Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
TytanTen księżyc został odkryty w 1655 przez C.Huygnesa jako pierwszy z księżyców Saturna. Długo sądzono ze Tytan był największym księżycem w układzie słonecznym. Dla porównania Ganimedes jest nieco większy od Tytana. Jest jednym z 15 znanych księżyców Saturna. Jest również największym księżycem Saturna. Tytan ma bardzo gęstą atmosferę przez to powierzchnia księżyca jest prawie niewidoczna. Na szczęście z pomocą przyleci Cassini i zrobi radarową mapę powierzchni Tytana. Tytan jest w składzie podobny do Ganimedesa Trytona i prawdopodobnie do Plutona. Jest zbudowany do połowy z lodu wodnego reszta to struktura skalna. Ma skalne jądro otoczone paroma warstwami. Na Tytan dziala silna grawitacja (Saturna?). Jako jeden z niewielu księżyców Układu słonecznego Tytan posiada znaczącą atmosferę. Ciśnienie jest o 50% większe niż na ziemi (1,5 atmosfery ziemskiej).
Atmosfera jest złożona z cząstkowego azotu, argonu nie przekraczającego ilosci 6% i z kilku procentu metanu. Warunki panujące na tym księżycu są podobne do tych które panowały na Ziemi gdy powstawało życie. Często Tytan znajduje się poza Magnosferą Saturna i przez to jest narażony na wiatr słoneczny. Naukowcy sądzą że na tym księżycu istnieje morze etanu i metanu. Mimo że jednym z głównym celów misji kosmicznej Vojager1 było zbadanie Tytana, to i tak niewiele o tym księżycu wiemy. Naukowcy zauważyli na zdjęciach Vojagera1 , że są małe różnice w kolorze półkuli północnej i południowej.
Nazwa księżyca pochodzi z mitologii. Tytani byli dwunastoma córkami i synami ziemi i nieba. Pewnego razu zbuntowali się (pewnie byli wieku dojrzewania ) i uwolnili swoich starszych braci (cyklopów i hekatonchejrów) z Tartaru (najgłębszego miejsca podziemnego świata). Obserwacje tego obiektu są łatwe, możliwe są nawet dużą lornetką! Tytan obiega Saturna w 16 dni
czekam na komentarze!!
komentarze???...z mojej strony wiążę (po cichutku) powene nadzieje z tym księżycem...zycie bardzo lubi węglowodory ...tylko że zimno trochę
ja mysle ze to wszystko z powodu religii miasta na tytanie i marsie itd mielibysmy juz np w 200 r.n.e tylko kosciol sial zamet np. w europie 10 000lat temu zylo 50 000 ludzi mala wioska a w okolo mateczniki i lasy a ludzi sie namozylo w sredniowieczu bo kazdy chlop mial 10 dzieci w ogole gdyby nie 2000 lat sredniowiecza i zabobonu i zwalczania nauki palenia ksiag kopernika zwalczania galileusza i giordano bruno inkwizycji mielibysmy concorde apollo na ksiezycu i komputery np w 300 r.n.e. pod tym wzgledem marks mial racje religia to opium dla ludu
taki fanatyzm religijny a wiadomo ze zadnych duchow diablow ani aniolow nie ma pod skorupa ziemi nie ma piekla tylko jest gorace jadro a w niebie nie ma aniolkow tyko kosmos bardzo grozny zreszta bo jest proznia i zero absolutne
tak jakos wszystkim zeszlo te 2000 lat na wieszaniu bobek na chonice
szkoda
chodzi o to zeby wymyslec taki samochod o napedzie pokojowej syntezy jadrowej zeby wlac 1 litr wody i jechac bez nastepnego tankowania chocby i 300 lat taki super naped moze to nie ma zwiazku z tytanem a moze ma i to bardzo
Tytan wydaje się być bardzo interesujący z następujących względów:
1. Nieograniczone zasoby metanu i etanu mogą posłużyć do produkcji paliwa rakietowego, ale również i innych towarów.
2. Gęsta atmosfera w znacznym stopniu zapobiegnie (na pewno w większym niż na Marsie) uderzeniom meteorytów o powierzchnię.
3. Niewielka grawitacja ułatwi wystrzeliwanie pojazdów kosmicznych.
4. Azot z atmosfery też można wykorzystać.
Powyższe zalety sprawiają, że Tytan nadaje się na kandydata do założenia bazy dla ekspedycji badających układ Saturna, a może i nawet rubieże układu słonecznego.
Z czym będą problemy:
1. Cykliczny brak ochrony ze strony magnetosfery Saturna (to moim zdaniem przesądza kwestię istnienia życia na Tytanie).
2. Mała grawitacja ułatwi starty pojazdów kosmicznych, ale bardzo utrudni życie kolonistom.
Chętnie zobaczę, co mają do powiedzenia na temat znawcy.
Misja sondy Cassini osiągnęła swój podstawowy cel, a mianowicie zbadanie Tytana za pomocą próbnika Huyghens. Naszym oczom ukazał się świat wzniesień, rzek, jezior, mórz, gejzerów, chmur, deszczy i śniegów. Zupełnie jak na Ziemi! Kto by pomyślał, że gęsta atmosfera skrywa tak urozmaicony, metanowo-etanowo-amoniakowy świat. To oczywiście nie znaczy, że życie na Tytanie będzie łatwiejsze, ale może troszkę sympatyczniejsze.
Źródło: http://serwisy.gazeta.pl/nauka/
Wybuchy tytanowych lodów
Misja sondy Cassini osiągnęła swój podstawowy cel, a mianowicie zbadanie Tytana za pomocą próbnika Huyghens. Naszym oczom ukazał się świat wzniesień, rzek, jezior, mórz, gejzerów, chmur, deszczy i śniegów. Zupełnie jak na Ziemi! Kto by pomyślał, że gęsta atmosfera skrywa tak urozmaicony, metanowo-etanowo-amoniakowy świat. To oczywiście nie znaczy, że życie na Tytanie będzie łatwiejsze, ale może troszkę sympatyczniejsze.
Tak się składa, że nie wiemy, co się stało z próbnikiem, bo kontakt z nim stracono zanim wszedł w atmosferę Tytana. Szkoda... Zdjęcia z Tytana to byłoby coś! A tak 7 lat lotu w łeb wzięło...
Z tymi zasobami to taka sama historia jak z resta planet! Co z tego że jest kupa węglowodorów jak tlenu nie ma! Który trzeba dowozić. Niektórzy napiszą - ale jest woda! Tylko do odzyskania tlenu trzeba zużyć te węglowodory i z energii nic nie zostaje. Ci co myślą że są planety bogate w energię to się zwyczajnie mylą, bo po milionach lat wszystkie składniki osiągnęły minimum energetyczne i bez dowożenia 'obcych' związków lub energii nie da się tego przetworzyć na miejscu.
Węglowodory to zazwyczaj tak zwane "cukre" dzięki nim żyjesz. A z nich można uzyskać nawety tlen trzeba tylko wiedzieć jak! proponuje korepetycje z Chemii!
Hmm, cukry to węglowodany. Nie jestem chemikiem, ale chyba właśnie tym się różnią od węglowodorów, że te drugie nie zawierają grupy tlenowej.
Węglowodory to alkany, alkeny i alkiny. Etan, metan, propan, butan i te inne...
No właśnie. A cukry to sacharoza, glukoza, fruktoza i te inne...
Węglowodory to zazwyczaj tak zwane "cukre" dzięki nim żyjesz. A z nich można uzyskać nawety tlen trzeba tylko wiedzieć jak! proponuje korepetycje z Chemii!
Po 5 latach studiowania chemii coś tam wiem! Korepetycji sam chętnie poudzielam - tanio! BTW - to wiedza z chemi na tym forum to nisko stoi.
Nie studiowaliśmy chemii przez pięć lat, ale to nie znaczy, że nie mamy o niej pojęcia. To nie jest forum chemiczne. Wystarczy nam wiedza szkolna, a w kwestiach poważniejszych ratujemy się zasobami sieci i tak jest prawidłowo, bo mamy tu mnóstwo innych zadań.
Fyszo, czy zechciałbyś podjąć się zebrania wiadomości z chemii potrzebnych zdobywcy obcych planet? Załóż, że mamy wiedzę na poziomie maturalnym. Które substancje i reakcje są obecne w obcych światach, które będą najbardziej potrzebne w ich zdobywaniu? Mógłby z tego powstać szereg artykułów na naszą stronę www. W końcu jesteś tutaj ekspertem
Wszystko sie rozbija o energię, bo składniki planet dawno przereagowały żeby to teraz zawrócic to trzeba energii. Obrazowo wygląda to tak jakbyśmy z popiołu chcieli ogień zrobić. Co do konsultacji chemicznych i artykułów to w wolnych chwilach będę działał. Mogę pomóc również przy budowie tego łazika, bo znam się na elektronice i informatyce. Najważniejsze to materiały dotyczące planet - skład chemiczny, rozkład temperatur, natężenie promieniowania i wiele innych. Domyślam się że skład to chyba łatwo mieć ale poziomy radiacji, występujące związki lub temperatury to już gorzej osiągalne.
Dlatego przydałaby się ta nasza bibiloteka marsjańska, wtedy znacznie łatwiej byłoby takie informacje wyszukiwać.
Specjalizujesz się w czymś w elektronice? Wiesz już co mógłbyś zrobić, czy jeszcze czekasz na szczegóły projektu?
Z zawodu jestem elektronikiem i chemikiem, informatyką zajmuję sie na codzień (hobby) a pracuję jako elektryk/elektronik/automatyk na uczelni wyższej, wieczorami serwisuję telefony gsm (tylko sonyericsson). Raczej nie mam czasu na budowanie czegokolwiek, (praca, rodzina....) ale pomysłów i wiedzy mam sporo. W pracy mam sporo wolnego czasu przed komputerem także programuję sobie (delphi głównie). Na elektrodzie czytałem post dotyczący łazika.
Kurczę pieczone, już zapomniałem, że na elektrodzie też założyłem wątek
Fajnie, że łączysz wiedzę z różnych dziedzin, to cecha niespokojnych i twórczych umysłów. Zwłaszcza, jeśli jest to tak ciekawy mariaż, jak elektronika i chemia.
Cześć Fyszo co do węglowodorów to zwracam honor ale czytałem po dwunastu godzinach roboty dlatego proszę o wyrozumiałość. Co do osiągniętego przez planety minimum energetycznego to jednak się nie zgodzę. metan w atmosferze Marsa musi się z kondś brać więc albo życie albo chemia a poza-tym marginalizujesz energie jądrową i z ziemska zwaną ekologiczną. Na Marsie i na Tytanie wieją silne wiatry świeci Słońce( dotyczy zwłaszcza Marsa)
W układzie zamkniętym zawsze wszystko schodzi do minimum energetycznego. Metan tu o niczym nie świadczy (chyba że o braku wolnego tlenu), bo jest pospolity wszędzie. Gdyby na Ziemi 'wyłączyć życie to po kilku tysiącach lat mielibyśmy to samo co na Marsie. To 'Życie' nadało Ziemi i całej powierzchni wyższy poziom energetyczny związków (węgiel, węglowodory,drewno...). Przy dostępności i aktywności tlenu takie kopaliny nie powinny istnieć, chyba że w formie popiołu CO2. Żaden składnik atmosfery nie powie nam nic o życiu na Marsie. Bo jeśli coś da się wykryć na tej podstawie to znaczy że życie musi istnieć w dużej ilości żeby wpływać na atmosferę a wtedy inne badania (wiele razy skuteczniejsze) juz by je wykryły, przy małych ilościach 'życia' stężenie badanych związków w atmosferze będzie za małe do wykrycia. Raczej nie tędy droga.
Carl Sagan " Błękitna kropka" odsyłam
[ Dodano: 22-10-2007, 22:53 ]
Chodziło o planetę jako układ zamknięty. I też pod kątem chemicznym nie energetycznym.
Chemia to jedynie odłam fizyki i nie oddzielać jej od energii.
Chemia to jedynie odłam fizyki i nie oddzielać jej od energii.
Na tej samej zasadzie można dojść do wniosku że wszystko jest fizyką - nawet literatura i poezja. Ale nie po to rozdziela się się dziedziny naukowe żeby je wrzucać do jednej szuflady.
Żeby wytwarzać energię na takich planetach, trzeba przywieźć ze sobą albo część substratów do reakcji egzoenergetycznych albo inną technologię (jedno nie wyklucza drugiego). Najprostszym rozwiązaniem wydaje się wprowadzenie katalizatorów, z braku których pewne substraty nie reagowały ze sobą, chociaż mogłyby. Katalizator ma tą zaletę, że umożliwiając reakcję, sam się nie zużywa, co znakomicie upraszcza problem zaopatrzenia przyszłej bazy. Największym problemem jest jednak określenie jakie łatwo dostępne substancje mogłyby ze sobą reagować i w obecności jakiego katalizatora - i czy jest w ogóle taka możliwość.
Nie wystarczy katalizator! On tylko zwiększa prawdopodobieństwo zajścia elementarnego procesu. Przez co zwiększa zdolności reakcyjne (lub obniża energię wymaganą do reakcji - inny sposób tłumaczenia) i przyśpiesza reakcję. Jednak zawsze istnieje niewielki ułamek procesów elementarnych (pojedyńczych reakcji) które mimo to przebiegają, bo cząsteczki mają wystarczającą energię do zbliżenia się i przereagowania, reszta - czyli większość cząsteczek tej energi nie posiada. W tym wypadku czas był najlepszym katalizatorem - 5mld lat. Jedyne wyjście na otrzymanie energii na Marsie to słońce, a jeżeli upieramy się na istnienie jakiegokolwiek paliwa na tej planecie to tylko jako wytworzone przez człowieka (z energii słonecznej). Ewentualnie można się pokusić o wydobywanie izotopów promieniotwórczych, ale proces oczyszczania U238->U235 do łatwych nie należy.
Nie chodziło mi o wyrzucenie katalizatora z rakiety i czekanie na energię, tylko o opracowanie metody, pozwalającej znacznie upraszczać sposób uzyskania energii z wykorzystaniem reakcji chemicznych. Usiłujesz nas przekonać, że wszelka chemia na Marsie jest niemożliwa? Bo wszystko, co miało zajść już zaszło? I z tej mnogości surowców nic absolutnie nie da się zrobić jakąkolwiek metodą? Że żaden chemik na Marsie nie jest potrzebny i nie miałby tam nic do roboty?
Bo wszystko, co miało zajść już zaszło?
Bo prawie tak jest. Związki na Marsie to sam 'popiół'. A z popiołu po np. drewnie ciężko uzyskać z powrotem drewno. Zdaję sobie również sprawę że to i tak prostrze przetwarzać CO2 na Marsie niż przywozić paliwa z Ziemii. Tylko dziwi mnie ten optymizm w tym punkcie planu Zurina (który jest chyba najbardziej kluczowym i zawodnym). Nie wydaje mi się to takie oczywiste przemiana CO2->CH4. Reakcje przebiegają rodnikowo w wysokiej temperaturze a zatem jest podatna na zanieczyszczenia. Zaplącze się cząsteczka chloru w mieszaninę i ona sama przerobi conajmniej milion cząsteczek metanu w całą mieszaninę trudnych do przewidzenia węglowodorów. Nie byłoby to takie straszne gdyby wszystkie węglowodory były gazami ale już propan i butan w takich temperaturach jak na marsie jest cieczą, a dalsze homologi poprostu zakrzepną w zbiornikach. Używanie katalizatora do tej reakcji (CO2->CH4), który raczej musi być stosowany ze względu na niskie wydajności, też jest elementem zawodnym bo jak to z katalizatorami bywa, też niewielkie stężenie zanieczyśzczeń go zniszczy (np. nadmiar związków siarki w ropie naftowej uniemożliwia jej przeróbkę na Ziemi). Pewne nadzieje daje chemia enzymów i być może już istnieją niezależne białka potrafiące wykonywać przemiany takie rzeczy. CO2 ma tak sile wiązanie że nie jest łatwo je porozrywać.
Masz ochotę dołożyć swoją cegiełkę do naszych konkretnych działań? Mógłbyś opracować udoskonaloną technologię przemiany CO2, zasygnalizować problemy i zaproponować ich rozwiązanie. Wersja optymistyczna zakłada też budowę pracującej instalacji Pokusisz się o rzeczywistą pracę naukową, a nie tylko luźną wymianę zdań na forum?
Zubrin zbudował pracującą instalację wytwarzającą paliwo. Czy nie będzie ona działać na Marsie? A może przed budową udoskonalonej wersji przeprowadzić próby na komputerze? Słyszałem, że są symulatory reakcji chemicznych. To prawda?
Nie zgadzam się z fyszo w jednej podstawowej kwestii ani Ziemia ani Mars nie są układami zamkniętymi. Wystarczy w słoneczny dzień wyjrzeć przez okno. Do powierzchni naszej planety i wszystkich pozostałych dociera energia ze Słońca. Na Ziemi organizmy żywe wykorzystują tą energię do tworzenia złożonych i wysokoenergetycznych związków chemicznych z prostych stabilnych związków o niskiej energii. Cała nasza cywilizacja opiera się praktycznie na energii pochodzącej ze słońca, z wyjątkiem tej pochodzącej z reaktorów jądrowych i geotermalnej. Nie widzę powodów aby energii słonecznej lub jądrowej nie można było wykorzystać na Marsie do pozyskiwania niezbędnych surowców.
Energetycznie to nie jest układem zamkniętym (wspominałem o tym wcześniej). Ale ponieważ przypływ/wypływ nowych pierwiastków na marsa jest tak znikomy że można założyć że jest chemicznie układem zamkniętym. Wspominałem również że jedyna droga na osiąganie paliwa na marsie to słońce i przerób, żadna naturalna kombinacja lokalnych związków nie pozwoli na produkcję paliwa bez dostarczania energii. Na marsie nie ma węgla, nie ma ropy, nie ma gazu itd... Pewnie jest uran, ale jego oczyszczenie to ciężka sprawa nawet na ziemii.
a co z księżycami marsjańskimi i pomysłem wykorzystania ich jako "stacji benzynowych" ?
a po za tym można przywieź trochę reaktorów jądrowych, które na początku wystarczą.
Korzystanie z księżyców marsa jest zbędne ponieważ nie da się na nich wyprodukować paliwa. Dlatego po co je tam wozić skoro można je zabrać ze sobą z planety.Ten sam koszt
Ładunki paliwa jądrowego można wystrzeliwywać z orbitalnej katapulty nad Ziemią. Ponieważ jest to towar niewrażliwy na przeciążenia można mu w krótkim czasie nadać odpowiednią prędkość. Poza tym można go wystrzelić z wyprzedzeniem kilku lat (nie straci daty ważności ) tak aby doleciało dokładnie na cza lądowania pierwszego pojazdu kolonistów/badaczy. Trafienie w konkretne miejsce wymagałoby prymitywnego układu sterowania w który trzebaby zaopatrzyć taki pakiecik.
Koniec końców i tak będziemy musieli się zająć księżycami Marsa. Bo chyba nie będziemy chcieli, aby któregoś dnia wylądowały nam w ogródku...
Na początku można je wykorzystać w celach turystycznych. Potem zapewne powstaną tam osobne miasta i będziemy musieli wpechnąc je na stabilną orbitę, aby przestały zbliżać się do Czerwonej Planety.
Nie ma co się martwić się o kawałki skał. Nawet jak spadną to raczej mało prawdopodobne że na jedyne na całej planecie osiedle. Skutki upadku byłyby znikome dla osiedla gdyby miało ono podziemną część.
Kawałki? No to ja dziękuję za takie kawałki... Skała rozmiarów (w przybliżeniu) 30x20x20 km wbijająca się w bardzo rozrzedzoną atmosferę z prędkością liczoną w tysiącach kilometrów na godzinę nie jest już takim sobie, byle jakim kawałkiem skały. Dinozaury wyginęły przy meteorycie o średnicy 10-15km, który co prawda leciał szybciej, ale biorąc pod uwagę rozmiary księżyca Marsa i samej planety, to któregoś dnia może się okazać, że będziemy w niezłych tarapatach.
Odległość na rozpędzenie jest mała, ruch zaczyna się od zera, przyśpieszenie znikome (siła grawitacji Mars<>Phobos), i opadanie po spirali, z tego co kiedyś czytałem to phobos ma 17km w najszerszym miejscu (dejmos chyba mniejszy). Burze po uderzeniu będą miały małą siłę rażenia, tylko pył będzie się utrzymywał wieki. W zabudowanych bazach nie będzie tak źle.
Ruch nie zaczyna się od zera. Jeśli coś jest na orbicie danego obiektu to znaczy że porusza się z prędkością równą lub większą pierwszej prędkości kosmicznej dla danego ciała (dla Marsa to jest jakieś 5 km/s)
Odległość jest niewielka ale w linii prostej - spadające ciało porusza się po spirali wskutek czego droga się może się wydłużyć nawet do kilku okrążeń.
Zgadzam się z Fyszo że efekt nie powinien być aż tak katastrofalny. Tym bardziej że w Wikipedii piszą iż zanim spadnie Phobos zostanie rozerwany na fragmenty - szczegóły w linku poniżej, zaś Deimos oddala się wręcz a nie przybliża do Marsa.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mars
Ateus błągam Cie tylko nie Wikipedia... nie mówie, że akurat w tym są błędy, ale mam ostatnio na to uczulenie . Jeśli chodzi o Phobosa to nawet jeśli jego uderzenie nie wywoła wielkiej katastrofy, a może ją wywołać, bo przecież nie mówimy o upadku w najbliższych dziesięcioleciach, ale o czasie, kiedy na Marsie będą już zapewne duże skupiska ludzkie przypominające dzisiejsze metropolie, to czy jednak nie lepiej byłoby zatrzymać go i wykorzystać w jakiś sprytny sposób? Znów przypomina mi się pomysł kosmicznej windy, miasta ukrytego we wnętrzu planetoidy, czy nawet stacji przesiadkowej pomiędzy Ziemią, a dlaszymi cześciami układu słonecznego, bez konieczności lądowania na powierzchni Marsa. Dziś te księżyce mogą wydawać nam się niepotrzebne, ale któregoś dnia napewno docenimy ich istnienie.
Winda odpada!. Przyśpieszymy ciężarem windy upadek planetki na powierzchnie. Ale stacja radarowa/przekażnikowa doskonała.