ďťż

Kierat

site
Internet to potęga « Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose
Na harpa się nie zdążę przygotować, ale na kierat tak, ktoś chętny?

Stronka:

KIERAT


Może mógłbym Ci do pewnego momentu potowarzyszyć ...
Ale to jest kwestia znalezienia dobrych butów, bo te adidasy, które miałem na Harpaganie starsznie mnie poobcierały.
Myślę, że nie mam szans, żeby wytrzymać Twoje tempo, ale limit czasu jest 32 godziny, więc byłaby szansa na dotarcie do mety i zaliczenie 1 pktu do Pucharu Polski. Od 88 miejsca jest już po 1 punkcie dla tych, którzy ukończyli.
Poza tym bardzo lubię góry, na studiach kilka razy w roku jeździłem wspinać się w Tatry.
Haha widzę, że Mirek się wkręcił w długie marsze.

Tal trzymać Mirku

Może też kiedyś skuszę się na takie zawody jak Kierat czy Harpagan

Pozdrawiam
Mirku ja musze poważnie pogadać z moją żoną - bo ona zamieszała w weekendach kiedy jej nie ma i ja trochę nad tym nie panuję - nie wiem kiedy mogę wyjechać. Ale jeśli pojadę- zapraszam.


szkoda troche ze jest to wlasnie w tym terminie (biwak szczepu). bo bardzo chetnie bym sie wybral, trzeba wrescie kiedys walnac ta setke

lg
Lissku - u mnie jeszcze za wcześnie na takie starty, ale rozważam start w jesiennym Harpie (tj. tydzień po 8. PM), więc jeszcze będzie nasz debiut na 100 Wiem, że tak jak na DYMNO, tak i na Harpa pojedzie być może Kuba, zatem możemy wspólnie - jako debiutanci na długich marszach - dać sobie jakoś radę. Bo pewnie tempo Sławka może być za nas jeszcze za szybkie

Tak więc spoko wodza, myślmy pozytywnie!

P.S. Sorry za offtopic!

Hoffi


Mirku ja musze poważnie pogadać z moją żoną


I jak nastroje w rodzinie ?

Ja się zapisałem na Kierat i ruszam w piątek o świcie.
No niestety w piątek o 22 - giej mam dopiero wolne, więc Ty pewnie będziesz już po 30 km trasy - powodzenia!!.
Oj, tak dobrze to na pewno nie bedzie
To są góry, więc będę maszerował, a nie biegł.
Na Harpaganie po 4 godzinach byłem dopiero na 3 PK (18,5 km), a było tam raczej płasko.
Szkoda, że nie możesz jechać.
Ale postaram się reprezentowac godnie nasze Hadesowo-Supernovowe środowisko.
No to za kilka godzin jadę na Kierat. Pewnie na forum zajrzę dopiero w poniedziałek w Poznaniu.
Na sobotę zapowiadana jest burza w tamtym rejonie, będzie pewnie gorąco i duszno.
Na dodatek w poniedziałek po południu poszedłem na rozmowę w sprawie pracy w nowych butach. Praca chyba będzie, ale batrdzo kiepsko płatna (pół etatu), a ja sobie załatwiłem prawą stopę. Tak ją obtarłem w 3 miejscach, że jeszcze do teraz muszę chodzić w miękkich adidasach nr 49.
Nie, nie pomyliłem się z numerem, ale jak szedłem na przystanek to studenci jakoś tak dziwnie patrzyli na moje buty, może im się kolor nie podobał ?
Muszę niestety w tych kajakach iść w góry, bo nie chciałbym rezygnować z tej fajnej przygody. Za bardzo się zaangażowałem.
W planach mam ukończenie, limit jest 32 godziny, więc jeżeli nie pobłądzę, to powinno się udać.
Tylko brak mi snu, akurat wczoraj spałem krótko, dzisiaj tylko 3 godziny, a w nocy chcę jechać samochodem, bo w dzień za gorąco, a brakuje mi aktualnie środków finansowych na naprawę klimatyzacji
Słabo się też ostatnio odżywiałem.
Tak więc może być ciężko.
Za rok trzeba będzie się przygotować rozsądniej.
No to nie zanudzam dalej i do zobaczenia za kilka dni może gdzieś w Poznaniu, a na pewno na forum ...
Mirku, trzymamy kciuki!!!!!!!!!!! Pełne wsparcie i doping z naszej strony masz
Trzymamy kciuki z całej siły! Góry to Twój zywioł, więc dasz rade!!!!

kR
Halo wóz! Halo wóz!

Przed chwilą połączyliśmy się na żywo z Mirasem. Za niespełna pół godziny startuje. Teraz jest na odprawie technicznej.
Jest gorąco, żeby nie powiedzieć duszno. Zbiera się na burzę, zapowiadają zresztą opady deszczu.
Mirek ma za duże buty i ciężki plecak. Wziął pelerynę bo ma padać i dużo wody i jedzenia. Twierdzi, że chyba ma za ciężki plecak i zaraz po starcie zacznie jeść.
Ma obtarte nogi, ostatnio mało spał (poprzedniej nocy prowadził samochód).
Kupił sobie kijki do chodzenia za 50 zł (zauważył, że wszyscy je mają i ludzie z pokoju namówili go do kupna).
Chce iść sam, żeby uczyć się nawigacji. Ocenia, że pod tym względem będzie łatwiej niż na Harpaganie, bo trasa prowadzi szlakami.

Trzymamy kciuki za Mirasa, będziemy się z nim jeszcze łączyć telefonicznie na trasie.
Jasne, że trzymamy ... My Mirek niestety szczepem a w tym HKS-em bedziemy w lesie
ale wiadomo, że cały czas bedziemy Ciebie dopingować - miej włacznona kom a napewno posypia sie smsy

trzym sie, bądź twardy i pamietaj 50 % to psychika
naturalnie zyczę dojścia do mety

pozdr
BB
porcja sms-ów od Mirka:

godz. 19.42
Mam jednak problemy z nawigacją w mieście. Po dwóch km na nieoficjalnym punkcie sędizowskim na stacji benzynowej kończącej Limanowa byłem ostatni. Jednak po wejściu w las odnalazłem się i idąc własnymi ścieżkami dogonilem i wyprzedziłem trochę osób.
Pierwszy PK zaliczyłem na 199 miejscu na ok. 215.

godz. 21.13
2 PK zaliczony, 14 km, miejsce 190, robi się trudniej.
Dajesz Miras Dajesz :) Pierwsza setka bedzie Twoja !!!

lg
Dajesz dajesz Chłodzimy szampana
Mirek w pierwszej dwusetce

sms z 22.51

Zgubiłem szlak po ciemku, nadłożyłem 1,5 km i spadłem na 200 miejsce na PK 2 na 20 km. Ale mam jeszcze zapas do limitu.

Ciekawe czy tam już zaczęło padać?
heh, dostalem sms o tej samej tresci widze ze Piotr trzyma reke na oulsie wiec nie bede powielal owych tresci. dodam tylko, ze Mirek napisal, ze ma aktulanie 200 m-ce na 215. trzymamy kciuki, obstawiam, ze da rade i pokaze nam - mlodzieniaszka, kto tu rzadzi

pzdr
mg
halo wóz, halo wóz!

z trasy dla kibiców Mirek:

Dotąd szedłem sam, teraz mam towarzysza. Idziemy na PK 4 na 28 km. Obliczyłem, że mam 1,5 h zapasu do limitu i teraz jeszcze powinno to wzrosnąć do 2 h. Pogoda jest dobra. Co? Pada w Poznaniu... o ... no proszę, tu też zapowiadali deszcze ale jeszcze nie pada. Jak będzie burza, to punkty mają być poprzesuwane z wierzchołków gór na zbocza.
Jest fajnie, są ładne widoki.
Dotąd dobrze z kondycją, przebiegłem 3 km, jak się zgubiłem. Zrobiło się ciemno i zgubiłem szlak. Teraz będzie łatwy punkt, asfaltem wszystko. Piąty i szósty będzie trudniejszy bo przez lasy szlakiem.
Wystartowało 250 osób. O już widać kościół, zaraz będzie Góra św. Jana z punktem. Jestem na zachód od Limanowej.
Na razie wszystko gra.
Mirek wyszedł z 4PK ,28km trasy. Stracił chwilę szukając punktu w pustelni, ale mówi, że ma 1h zapasu względem założeń. Towarzysz powoli słabnie, Mirek podejrzewa, że wkrótce ich drogi się rozejdą. Punkty są łatwiejsze do znalezienia niż na Harpaganie, za to suma podejść to 4000m
Trzymam kciuki, dobranoc.

Edit: Mirek przyspieszył, kolega został. Do znalezienia teraz trudny nawigacyjnie 5 PK.
hej, hej

sms z godz. 4.37
6 PK, 34 km, 192 miejsce. Pogoda nawala, ale widoki super.

Teraz z Mirasem nie ma kontaktu, bo ma wylaczona komore. [/list]
5PK - 194 m-ce - 31 km
6PK - 192 m-ce - 34 km
7PK - 169 m-ce - 40 km
8PK - 163 m-ce - 50 km

tyle wiesci z frontu - pozdrawiam
m.
halo wóz, halo wóz!

Mirek tradycyjnie walczy z limitami. Na podejście pod Łopień wyciął 50 osób i wskoczył do pierwszej setki. Jest na 97 miejscu.
Teraz zdobywa PK 12 na 75 km. Punkt zamykają o 21.00 a ma do niego jeszcze ok. 6 km, więc postanowił biec. Mówi że fizycznie czuje się bardzo dobrze (lepiej niż na Harpie). Psycha też mu nie siada, więc ma szansę na zaliczenie tego 12 punktu. Jeśli mu się uda, to będzie biegł na 13 PK, będzie miał na to ok. 1 godz. czasu do limitu.
Burze były trzy: jedną przeczekał pod drzewem, jedną w sklepie, a w czasie trzeciej szedł.
Popełnił dziś 2 duże błędy nawigacyjne, co może spowodować, że nie zmieści się w limitach.
Piotrek życz mu szczęścia i spokoju w nawigacji- ona jest ważneijsza niż czas!!!
Mirek zakończył już Kierat. Niestety nie zmieścił się w limicie i nie dotrał na PK 12. Jest zadowolony z występu bo jest w pierwszej 100, ale pozostał niedosyt, bo nie ukończył całego rajdu.
Twierdzi, że kondycyjnie był przygotowany na 100 km, ale zawiodły umiejętności nawigacyjnie.
teraz je już żurek w bazie zawodów i wszystkich pozdrawia.

Tym samym kończę relację na żywo i dziękuję za uwagę.

Moje gratulacje Mirek!

Nigdzie nie zdobędziesz takiego doświadczenia jak właśnie na takich imprezach!

Jak będę zdrów, za rok jadę z Tobą na ten Kierat. A tymczasem odpoczywaj i cóż - niekażdy może się pochwalić pierwszą setką w takiej imprezie - Świetnie!!!

Pozdrawiam i dziękuję za relację Piotra!

MH
Gratulacje Mirek!

kR
Wielkie Gratulacje , szacunek
Dałeś czadu! Gratulacje świetnego miejsca!
Widziałem dziś Mirka na Morasku (z okna na wydziale fizyki), wyglądał na wypoczętego Tylko lekko "lejące" się ruchy wskazywały, że czlowiek ten jest po Kieracie.

PS Dołączam się do Gratulacji
GRATULACJE!!!!!!
Miras jak zwylke dales czadu! Jestes wielki
Gratuluje

lg


Widziałem dziś Mirka na Morasku


Szedłem na pętlę tramwajową.
Ale dzisiaj zmęczenie już mi przeszło
Żeby nie zaciemniać jednego postu, to rozbiję swoją wypowiedź o wrażeniach na kilka wątków.

Pierwsza sprawa:
wygrał Maciej Dubaj z zespołu Salomon Navigator. To ten sam zawodnik, który wygrał The North Face Adventure Trophy na początku maja w Tatrach - w kategorii zespołów dwójkowych.
Równolegle z nim metę minął Marcin Krasuski.
Zresztą większość zawodników z czołówki to przedstawiciele teamów Adventure.
Czas dużo słabszy niż zwycięzcy rok temu, ale i trasa była dużo trudniejsza.
Suma podejść 4000 m wg planu, w rzeczywistości mogło być ponad ok. 4500 m.
Ja doszedłem do Łopienia (szczyt na 11 PK), na podejściu altimetr wskazywał mi trochę ponad 3500 metrów podejść (później się zresetował), a brakowało do końcowej sumy jeszcze długiego podejścia na Modyń (którego już nie zaliczyłem) i dwóch krótkich.
Poza tym w ciągu dnia był skwar (co zwolniło tempo czołówki) a potem kilka burz co zaszkodziło reszcie.
Zresztą mimo tych trudniejszych warunków pierwsza czwórka całą trasę ponad 100 km przebiegła, nie wiem jak pozostali z pierwzej dziesiątki.
Do mety dotarło 59 osób.
pierwsi w 17 godz. 45 min. , ostatni w 34 godziny (limit został przedłużony, szkoda, że tego nie wiedziałem, ale jeszcze wrócę do tej sprawy).
Czyli podobnie jak w triathlonie. Tam też ostatni zawodnik robi najczęściej trasę dwa razy dłużej niż zwycięzca.


z trasy dla kibiców Mirek:
Teraz będzie łatwy punkt, asfaltem wszystko. Piąty i szósty będzie trudniejszy bo przez lasy szlakiem.


No niestety, okazało się, że jest dokładnie na odwrót.
Punkty 5 i 6 były bardzo łatwe. Mimo ciemnosci, nie miałem problemów z orientacją w lesie. W tym miejscu nie było większych błędów, a raczej nieścisłości na mapie.
Natomiast kłopot pojawił się niespodziewanie z PK 4, gdzie straciłem sporo z tak ciężko wypracowanego zapasu czasowego (co zemściło się później w drodze na PK 12).
Otóż "czwórka" została umieszczona w Pustelni św. Benedykta, bardzo blisko czarnego szlaku. Jednak z mapy nie wynikało po której to ma być stronie.
Późniejsi zwycięzcy i biegacze dotarli do tego punktu za dnia, pociągnęli więc pewnie za język tubylców i błyskawicznie znaleźli punkty. Podobnie ci, którzy byli już po ciemku, ale jeszcze o przyzwoitej porze. Okazało się, że jakiś miejscowy dzieciak zrobił sobie świetną zabawę, biegał po wsi z latarką i podprowadzał każdego zawodnika na punkt.
Ja niestety dość wolno zacząłem trasę i dotarłem w okolice tego feralnego punktu już późno, kiedy była tam głucha cisza i pustka. Straciłem ok. 1 godz. 15 minut na poszukiwania. Okazło się, że byłem w pewnym momencie blisko, ale nie przyszło mi do głowy, że PK może być prawie, że na terenie prywatnej posesji. No i zrobiłem trochę podejść w górę i parę kilometrów zupełnie niepotrzebnie.
Dopiero za drugim razem odważyłem się przejść przez czyjeś domostwo, żadne psy mnie nie napastowały, a za domem ukazała się ślicznie oświetlona mała kapliczka, zupełnie nie pasująca do tego miejsca.
Trochę zaskoczony poszedłem dalej, by za kilka sekund spostrzec skały. Był to Diabli Kamień.
Ponieważ w pobliżu miała być ta pustelnia, więc zdesperowany wdrapałem się na nie (dziewczyny z komisji sędziowskiej powiedziały potem, że tylko ja to zrobiłem ), no i wtedy ujrzałem tę pustelnię. Piękne miejsce, podobnie jak i Diabli Kamień oświetlone płomieniami świec. Kiedy później w bazie powiedziałem, że muszę to miejsce pokazać znajomym, to najpierw sędziowie jakoś tak dziwnie się usmiechnęli, a w końcu przyznali się, że to oni zapalili te świeczki tylko na Kierat. A ja naiwnie uwierzyłem, że świat jest piękny ...
Widzę, że coś mnie tu ominęło

Ja też się przyłączam do gratulacji, chylę przed tobą czoło Mirku

Pozdrawiam
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reszka.htw.pl
  • All right reserved.
    © Internet to potęga ÂŤ Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose