ďťż

Oazy religijne

site
Internet to potęga « Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose
po co są? i co nam dają?

Ktoś z Was należy?


jak byłem młody byłem dwa razy na nich :) super było i bardzo miło wspominam te czasy a po co sa tego i księża dobrze nie widzą bo każdy inaczej sie wypowiada
Hmm... pytanie do Sajik... Jak było super to dlaczego byłeś tylko 2 razy?
No nie wiem czy księża nie wiedzą po co są... chyba by sie nie podejmowali takiego wyzwania prowadzenia oazy jeśli by nie wiedzieli po co one są...
Jeśli twierdzicie że nie wiedzą... to w najbliższym czasie poprosze żeby Ojciec Hieronim zajmujący się naszą oazą napisał swoje zdanie po co ona jest?

Tak na koniec dam świadectwo Karola mojego kolegi z Kalwarii Zebrzydowskiej on też chodzi na franciszkańską oaze

"Poproszono mnie, abym napisał o tym jak trafiłem do naszej wspaniałej oazy, więc piszę. Niektórzy znają tą historię, inni nie, jedni wierzą, inni nie, ale w tej historii nie jest najważniejsze to, czy ktoś w nią uwierzy, ona mówi o tym, jakie Bóg może dawać znaki dotyczące Jego planów i zamierzeń względem nas. To co zaraz opiszę w tym krótkim opowiadanku wszystko wydarzyło się w moim życiu w 2005 roku. Ale przeczytajcie i oceńcie sami, w jak oczywisty sposób Bóg może odpowiadać na nasze modlitwy. Wystarczy tylko Mu zaufać i uwierzyć. Oto moja historia:

Była bardzo ciepła i słoneczna niedziela września 2005 roku. Rozpoczął się nowy rok szkolny, który był dla mnie szczególnym rokiem, rokiem w którym zdawałem egzamin dojrzałości, czyli tak zwaną maturę. Wstałem kulturalnie koło 10 i stwierdziłem że pójdę na nóżkach do naszego pięknego klasztoru, bo grzechem byłoby nie wykorzystać tak wspaniałej pogody na spacer i pooddychanie świeżym powietrzem. Idąc sobie pomalutku na Mszę o 1130, rozmyślałem sobie nad moim życiem i pewnymi zmianami jakie w nim nastąpiły ostatnimi czasy. (Nie chcę się tu zbytnio rozpisywać, najważniejsze jest to że bardzo zbliżyłem się do Boga i zdecydowanie pogłębiłem moją wiarę.) Od pewnego czasu zastanawiałem się, czy nie byłoby dla mnie dobrze przyjść na oazę młodzieży franciszkańskiej. No, ale ciągle pojawiały się wątpliwości: Czy na pewno uda mi się znaleźć wystarczająco dużo czasu? Czy poradzę sobie z tak wieloma obowiązkami? Jako, że nie miałem konkretnej intencji na Mszę, uznałem, że poproszę Boga o to aby dał mi jakąś jasną i prostą odpowiedz na pytanie: Iść na oazę czy nie iść? Msza bardzo mi się podobała, a raczej moje uczestnictwo w niej, bardzo dobrze mi się modliło i cały czas byłem skupiony.
No, ale Msza się skończyła, a tu o żadnej odpowiedzi na moje pytanie postawione w intencji ani widu ani słychu, no ale nic trzeba było wracać do domciu. Szedłem sobie sam dość szybkim krokiem po ulicy bernardyńskiej i nagle ktoś krzyknął: "Karol! Karol! Poczekaj!" Odwróciłem się i zobaczyłem pewnego chłopaka, Bartka, którego poznałem kilka tygodni wcześniej u mojego kolegi. Przywitaliśmy się i pytam Go o co chodzi? A Bartek pyta mnie czy nie zapisałbym się z Nim na oazę, bo On to by bardzo chciał ale nie ma z kim.

Cóż:) chyba bardziej, oczywistej odpowiedzi dostać nie mogłem:)

Oczywiście już w następną sobotę byliśmy na salce FMO

Karol"

Hehe... zapraszam
ten wyżej post był mój


CO sie robi na takich oazach?

Hmm... pytanie do Sajik... Jak było super to dlaczego byłeś tylko 2 razy?

bo niestety tylko dwa razy były organizowane :( zmienił się ksiądz i skończyły się oazy. To było koło 10 lat temu więc sporo czasu a jak teraz jest to nie wiem

CO sie robi na takich oazach?

Już odpowiadam
Nie wiem jak jest w innych oazach w rzeszowie... ale u nas we franciszkańskiej jest tak, że spotykamy sie w piątki i mamy adoracje godzinke w sobote rozważamy niedzielną ewangelie (tak żeby ją zrozumieć i lepiej odczytać co Pan Bóg w niedziele chce do nas powiedzieć), potem mamy śpiew (mamy gitarki i dżamby, każdy gra na czym umie albo na czym sie uczy ) w niedziele przed Mszą 30 minut śpiew zeby sie przygoować... potem o 9 Msza którą obstawiamy (tzn. czytania, psalm, komentarze, modlitwy wiernych i dary) po Mszy siedzimy jeszcze na salce i sie wspólnie bawimy i jemy dary które przynieśliśmy hehe... taki mały zarys tego wszystkiego ale naprawde to trzeba sie przekonać tego wszystkiego żeby odczuć takią prawdziwą wspólnote, i że każdy jest darem
Troche też głupi krąży stereotyp, że na oazie sie tylko modli... no owszem modlimy sie bo celem jest zbliżenie sie do Boga... ale i zbliżyć sie można wspólną zabawą, śpiewam... i wieloma innymi rzeczami jak to mówi Ojciec... trzeba być do tańca i do różańca w ciągu roku organizujemy jeszcze wspólne imprezy... takie jak... andrzejki, sylwka, dzień kobiet w Maju w WDK graliśmy sztuke "Gość oczekiwany"

Aha jeszcze na wakacje jedziemy na rekolekcje 15 dniowe np. do Dukli, Wetliny, Leżajska, Skępego (koło Torunia) i tam możemy poznać ludzi z innych franciszkańskich oaz z całej Polski

Jak ktoś chętny to zapraszam 10 listopada w sobote o 17 pod brame na pakping klasztorny... ktoś po was przyjdzie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reszka.htw.pl
  • All right reserved.
    © Internet to potęga ÂŤ Obserwuję, myślę, piszę – serwis Goldenrose