Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
Mam takie zapytanie czy ktoś miałby możliwość pożyczyć na 1,5 miesiącamapy bądź przwodniki okolic Ukrainy pd - zach?
Czarnohora, Gorgany?
Jeśli ktoś z Was tam był, chętnie poznam Wasze wrażenia i wskazówki!
Mam kilka przewodników po tym regionie Ukrainy, także mapy, zapraszam też na mojego bloga http://northwest11.blox.pl gdzie jest opisana zeszłoroczna wyprawa w Gorgany (pod tytułem "Gorgan i żerep" - szukaj pod sierpniem i wrześniem 2006). W razie potrzeby służę wszelkimi informacjami zebranymi w ramach moich skromnych doświadczeń z wyjazdów na Ukrainę. Cieszę się że ten piękny kraj budzi coraz większe zainteresowanie
hej
ja posiadam jedynie kilka map... ale za to najważniejszą czyli Czarnohory (wydawnictwo WIG)
zawierającą trase od Bohdana (miejscowosc gdzie trase kończy ukraiński odpowiednik PKS)
po przez góre Popa Ivana az do do Hoverli (najwyższy szczyt) - są to chyba najpiękniejsze
górskie okolice - ponadto Marcin, Błazej i ja posiadamy swoje skromne doswiadczenia
z wyprawy, wiec jak Zuza masz jakies pytania to chetnie odpowiemy a i zapewne Grzechu
swoimi doświadczeniami sie podzieli
pozdr
BB
a tak przy okazji warto odwieżyć wątek z przed prawie 5 lat ...
kiedy to kilku smiałków ówczesnej 38 PDHS Gryf wyruszyło na podbój Ukrainy ...
myślę Zuza ze sporo z tej opowiastki sie dowiesz, a ciekaw jestem czy Grzechu
potwierdzi te słowa po swojej wyprawie z zeszłego roku ...
WYJAZD 38PDHS –GRYF NA CZARNOHORĘ - UKRAINA
Kraina Człowieka Wilka
Nazwa ta ironiczna może jest troszkę, a źródło jej leży w chorej mej wyobraźni. Otóż w noc drugą na szlaku, sen miałem o Człowieku Wilku który wolał ukraińską Czarnohorę nad świat cywilizowany (zamieszkał w górach bo tam dobrze mu było) i w sposób ten jego ciało przybrało kształt przypominający ciało wielkiego psa. Człowiek Wilk nie przepada za turystami, dlatego i ja nie polecam nikomu wyjazdu na Czarnohorę, mimo, iż piękna jest bardzo. Nie polecam by jej całe piękno pozostawione bez skazy najmniejszej było, a ludzi coraz więcej planuje tam swoje wakacje... i góry tracą klimat.
Mgła
Pierwsza noc w górach i to na wysokości sporej jest naprawdę dość podniecającym wydarzeniem. Była spokojna, ale nie wyspałem się ni trochę, bo namiot pod kątem był położony a śliska alumata sprawiała, że jeździłem po namiocie całym. Ale nie o samej nocy chce napisać w akapicie tym właśnie, chce napisać o mgle której nie ma nigdzie indziej jak tylko w górach. Ta wieczorna przychodzi nagle i niespodziewanie, gdy o 18.00 jeszcze świeci słońce a o 19.30 spowija wszystko bardzo gęsta, mleczna mgła można zauważyć zdziwienie i nutkę zaniepokojenia na twarzach innych turystów. Ta poranna (szczególnie obserwowana w samotności) to naprawdę piękna sprawa. Wstaje z kotlin oraz dolin poczym przekraczając pułap 1500 m.n.p.m rozchodzi się w powietrzu. Mam nadzieję, że fotografia którą jej uczyniłem odda piękno całe jakie miałem szczęście zauważyć.
Ukraińska Gościnność
Jeżeli ktoś, przed wyjazdem na Ukrainę powie, że tam jest niebezpiecznie, są nie uprzejmi ludzie lub, że panuje silny nacjonalizm, powiedzcie mu, że nie wie o czym mówi! Wszystko to bzdury, uprzedzenia i przekłamania. Ukraińcy to naprawdę bardzo uprzejmi i życzliwi ludzie, jeśli potrzebowaliśmy pomocy zawsze została nam udzielona (w miarę możliwości rzecz jasna). Jest tylko jedno takie miejsce gdzie było nieprzyjemnie; i tu przekazuję najgorsze życzenia dla klozet-babci ze schroniska „Zaroślak”. Jednak każdy z nas zapamięta nie to, że pani była nie miła, lecz to jak zajął się nami gospodarz z pod szczytu Pop Ivan (2020 m.n.p.m). Gdyby nie on (i 11 kg sera które nam sprzedał) nie zaliczylibyśmy pewnie Czarnohory, a jeśli już to nie wszyscy.
Wszystko Mija
Mijają ery, epoki, wieki, dekady, lata, pory roku, miesiące, tygodnie, dni, godziny minuty, sekundy i mijają też terminy przydatności artykułów spożywczych. Oj... trudno jest dostać w tym kraju przepięknym (ale i biednym okrutnie) cokolwiek o aktualnym terminie przydatności, a co dopiero ze sporym zapasem. Mimo to wszystko smakuje i jest oczjen haraszo.
Powiało Grozą
Przygodę pewną mieliśmy bardzo ciekawą, a było to na trasie Gospodarz (wspomniany wcześniej) – Pop Ivan. Tam ja i kolega Szuwar (Bartas) delikatnie rzecz ujmując zsunęliśmy się nieco w dół po kamienisto–trawiastej skarpie. Bartek prężny i młody człek wykorzystując swą sprawność fizyczną i ostatnie kilka tygodni spędzonych na ścianie wspinaczkowej z sytuacji tej się wykaraskał. Ja i mój spory brzuch problemów mieliśmy więcej, dopiero, gdy na pomoc rzucił się Meciu i z perfekcją zaplanował misję ratunkową postawiłem nogę na płaskiej powierzchni. Raczej bym się nie zabił , Bartek również ale kulać się 150 m... bolało by.
Na Koniec
O całej trasie i reszcie przygód napiszą zapewne moi towarzysze wyprawy, starając się być oryginalnym wybrałem te kilka, myślę dość ciekawych akapitów. Jest to mało jak na to wszystko co przeżyliśmy ale musze dać się wykazać innym Pozdrawiam wszystkich czytających bardzo serdecznie i życzę równie ciekawych wakacji (każdych) jak moje.
Marcin Gorzelańczyk
Lwów
Wyprawę naszą skrzętnie planowaną od Lwowa przyszło nam rozpocząć, miasta pięknego (kiedyś polskiego), aczkolwiek biednego. W którym problemy z wodą na porządku dziennym były i są po dziś dzień. Bogatość w zabytki sprawą niepodważalną jest, a za przykład wymienić można: Cmentarz Orląt Lwowskich, pomnik Adama Mickiewicza, oraz katedra, ta polska, a nie ukraińska. Zapewne i ludność Lwowa do zabytków zaliczyć trzeba, gdyż oni najwięcej informacji na różne tematy udzielić mogli. Jedno co mnie raziło i razić może to naciągaczy kupa, która ludzi z plecakami widząc starała się hrywien (waluta) jak najwięcej wyciągnąć, ale miasto i tak pozytywnie odbieram.
Kolej
Jedno na co uwagę zwróci nie jeden turysta, to fakt iż pomimo biedy dużej, dworce – te kolejowe oznaką bogactwa i przepychu być mogą. Bogate w iście barokowe ozdoby dworce przykuwały wzrok nie jednego gapia, a i porządek i dbanie o czystość pełne podziwu mojego były. Z dużym optymizmem podchodziłem do podróżowania koleją, wszak widok pociągu i to od środka mą radość zmieniły w zdziwienie, otóż podróż najniższą klasą (a trzy mają klasy – inaczej niż w Polsce gdzie są dwie) zdziwił nawet mnie – człowieka o dużej tolerancji na warunki podróży. Kolej podmiejska (najniższa klasa dla przypomnienia) porównywalna była do sielanki – to tam gdzie te zwierzaki sprzedają ( tłumacze dla młodszej części czytelników). No może trochę przesadzam, aczkolwiek kupić w pociągu można wszystko od skarpetki i ołówka po przez jajka a na rurce z kremem kończąc.
Góry
Gdy już kolej nasza nieszczęsna dowiozła nas do gór a było to 300 km w 9 godzin, na
mojej brudnej i spoconej twarzy pojawił się uśmiech, a wywołał go widok gór oczywiście. Pięknych, dzikich, i co najważniejsze przez turystów mało uczęszczanych. Szlak lub droga prowadząca gdziekolwiek to tylko marzenie, a po przyzwyczajeniach z polskich gór przestawić się trzeba na inną formę turystyki. Wejście na szczyt możliwe było tylko dzięki busoli która wyznaczała nam poprawny kierunek, inaczej wędrówka nasza zakończyć się mogła w miejscu które celem naszej wędrówki nie było
Pop Ivan
Osobiście za najpiękniejsza gore Popa Ivana uważam, nie bynajmniej przez ruiny polskiego obserwatorium astronomicznego, choć i te piękne są, a przez dzikość i brak kontaktu z cywilizacją do której jakieś 20km było w każdym kierunku. Strome podejście i ilość potu wylana w czasie wędrówki na Popa, oraz widok na połoninę która na 50 km się rozciąga napawały energią i optymizmem, która po dziś dzień mi się ostała.
Pokora i Szacunek
Ukraińskie Karpaty potęgą swą i pięknem swym na kolana mnie nie raz powaliły, jako żem turysta na polskich górach wychowany i przyzwyczajony, że po całodniowych wędrówkach do cywilizacji schodzę lub noclegu w górskich schroniskach szukam. Tam jeno tylko góry i kompania wiernych towarzyszy, słońce, wiatr, i mgła. Schronienia szukać tylko w namiocie mogłem, bo w nocy tylko on mi się ostał, oraz herbata która jedyną ciepłą strawą była.
Tęsknota do maminych obiadków i ciepłego łóżeczka się odezwała, a ta wyzwań i chęć dalszych harców powoduje, na co liczę iż u moich wiernych kompanów również spowoduje, tak aby wypraw takich jak ta stało się naszym udziałem jak najwięcej.
Bartek Bartkowiak
no ja z godnie z obietnica przekazalem juz Zuza Blazejowi mapke Czarnohory (stan tragiczny jak sie okazalo, gdzieniegdzie podarta, nosi nawet sladowe ilosc krwi - czyja to krew panowie?). wiec tu moze dobrze byloby udezyc do Bartasa lub Grzecha.
podrzucilem takze plan Lwowa (bo chyba sie tam zatrzymasz bedac na Ukraine?). ten juz w ciut lepszym stanie, a ze Lwow wielki nie jest to z planem tym mozna polazic i zwiedzic wazniejsze zabytki i inne miejsca w miescie.
pozdrowka
mg
Dziękuję Panowie za tak szybki odzew i zainteresowanie:)
Myślę, że już indywidualnie będę się z Wami kontaktować!
Marcinie dziękuję za mapę już dziś się przydała Troszkę ją posklejałam, jest super!;)
O taką dokładnie mi chodziło!
W porównaniu z naszą Rumunią poczyniliście Marcinie i Bartku skromne opisy, ale za to jakie wymowne... Już czuję przed moim wyjazdem niezły dreszczyk emocji!!!
Dzięki za stopniowanie napięcia! Adrenalinka - to jest to co tygryski lubią najbardziej;)))