ďťż

Hitler - mąż stanu ??

site
Internet to potęga « Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose
Kim dla współczesnych Niemców był Adolf Hitler ?? jakie nadzieje realizował ?? czy można określić go mianem mężem stanu dla ówczesnych Niemców ?? Czy można powiedzieć, że był wybitnym politykiem, biorąc pod uwagę jego działalność w latach 1939 – 1940 ??

Na forum jest kilka tematów o Hitlerze, ale żaden nie porusza tej kwestii. Temat ten napisany przeze mnie pod wpływem oburzenia polskich mediów na wypowiedź polskiego historyka prof. Pawła Wieczorkiewicza, o czym możecie przeczytać między innymi tutaj

A wiec jak to było naprawdę ?? czy profesor ma racje, a może się myli i owe gromy polskich mediów są usprawiedliwione ?? . Czekam na rzeczowe argumenty i dyskusje.


żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, trzeba popatrzeć na cały kontekst dojścia Hitlera do władzy. Na pewno dla wielu obywateli zmęczonych polityką i nieudolnością republiki weimarskiej Hitler jawił się jako mąż opatrznościowy w latach kryzysu - mówił językiem, który odbudowywał złamaną po I wojnie dumę narodową Niemców. Nie wszyscy jednak dali się uwieść hasłom, które głosił on i NSDAP. Dla wielu Niemców jawił się jako mąż stanu, był jednak swoistym szarlatanem i uwodzicielem, który wielu omamił. Mówienie, że ktoś był mężem stanu może być ujmowane w całościowym kontekście - czyli łącznie w klęską 1945 roku, wyniszczeniem i kraju i narodu. Niemcy zapłaciły dość dużą cenę za zaufanie okazane szarlatanowi. I to sprawia, że mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że dla wielu jawił się, zwłaszcza w początkowym okresie (do czerwca 1941 r.) jako mąż stanu, ale zdecydowanie nie był mężem stanu.

A jeszcze inną sprawą jest ocena dokonana przez p. Wieczorkiewicza w kwestii współpracy Polski z Niemcami w kwestii podboju ZSRR. To raczej mało realne przedstawienie historii, biorąc jednak pod uwagę fakt, jakie miejsce w pojęciu nazistów zajmowali Słowianie. Inna sprawa, że w 1935 roku po śmierci marszałka Piłsudskiego Hitler wykonał niespotykany gest wobec Polski - zorganizowane zostały specjalne uroczystości ku czci Józefa Piłsudskiego, wystawiono pustą symboliczną trumnę, a Hitler osobiście wziął udział w nabożeństwie... Ale były to raczej gesty, które miały na celu pozyskanie Polski do własnych celów, a nie uważanie Polski za równorzędnego partnera. Polska zapłaciłaby znacznie większą cenę w wojnie, gdyby weszła w sojusz z III Rzeszą.
Mówiąc o osobie, czy też próbując nakreślić sylwetkę A. Hitlera należy go postrzegać w co najmniej kilku kategoriach, a jego działania rozpatrywać na kilku płaszczyznach.
Hitler jak wielu podobnych mu dyktatorów przeszedł swoją drogę życiową staczając się na samo dno jako polityk, jako przywódca narodu, i wreszcie jako człowiek.
W początkach swojej politycznej działalności Hitler był dla większości Niemców czymś w rodzaju narodowego patrioty, który walczy w ich imieniu o odzyskanie dawnej świetności ich kraju tak bardzo skrzywdzonego hańbiącymi postanowieniami tzw. Traktatu wersalskiego.
Myślę, że to właśnie głównie na tym Hitler zbił swój kapitał polityczny windując siebie i swoją partię na najwyższe szczeble władzy.
Potem był pucz monachijski - więzienie - i książka pt. "Mein Kampf", która została przetłumaczona na 11 języków, a jej nakład osiągnął 5 mln egzemplarzy - te ostatnie dane mówią same za siebie i wystawiają (niestety) Hitlerowi iście dobrą opinię.
Zresztą, do dziś mówi się, że żaden znaczący polityk nie miał tak idealnej wizji powojennej Europy jak A. Hitler.

Tak się już dzieje chyba od samych początków cywilizacji, że ideałem człowieka jest dążenie do doskonałości, a tą niemal zawsze "reprezentuje" siła, która daje i władzę i potęgę.
Trudno dziś jednoznacznie określić czy owe dążenia Hitlera do uczynienia z Niemiec niezrównanej potęgi światowej pod każdym względem były u swoich podstaw tak krwawe i nieludzkie, jak to już wkrótce miało się pokazać, ale owe skuteczne próby wydźwignięcia z nędzy swojego kraju w jakim Niemcy znalazły się po I wojnie światowej wyszły Hitlerowi właściwie znakomicie.
Myślę, że kuriozalnie na takiego przywódcę czeka dziś niejeden zabiedzony kraj - mówię tu tylko o Hitlerze gdzieś do 1933r., potem zaczyna się okres szaleńca, kata i psychopaty, który wiedząc, że sięgnął władzy absolutnej postanowił zrealizować to, co prawdopodobnie prześladowało go od wczesnych młodzieńczych lat, a mianowicie - absolutna władza nad światem.

Jak go jednoznacznie ocenić?...

Pomimo, że jestem (jak pewnie większość z was) zdeklarowanym przeciwnikiem tego jednego z największych morderców świata, nie wysunę na tym etapie jednoznacznej oceny A. Hitlera i zaczekam na dalsze opinie rozmówców.

Pozdrawiam.
Ciężko jest wydusić przez gardło słowa iż Adolf Hitler był mężem stanu. Pamiętając jaką gehennę przeszedł świat poprzez jego chore ambicje, nie dziwię się niektórym środowiskom iż taka wypowiedź budzi wśród nich kontrowersje. Świat niestety często zapomina o Adolfie Hitlerze jako świetnym polityku który wymanewrował całą Europę, a pamięta tylko Adolfa Hitlera jako wielkiego zbrodniarza i mordercę. Tymczasem trzeba podkreślić to iż Hitler w latach 1933-1939 był najsprawniejszym politykiem w Europie, która w tym czasie jadła mu z ręki. Kolejne nadużycia Fuhrera wobec traktatu wersalskiego i zerowa kontrakcja Zachodu niech będzie tu najlepszym przykładem. Hitler potrafił małymi kroczkami budować potęgę swojego narodu. Odcinając się tutaj od wszelkich ideologicznych kwestii trzeba racjonalnie spojrzeć na to jak bardzo umocnił on pozycję Niemiec na arenie międzynarodowej.


Ależ oczywiście, że Hitler był mężem stanu, jak najbardziej, nie ma tu żadnych wątpliwości. To, że okazał się zbrodniarzem jakiego święta ziemia nie nosiła, to zupełnie inna kwestia. Okazał się po prostu złym mężem stanu, ale to wyszło na jaw później, jak słusznie podkreślił Edward w roku 1941, czy może raczej po roku 1941 (niewątpliwie była to cezura w II WŚ).

My patrzymy na Hitlera przez pryzmat wojny, zbrodni wojennych, Holocaustu, itd., ale wojna to zaledwie połowa jego rządów, zbrodnie nawet nieco mniej, a działalność polityczna to ponad 20 lat. Hitler był postrzegany przez Niemców faktycznie jako mąż opatrznościowy, a przez resztę świata, jako mąż stanu. Oczywiście do wybuchu wojny. Nawet w Polsce. Nikt już dziś zapewne nie pamięta, ale w latach '30 u nas dość popularnym imieniem był "Adolf", właśnie w nawiązaniu do Hitlera. Wyprowadził Niemcy z kryzysu, przywrócił narodowi wiarę we własne siły i potęgę, czegóż chcieć więcej? Dziś wiemy, ze wszystko było na kredyt i nakierowanie na konfrontację z resztą Europy, ale wtedy, w latach '30, kto o tym myślał?

Profesor Wieczorkiewicz ma germanofilskie ciągotki i jak go lubię, i w większości się z nim zgadzam (ocena Piłsudskiego, kampanii wrześniowej, itd.), to jego koncepcja mariażu Polski z Niemcami jest IMHO chybiona. Jedyną alternatywą dla Polski (w stosunku do faktycznych działań) był sojusz z Czechosłowacją, który jesienią 1938 roku był całkiem realny. Kiedyś toczyłem długą dyskusję u siebie na forum na temat ewentualnych posunięć politycznych naszego kraju w latach '30 i wspólnie z pozostałymi rozmówcami doszliśmy do wniosku, że zarówno koalicja ze wschodnim sąsiadem jak i z zachodnim była równią pochyłą, prowadzącą do zguby. Skutki takich aliansów byłyby dla nas po prostu tragiczne, już lepiej, że było jak było. Jedynym pozytywnym skutkiem sojuszu z Hitlerem byłoby uratowanie wielu istnień żydowskich, które uchroniłyby się u nas od Holocaustu. Choć może nie takie jedyne, może to profesor miał na myśli... Tylko, że kto w latach '30 mógł myśleć o zagładzie Żydów, nawet Niemcy nie mieli jeszcze wtedy takiego pomysłu.


Czy mógłbym prosić o aktualny link do artykułu, bo ten był do strony głównej i pisałem posta trochę w ciemno (na szczęście znam poglądy profesora dość dobrze, więc się orientowałem)

Alez oczywiście , zaraz poprawie link główny, a tutaj chociażby można znaleźć artykuł, o którym mówiłam.
Po przeczytaniu dyskusji, co do odpowiedzi na tytułowe pytanie w największym stopniu zgadzam się z Edwardem: to czy ktoś był mężem stanu należy oceniać całościowo, po tym, do jakich efektów doprowadziły ostatecznie jego rządy. Nawet jego osobisty upadek jako polityka czy siły politycznej, która reprezentował, nie jest istotny. W końcu ilu demokratycznych mężów stanu ostatecznie przegrywało któreś z rzędu wybory i musieli potem schodzić ze sceny: Winston Churchill, Margaret Tchatcher, a w Niemczech choćby kanclerz Kohl. A jednak uchodzą oni za mężów stanu, dzięki temu co swego czasu osiągnęli dla swojego narodu. Hitler niestety w ostatecznym rozrachunku doprowadził do całkowitego upadku swój kraj i to w decydującej mierze dzięki prowadzonej przez siebie polityce. To nie same okoliczności zewnętrzne, obiektywne i niezmienne doprowadziły go do takiego końca. Mógł inaczej rozegrać politycznie i stosunki z ZSRR i z zachodem. Mógł nie mordować tak Żydów i przedstawicieli narodów słowiańskich, przez co ostatecznie doprowadził do tego, że nie mając wyboru Rosjanie i inne narody wolały, żeby w tym konflikcie totalitaryzmów na wschodzie zwyciężył Stalin niż nazizm reprezentowany przez Hitlera. Z kolei podłoże jego polityki niemal od początku stanowił nazizm, teoria wyższości rasowej i cała związana z tym reszta. A to przez to tak naprawdę przegrał wojnę na wschodzie.

Niestety, Hitler nie przyswoił podstawowej prawdy jaka płynęła z wojen Napoleona z Rosją i z I wojny światowej, że państwo to najłatwiej da się "rozmontować" od środka, natomiast jeśli doprowadzi się do tego, że lud rosyjski stanie ramię w ramię z władzą, oznaczać to będzie dla najeźdźcy zwykle początek końca. I tak z wojen napoleońskich znane są przypadki, gdy schwytanych chłopów rosyjskich przyprowadzano przed oblicze Napoleona czy wyższych dowódców francuskich i gdy znaleźli się oni przed obliczem władcy, ludzie ci naprawdę myśleli, że to diabeł wcielony i że zaraz zostaną pożarci albo zabrani do piekła - bo taki obraz najeźdźcy wpoiła im wspierająca cara cerkiew. Z kolei wyprawienie Lenina w zaplombowanym pociągu do Rosji przez niemieckie wyższe dowództwo i jego późniejsze sukcesy, które ostatecznie wyprowadziły Rosję pod koniec I wojny św. z Ententy, bo przecież po zwycięstwie rewolucji październikowej zawarła ona samodzielnie pokój z Niemcami, bez oglądania się na resztę, zresztą bardzo dla Niemców korzystny, pokazuje tą słabość wewnętrzną Rosji. Czas końca I wojny światowej to także inne zjawisko na froncie: masowe poddawanie się oddziałów rosyjskich Niemcom. Nieraz zdarzało się, że jednostki nawet będące w stanie stawić opór i walczyć, oddawały się do niewoli. Na tym etapie konfliktu rosyjscy chłopi, którzy przecież stanowili gros składu osobowego armii, słusznie rozumowali, że nie warto umierać za cara, bo wojna niedługo się skończy, i szkoda umierać teraz, gdy widać już światełko w tunelu. Tym bardziej, że jednocześnie funkcjonowało przekonanie, że w niemieckiej niewoli nie jest tak źle. Za Kaisera Niemcy karmili swoich rosyjskich więźniów, a nie głodzili ich i zabijali jak Hitler, przez co z czasem opór armii rosyjskiej był słabszy. W I wojnie św. nastąpiło to decydujące rozszczepienie postaw władzy i ludu. Był to wielki sukces polityczny Niemców, dzięki, któremu udało im się de facto wygrać z Rosją, mimo walki na dwa fronty.

I teraz jeszcze raz spoglądając na ideologię Hitlera, począwszy od jego programowej książki "Mein Kampf", która operowała pojęciem "przestrzeni życiowej" na wschodzie, która się Niemcom należy, oczywiście kosztem tamtejszych tubylców. Spoglądając na teorię wyższości rasowej, która od samego początku zakładała, że ten konflikt będzie przebiegać pod względem politycznym zupełnie inaczej niż tamten, trudno uznać, że był on dalekowzrocznym politykiem z doskonale wykrystalizowaną wizją Europy. Pomysł na swego rodzaju "partnerstwo" krajów wschodnich z Rzeszą to jest jeszcze twór pierwszowojenny, więc tutaj nic nowego Adolf nie wymyślił. Męża stanu powinny wyróżniać szersze horyzonty, jakaś daleka wizja. A tutaj wizja była od początku pod wieloma względami poroniona, bo nie brała pod uwagę wspomnianych realiów.

Nie można natomiast Hitlerowi odmówić w wielu sytuacjach zręczności politycznej, zdolności organizacyjnych, daru przewidywania (albo mówiąc prościej intuicji) czy po prostu szczęścia politycznego. I tak np. mimo, że był wojskowym dyletantem lepiej potrafił przewidzieć, że Francja i Anglia nie poprą Polski w chwili, gdy Niemcy ją zaatakują. Tak samo w przypadku operacji ściśle wojskowych, np. jako jedyny w 1944 trafnie przewidział, że alianci będą lądowali w Normandii, a nie pod Caen czy gdzie indziej, jak prognozowali Rommel czy inni wyżsi dowódcy niemieccy. Dla mnie dzisiaj i chyba dla nas, w realiach naszych obecnych rządów najbardziej zastanawiające muszą być te niemieckie autostrady. Jak to się stało, że oni byli je w stanie wybudować i to przed wojną, i to tak, że stoją często do dziś i są lepsze od wielu dróg budowanych po wojnie, a nasz rząd biedzi się i biedzi i ledwo co ruszyć może.

Hitler niestety w ostatecznym rozrachunku doprowadził do całkowitego upadku swój kraj i to w decydującej mierze dzięki prowadzonej przez siebie polityce.
Tylko jedna, malutka uwaga. Do upadku tak, do całkowitego jednak nie, Niemcy istnieją jako państwo i dobrze się mają

Serenity, piękne dzięki za link, przeczytałem artykuł. Cóż, nic nowego ś.p. pan profesor nie powiedział, te teorie głosił od lat. Dla mnie pomysł wielkiej, nazistowskiej Europy z Polską jako jednym z głównych podmiotów jest nieco surrealistyczny, ale kto wie...

Pozdrawiam.
Czy Hitler był mężem stanu ? Ciekawe pytanie.
Z tego co słyszałem to Hitler w ostatnich miesiącach swego marnego żywota utracił wiarę w wielkość Niemiec, i twierdził że, skoro naród poniósł klęskę to nie jest godny egzystować. O ile sobie przypominam wbrew zdrowemu rozsądkowi najzagorzalsi wyznawcy zaczęli pomimo zniszczeń wojennych jeszcze bardziej niszczyć kraj. Czy mąż stanu twierdzi że jego naród nie jest godny dalej egzystować ? Moim zdaniem kiedy żywe były w narodzie ideały narodowego socjalizmu i rasy panów był on bez wątpienia mężem stanu, człowiekiem utożsamianym z narodem i krajem, jednak później naród miał go szczerze dość. Co do dzisiejszego podejścia Niemców do zagadnienia to nie wiem, nie znam osobiście żadnego Niemca, kiedyś owszem zdarzyło mi się rozmawiać z rówieśnikiem Niemcem i jego zdanie było o Hitlerze i tamtych czasach wysoce negatywne.
Ostatnio oglądałem program na PLANETE (polecam szczególnie nocą) gdzie pokazano proces SS-manów z Oświęcimia, gościowi zarzucono morderstwo 44 osób które zabił osobiście. Oskarżony nie przyznał się do winy, twierdził że, nic złego nigdy nie zrobił. Dodam tylko że, za popełnione czyny dostał 10 lat więzienia-tylko dlatego tyle dostał bo w chwili popełnienia czynów był nieletni !!!. Tym wyrokiem w jego mniemaniu wyrządzono mu wielką krzywdę. Dlatego też, rasa panów adepci szkół SS zawsze będą ślepo wierzyć że, Adolf, Himler i inni mieli rację, tylko że im nie poszło jak trzeba.
Dopiero teraz zobaczyłem ten temat...
Jak dla mnie nie ma żadnej wątpliwości: Hitler to była polityczna znajda i wypadek przy pracy, a nie żaden mąż stanu.
Mąż stanu to ktoś, kto oddaje się cały służbie państwu i działa w jak najlepszym interesie tegoż państwa - na długie lata naprzód.
Tymczasem jak dla mnie Hitler to taki sam polityczny przybłęda jak Lepper (nawet zestaw sztuczek podobny).
Wypłynął na fali niezadowolenia po I wojnie, wykorzystał doskonale wszelkie chwyty socjotechniczne i psychologiczne (to trzeba mu oddać: przy pomocy raczej prostych - przynajmniej wg dzisiejszej miary - trików zawładnął masową wyobraźnią), po czym wprowadził Niemcy na drogę, którą można porównać do lotu samolotu niemal pionowo w górę, która nieuchronnie skończyła się pikowaniem w dół.
Czytałem, że głównym powodem rozpoczęcia II Wojny był fakt, że gospodarka zarządzana przez socjalistów (tak tak... oprócz tego, że "narodowych", to jednak socjalistów - nie zapominajmy o tym) zaczęła się sypać, przestawiona głównie na potrzeby przemysłu militarnego i gdyby nie wojna, Hitler wyleciałby z hukiem w następnych wyborach. Można zaryzykować stwierdzenie, że II Wojna to była ucieczka do przodu.
Dlaczego moim zdaniem Hitler nie zasługuje w żadnym wypadku na to zaszczytne określenie ? Ponieważ działał nie w interesie Niemiec, tylko w interesie jego własnej imaginacji tego, czym ten interes mógł być. A jego osąd był skądinąd skrzywiony. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że był to maniak (w sensie jednostki chorobowej, a nie epitetu), ale Fromma czytałem już dawno, toteż nie będę się wgłębiać w kwestie psychologiczne.
Miarą każdego polityka jest jego skuteczność. Efektem działań Hitlera po 12 latach rządów była okupacja Niemiec i podział na 2 państwa. A to czyni go jednym z najbardziej nieodpowiedzialnych przywódców w historii nowożytnej Europy.

Hitler to była polityczna znajda i wypadek przy pracy, a nie żaden mąż stanu.
Mąż stanu to ktoś, kto oddaje się cały służbie państwu i działa w jak najlepszym interesie tegoż państwa - na długie lata naprzód.
Tymczasem jak dla mnie Hitler to taki sam polityczny przybłęda jak Lepper (nawet zestaw sztuczek podobny).

Znajda może być, sztuczki też, ale porównania z Lepperem nie wytrzymuje. W końcu Hitler poderwał za sobą miliony, a Lepper... Poderwał swoje siedzenie z fotela co najwyżej


W końcu Hitler poderwał za sobą miliony, a Lepper... Poderwał swoje siedzenie z fotela co najwyżej

Szło mi o fakt, że obaj to demagodzy. A Lepper (wstyd przypominać) pełnił wysokie funkcje...

Początkowo Hitler nie tylko był demagogiem, ale dał Niemcom coś czego bardzo im brakowało, mianowicie poczucie siły i nadzieje na przyszłość, dal im również pracę. Dla zwykłego szarego niemieckiego zjadacza chleba liczyło się to, ze jak z ruchem faszystowskim trzymał, to miał dobrze dostał np. krowę czy tam mógł sobie coś załatwić. Póki Niemcy wojny przegrywać nie zaczęły to naród nic do Hitlera nie miał, opozycja wyginęła w Dachau, lub innym obozie koncentracyjnym, dzieci miały zajęcie w hitlerjugent, a rodzice pracę w fabryce uzbrojenia. Po prostu żyć nie umierać :).
Dodajmy jeszcze d3r, że część opozycji i inaczej myślących po prostu wyemigrowała z Niemiec, w tym naukowcy i pisarze, nie tylko politycy. Najsurowiej rozprawiano się z komunistami, to między innymi oni lądowali w KL.

Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reszka.htw.pl
  • All right reserved.
    © Internet to potęga ÂŤ Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose