krwi z pod paznokcia ktora zalegala tam od tego czasu that's all!

a chwale sie bo juz mnie to wkurzalo. w razie draki chlopaki, w dziurze po zakrzeplej krwi moge przemycic pare gramow amfetaminy przez granice - takiej skrytki nikt sie nie spodziewa

pozdrawiam
mg.
Lepiej się nie chwal tak głośno, mój kolega z karate pracuje w Straży Granicznej
masz teraz okazje zapisać coś na blogu
eee tam ja sie dziwie , że tak długo meczyłes sie z krwiakiem - ja zawsze wycinam sobie
paznokcie... i upuszczam krwi, potem odrasta mi juz normalny paznokieć ...
mam juz w tym nie małe doświadczenie

pozdr
BB
Eee, mietcy jesteście, ja jak mam krwiak, to sobie odcinam palec, a potem mi odrasta jak nóżki krabom, tylko w nieco innym odcieniu i trochę krótszy
Tej Zawor to może sobie obetniesz nogi i odrosną Tobie trochę krótsze
i nie będziesz taki wysoki i ciężki, a że będziesz miał je trochę w innym odcieniu ...
...zawsze będziesz mógł mówić że teraz jest taka moda

pozdr
BB



, udalo mi sie pozbyc krwi z pod paznokcia ktora zalegala tam od tego czasu that's all!

pozdrawiam
mg.


Lepiej późno niż wcale a ty to se wygrzebałeś spod tego paznokcia, czy po prostu ten krwiak sie wyniósł....

Pozdrawiam
Karol Kalsztein, pomysłodawca i główny organizator Harpaganów, umieścił na forum rajdu Harpagan ankietę swojego brata, z prośbą o jej wypełnienie przez osoby zainteresowane tzw. aktywną turystyką.
Ma to pomóc jego bratu w napisaniu pracy magisterskiej, a przy okzazji jemu w otworzeniu nowej firmy turystycznej.
Jeżeli ktoś chciałby mu pomóc, to tutaj podaję link do tej informacji o ankiecie:

ankieta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reszka.htw.pl
  • All right reserved.
    © Internet to potęga ÂŤ Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose