Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
http://www.compass.krakow...on1.html#terminNo to czas rozpocząć poważne bieganie panowie , nie jakieś tam 2,7 km - to jako ciekawostkę można potraktować
Bartek pamiętasz to schronisko? 4 noce tam spędziliśmy w 95'
Używanie GPS
Dozwolone będzie używanie odbiorników GPS. Zespołom o mniejszych umiejętnościach nawigacyjnych używanie odbiornika GPS na pewno ułatwi odnajdowanie punktów. Współrzędne pk należy samemu odczytać z mapy.
Fajne podejście do tematu
No no no - nie powiem,że bardzo ciekawa propozycja, pomijając sprawy używania GPS-u (co jest naprawdę pomocne ).
Po pierwsze mam pytanie do uczestników zeszłorocznego GEZnO - ile trzeba liczyć pieniążków na spanko, składkę na paliwo (przyjmując, że znaleźli by się właściciele bolidów - np. Skoda Fabia Racing GTI ), jakieś dodatkowe koszta...?
Po drugie był okres, kiedy rozmawiałem z Gorzołą - on proponował, aby zrobić w jakiś dzień takie dopasowanie zawodników do siebie. Zmierzylibyśmy czasy różnych osób i dopasowywali w ten sposób, aby mocniejszy startował ze słabszym i mniej dośwadczonym. Nie wiem, co o takim pomyśle "parowania" myślą sami "doświadczeni", ale można o tym podyskutować i zrobić wstępną listę chętnych, co nie?:)
jesli chodzi o koszty, to wyszlo to pi razy oko (cala impreza) okolo 150 zl (to jwest duzo jak na warunki uczniowsko-studenckie), trzeba liczyc 35 wpisowe + ok. 80 paliwo + zywnosc, redbulle i inne wynalazki (z karbosnejkami wlacznie )
jesli natomiast chodzi o strat, to mysle, ze wsrod bylych uczestnikow GEZnO niewiele sie zmieni? sadze, ze znow wystartuje z Szuwarem (o ile mi wybaczyl zeszly rok), a Kondziu byc moze z jakas mila osobka.... . Ty Slawol pewnie znow udezysz z druga Biurwą?
pzdr
Z tą drugą Biurwą- to nie wiem, nie rozmawialiśmy z Pawłem. Hoffi się zgłosił. A ja sam nie wiem, No bo tak:
maraton 16 października, dwa tygodnie później 100km w Kaliszu, dwa tygodnie później Gezno - trochę dużo, a miał być jeszcze Harpagan, ale maraton się pokrył w terminie. Zobaczę najwyżej Kalisz odpadnie - choć chciałbym - wszystko pobiec.
Jeżeli chodzi o GEZnO, to zasadniczo wszystko zależy od tego, na ile bede wybiegany na Maratonie, a mam nadzieje, że lepiej niż w zeszłym roku. Bo jeśli to odstęp zaledwie miejsiąca, to sorky, ale ktoś, kto nie jest wybiegany na maraton, to mimo, że go przebiegnie, to jednak bolesność mięśni będzie się utrzymywać spokojnie przez parę tygodni. Ja w zeszłym roku tego doświadczyłem, więc naprawdę, jeżeli Marcin i Hoffi chcecie na oba iść to maraton wiecie... tylko pyknąć . Takie jest moje zdanie, bo z tego co słyszalem z relacji, to GEZnO jest trudną imprezą, a więc fizyczność musi być w 150% ok.
Jeśli już uda mi się pojechać, to będę się wybierał rzecz jasna pociagiem z wiadomych powodów.
kR
Tej bolesności czy zakwasów to nie mają tylko Kenijczycy, ale po Dębnie tylko trzy dni miałem problem z chodzeniem, po tygodniu już biegałem, a po dwóch to w ogóle rewelka . Więc zakładając, że:
1. stracę jeszcze z 4-5 kg do maratonu
2. będę wybiegany na długich dystansach (teraz przebiegam 2 - 3 razy tyle tygodniowo co przed rokiem i 1,5 - 2 razy tyle co przed Dębnem) a 20 km biegam co 2 tygodnie
3. maraton myknę poniżej 3:35 (a może 3:30)
to nie ma prawa nie wyjść po prostu maraton trzeba w planie treningowym potraktować jako dłuższą przebieżkę
No racja Sławku - fakt, że po Maratonie mogę mieć "troszkę" zakwasów. Tego się właśnie obawiam, ale żywię nadzieję, że nie będzie tak źle. Jeśli byłyby siły, to chciałbym wystartować - z Tobą Sławku - to może być niezwykła przygoda i walka, ale spodziewam się w razie startu naprawdę trudnych warunków.
A jak na razie trza ćwiczyć do Maratonu - spokojnie i regularnie. I jeśli trening będzie solidny, to i forma będzie lepsza, co nie?;)
Bartek pamiętasz to schronisko? 4 noce tam
spędziliśmy w 95'
no ba - jak mógłbym nie pamietać, ale jeszcze bardziej pamietam trase z
Jaszowca do Istebnej - moje pierwsze w życiu 35 km z plecakiem
Jak wystartujesz z Pawłem to napewno nie bedzie zadowlony z noclegu
pamietam ze tam sa łóżka poniżej 1,9m - hehe
sadze, ze znow wystartuje z Szuwarem
(o ile mi wybaczyl zeszly rok)
Stary no uwazam ze kazdy ma prawo do rehabilitacji - generalnie masz
co robić przez najbliższe kilka miesięcy - ja daje ostro po garach
a maraton zamierzam zrobić powiedzmy w 3:40
bo z tego co słyszalem z relacji, to GEZnO jest trudną imprezą
No trzeba być wybieganym raczej dobrze i nie robić błędów nawigacyjnych
to wówczas masz szanse zmieścić sie w 8 godzinach
A jak sobie popatrzyłem na mapke to tam są ciut wyższe góry niz
na Jamnej (pogórze rożnowskie)
Wiec jesli mamy tam jechać podobnie jak na bergsona w kilka ekip to
naprawde trzeba solidnie sie przygotować
BB
Dobry
Chciałem odświeżyć wątek bo mamy problem nadwyżki chętnych
Jest tak:
Teoretycznie:
Marcin z Bartkiem, Hoffi, Kndzik i ja no i to jest trochę nie dopary
Znaczy ktoś na szóstego chętny jest?
To tylko jakieś 35 - 40 km pierwszego dnia i jakieś 30 km drugiego dnia, po górkach oczywiście
No OKI zaczęło się ostatnie 10 dni do zgłoszenia. Jak tam forma? Kto jedzie? Jakie pary robimy?
Czy lista poniższa jest aktualna?:
1. Marcin G
2. Bart
3. Hoffi
4. Kondzik
5. Ja
?? I co dalej?
Ja osobiście bardziej nie moge doczekać się GEZNO niżsamego maratonu. Piszę się oczywiście!! W sumie to fajnie by było, gdyby wypowiedzieli się wszyscy, bo być może będzie trzeba szukać jeszcze kompana/kompankę na start.
kR
Ja powiem tak:
Nad moim udziałem w Gezno pojaiwł sie znak zapytania
- ze wzgledu na obecny ból w kolanie - a w maratonie biegne na 100% i
nie wiem jak sie zachowa kolano - co bedzie po maratonie
Zatem ostateczna decyzje podejme 19.10
Tymbardziej ze gezno nie jest proste a 3 grudnia chcialem wystartować
w emmet cross - jako sprawdzian przed Bergsonem, który jest priorytetem
Zatem ze zgłoszeniami tradycyjnie proponuje poczekać, aczkolwiek jak
macie jakies sugestie i propozycje to walcie śmiało
BB
ja rowniez jestem za zgloszeniem ekip jak najpozniej. zupelnie nie jestem w stanie przewidziec jak zachowa sie moj organizm po maratonie. dlatego potrzebuje troche czasu na dojscie z nim do ladu.
jesli chodzi o pary, to osobiscie mam nadzieje, ze ja wystartuje w zeszlorocznym skladzie, ale na wszelkie modyfikacje majace na celu 'wyrownywanie poziomu' nie bede robil problemow, jesli bedzie Wam bardzo zalezec.
ja rowniez jestem za zgloszeniem ekip jak najpozniej. zupelnie nie jestem w stanie przewidziec jak zachowa sie moj organizm po maratonie. dlatego potrzebuje troche czasu na dojscie z nim do ladu.
jesli chodzi o pary, to osobiscie mam nadzieje, ze ja wystartuje w zeszlorocznym skladzie, ale na wszelkie modyfikacje majace na celu 'wyrownywanie poziomu' nie bede robil problemow, jesli bedzie Wam bardzo zalezec.
No dobra czekamy na 19 - ego - Hoffi wypowiedz się proszei jak zdrówko?
Ołki Dołki - jak tam panowie zakwasy? No ta ja pytam kto na Gezno? Bo to co mogę obiecać, to, że po pierwszym dniu zakwasy tylko odrobinę mniejsze .
Wszystko bedzie zależeć od mojej wizyty u chirurga, bo prócz doraźnej
pomocy, zamierzam sie skonsultować odnośnie najbliższych startow
Pozatym obiektywnie oceniając start za 3 tygodnie w Gezno na tak
poważnym dystansie 2x25 (praktycznie o wiele wiecej) moze być
koleją porażką dla zdrowia, dlatego wole odpocząc kilka tygodni i
wystartować dopiero w Emmecie - gdzie jest różnorodność dyscyplin
Patrząc po bieliku (dystans 235km) stwierdzam ze moje kolanko, oraz
łydki wolą właśnie multidyscyplinarność, gdzie co jakis czas pewne partie
mieśni i stawów mogą odpocząć
No i jakby nie było Emmet to bedzie sprawdzian przed Bergsonem
jedyne co moze mnie nakłonić w tej chwili do startu w Gezno to opinia
lekarza ze kolano jest tylko chwilowo przemęczone i ze jest wszystko
wporzadku i ze on nie widzi przeszkód
BB
Mnie( tradycyjnie, jak w zeszłym roku) bolą przyczepy i same mięśnie łydek i ud... No cóż. Będę starał się to leczyc. Myślę że już niedługo będę mógł podjąć ostateczną decyzję. Orientujecie się, do kiedy trzeba się zgłosić?
kR
Mnie( tradycyjnie, jak w zeszłym roku) bolą przyczepy i same mięśnie łydek i ud... No cóż. Będę starał się to leczyc. Myślę że już niedługo będę mógł podjąć ostateczną decyzję. Orientujecie się, do kiedy trzeba się zgłosić?
kR
Do 20 - ego, ale powoli brak miejsc w schronisku ;-(
Do 20 - ego, ale powoli brak miejsc w schronisku ;-(
no to jedno sie zwolni, bo oto ja oficjalnie mowie GEZNu pas! nie wiem czy po maratonie zdolalbym sie zregenerowac ale nie o to chodzi. w piatki koncze wykladem z prawoznawstwa zajecia dopiero o 20.10, potem do chaty i obiad, ruszam najwczesniej o 21.00 + 6 h trasy (a pewnie i wiecej ax'em) w beskidy, laduje o 3.00 nad ranem a o 9.00 start (conajmniej o 7.00 - 8.00 trzeba wstac), moze sie ze mna nie zgodzicie ale to mija sie z celem. dlatego zostala Was parzysta liczba i jedzcie, reprezentujcie nasze srodowisko na GEZNO i dajcie czadu. pozdrawiam.
No jestem juz po wizycie u chirurga - kolano jest całe - choć lekarz
obawiał że może być mały krwiak w kolanie i jeśli w ciagu 3 dni nie
napuchnie (pojawi sie woda) to bedzie git
A co do dalszego biegania to lekarz powiedział ze mam sobie sam
dośpiewać czy za trzy tygodnie bede wstanie startować
twierdząc ze jesli kolano nie nabierze wody to za tydzień bedzie zdrowe
i gotowe do biegania - oczywiscie z umiarem
Co do ostatecznej dycyzji poczekam do środy (19.10) wówczas bede
wiedzial w 100% co z kolanem
zatem zeby nie było jakichkolwiek problemów personalnych to prosze o
deklaracje szczególnie Kondzia i Hoffiego, bo rozumiem ze Slawek jest
pewniak. Na tą chwilę uważam ze najlepsze rozwiazanie to dwie pary
- Kondziu + Sławek
- Bartas + Hoffi
chyba ze Hoffi wolisz pierwotne ustawienie ze Sławkiem
zatem czekam na deklaracje bo w środe trzeba sie zgłosić i chciałbym
wiedzieć jaka mogę podjąć decyzje
Czy mamy propozycje nazwy temu ?
BB
Ja jutro wieczorem podejmę decyzję. Lecz jestem dobrej myśli. Co do nazwy, to może ORANGE . A tak poważnie to mi pasowałby HDO HADES TEAM. W jakiś sposób jesteśmy z tym związani, a nazwa teamu moim zdaniem bardzo ładna.
kR
Ja jutro wieczorem podejmę decyzję. Lecz jestem dobrej myśli. Co do nazwy, to może ORANGE . A tak poważnie to mi pasowałby HDO HADES TEAM. W jakiś sposób jesteśmy z tym związani, a nazwa teamu moim zdaniem bardzo ładna.
kR
Mnie nazwa nie robi różnicy "biurwy" jużnie pasuje - chyba, że z Bartem bym pobiegł. Ale HDO HT - jest OK! tylko jak dwie ekipy to co numery na końcu?
Rozmawiałem dzisiaj z Hoffim i doszliśmy do wspólnego wniosku
ze warto zgłosić sie juz teraz na imprezę w takich teamach
HDO HADES TEAM 1
Sławek + Kondziu
HDO HADES TEAM 2
Hoffi + Bartas
zgłosić sie poto zeby dokonać ze spokojem rezerwacji pokoju i posiłków -
bo jak wyczytałem na stronie zawodów
http://www.compass.krakow.pl/gezno/zgloszenia.php
to zgłoszenia i kasa są do 28.10 a zatem do przyszłego piatku
i myśle ze 28.10 dokonamy zapłaty - czyli podejmiemy decyzje jak
jedziemy - tu egoistycznie zostawiam sobie furtke
No i jest jeszcze jedna sprawa jak juz Sławol z Kondziem sie zdecydujecie
na 100% to mozecie zapłacić juz teraz, a forma płatnosci 28.10 to wybieg
pod moje kolanko
BB
Zgadza m się z Bartkiem. Nie ma problemu się zgłosić, sianko można w przyszłym tygodniu przelać. Także fajnie by było już zgłosić. Ja niestety moge dzis nie miec na to czasu, dlatego fajnie by było, jakbyś Sławku zgłosił nas, przyjmując ze biegniemy w takich parach, jak napisał Bartek .
kR
Zgadza m się z Bartkiem. Nie ma problemu się zgłosić, sianko można w przyszłym tygodniu przelać. Także fajnie by było już zgłosić. Ja niestety moge dzis nie miec na to czasu, dlatego fajnie by było, jakbyś Sławku zgłosił nas, przyjmując ze biegniemy w takich parach, jak napisał Bartek .
kR
Dla ścisłości potrzebuję Hofiiego zgodę, ale OK.
No tak jak pisalem wczesniej - rozmawaiłem z Hoffim przez telefon
i Hoffi zgadza sie na takie rozwiazanie - wiec jest zielone swiatło
BB
No tak jak pisalem wczesniej - rozmawaiłem z Hoffim przez telefon
i Hoffi zgadza sie na takie rozwiazanie - wiec jest zielone swiatło
BB
Ołki, za przy okazji wyniki w excelu z maratonuy na stronie:
www.kbmaniac.republika.pl
Oto moje zielone światło dla Twych działań Sławku:-)
Fajno by było, gdybyśmy pojechali tam taką właśnie ekipą, ale zobaczymy sami, jak to będzie. Odczuwam - podobnie jak przed Maratonem - lekkie obawy, ale trzeba być optymistycznej myśli i trochę na mapy popatrzeć:-)
Oto moje zielone światło dla Twych działań Sławku:-)
Fajno by było, gdybyśmy pojechali tam taką właśnie ekipą, ale zobaczymy sami, jak to będzie. Odczuwam - podobnie jak przed Maratonem - lekkie obawy, ale trzeba być optymistycznej myśli i trochę na mapy popatrzeć:-)
No OK
zamówię jedzonko zawsze to lepiej niż biegać po sklepach
Zgłoszone, Namiary na HDO II na BB
Jesteśmy na stronie - kurde wiela ekip jest
No wygrać będzie ciężko... 2 pierwsze miejsca pewnie zdobędą salomony, ale o 3m-ce można powalczyc . Żartuję oczywiście. Ja myślę, że cel na tą imprezę jest jeden - ukończyc .
kR
witam witam
ja wiedzialem ze biegi na orientacje sa popularne ale nie wiiedzialem ze az tak!! Normalnie jade sobie dzis w tramwaju i slysze za soba jak jakis koles ( dobrze po 40-stce) rozmawia przez telefon i skrzykuje ekipe na GEZNO!!!!!!
Zycze powodzenia na trasie!!!!!
pozdro
LG
HEjka
Po pierwsze jak tam biwak? Jak tam ino? jakaś mapka w pliku?
Po drugie na Gezno biegnie facet co rysował mapę Dziewiczej
Po trzecie w piątek z Kondziem ustaliliśmy, że jakieś spotkanko by się przydało przed Geznem. Są propozycje?
Po pierwsze jak tam biwak? Jak tam ino?
bardzo sympatycznie - dzieciaki sobie pobiegały - starszyzna tez
jakaś mapka w pliku?
no jest ale mam w domu
jakieś spotkanko by się przydało przed Geznem
w tym tygodniu nie dam rady - proponuje po Hadesie
BB
Panowie jutro jestem ostatni dzień przed weekendem przy komputerze, proszę o info czy mam płacić za wszystkich? Nie robi mi to problemu bylebym wiedział .
A potkanie proponuję po 1 - wszym, a nawet bez Kozery powiem po 2-gim .
Sorry chłopaki ale musze sobie Gezno odpuscić - niestety ale po maratonie
i krótkiej rehabilitacji jestem na totalnym braku trennigów.
Mówiąc wprost boje sie w takim terenie i na takim dystansie ze kontuzja sie
odnowi a nawet jesli nie to napewno nie zawalcze o dobry czas - a jechać
zeby jechać to srednio mi sie usmiecha
Wole sobie teraz troche od biegania odpocząc
(jakąs przerwe w trennigach w ciagu roku trzeba zrobić, a wręcz nalezy) -
mysle ze jest to doskonała okazja na dłuzszy odpoczynek - oczywsicie w
zamian troche sportów uzupełniających (troche rolek, basen, moze
wspinaczka- co ty na to Meciu)
pozdro
BB
.... oczywsicie w
zamian troche sportów uzupełniających (troche rolek, basen, moze
wspinaczka- co ty na to Meciu) ...
Od dłuższego czasu czekam na taka propozycję! Jestem za rękami i nogami W tygodniu mam czas po godz. 21:00 chyba, że wolisz weekendy ?
Sądzę, że po pracy spotkać się w Dynamixie tak o 21:30 to nie byłby problem, pewnie mało ludzi by było. Ściana jest czynna do 23:00 więc luz napisz kiedy najbardziej by Tobie odpowiadało nie ukrywam, że dla mnie czwartek byłby great!
Tak jak już rozmawiałem z o tym z Bartkiem, w wyniku podjętej przez niego decyzji, ja także rezygnuję z udziału w GEZnO - może powalczymy za rok, będzie czas, aby pewniej się przygotować.
Dlatego właśnie ta jedna zgłoszona ekipa była pod znakiem zapytania.
Ja także przepraszam, i wiszę Wam za to duże piwo maratońskie!
mysle ze jest to doskonała okazja na dłuzszy odpoczynek - oczywsicie w
zamian troche sportów uzupełniających (troche rolek, basen, moze
wspinaczka
generalnie na jakis czas odpoczac chce, od sportow mocno zwiazanyh z uzywaniem nog - glownie chodzi mi o bieganie, ale takze o rower. dlatego coraz powazniej mysle o basenie, gdyz nie chce pozbawic swojego organizmu jakiejkolwiek czynnosci ruchowej. szukam zatem kompana, moze Bart po wspinaczce z Meciem ? a tak serio to niedlugo tak czy siak musze na basen zapodac wiec moze jacys chetni....?
Marcinie, jeśliś chętny na pływanie, na mnie możesz tu liczyć, byle termin pasował...Ja też pragnę w tym sezonie i popływać całkiem sporo, bowiem to bardzo dobrze wpływa na moje stawy, mięśnie i płuca...:
Proponujesz Pływalnię na Piastowskim, czy też wirtualną nową pływalnię (na którą już czekam od dobrych paru lat) nad Maltą?
witam
moze wspinaczka- co ty na to Meciu
Chetnie rowniez bym sie przeszedl na scianke, bo juz od dawna zabieram sie z tym pomyslem ale jakos nie bylo kompana do wspinania!! Tak wiec panowie bardzo chetnie sie zabiore w wami jezeli oczywiscie nic nei macie przeciw, aczkolwiek mozna by poszukac jeszcze kogos zeby byly 2 pary wtedy nie bedzie problemu z asekuracja!!! Godziny wieczorne mi pasuja w tygodniu, a jak w weekend to najlepiej w niedziele!!!! Czekam na propozy!
tak serio to niedlugo tak czy siak musze na basen zapodac wiec moze jacys chetni....?
Kondzio, Mordasz, Beny i Ja od jakiegos czasu jezdzimy zazwyczaj w srody wieczorem o 21:00 na basen do Swarzedza wiec jakby co to zapraszamy!!!!
pozdro
Lissek
Tak jak już rozmawiałem z o tym z Bartkiem, w wyniku podjętej
przez niego decyzji, ja także rezygnuję z udziału w GEZnO
Hoffi w zwiazku z tym ze męczą mnie wyrzuty sumienia wobec Ciebie
moze dogadasz sie z gościem
http://napieraj.pl/xoops/...4#forumpost6584
napisz mu ze partner sie Tobie wykruszył a masz ochote wystartować
moze akurat sie dogadacie ...
pozdrawiam serdecznie
Bartas
Bartku, nie ma sprawy, nastawiłem się już na to, więc no hay problema:-) A tak można się jak to na studenta przystało pouczyć i zrobić sobie jeszcze trening przed kościańską połówką...
ad. ćwiczenia zastępcze:
Mam nadzieję, że razem w grupie w okresie jesienno-zimowym będziemy rozwijali się w innych dyscyplinach tutaj wspomnianych, jak np.pływanie (wypady do Swaja), wspinaczka (wypady do Dynamixu), bowling (wypadu do Niku), bilard/snooker (wypady do Zakręconej Bili i nie tylko) itd.... Bartek - jesteś też chętny prawda?:)
No to chłopaki w takim razie proponuje
- środa 21.00 basen w Swaju - napisz Lisek czy o 21.00 wyjeżdżacie czy
o 21.00 jestescie juz w wodzie - mam 3 miejsca w autku - szczegóły
dogadamy na apelu poległych
- niedziela scianka czekam na propozycje godziny bo moze to być w zamian
za niedzielne wybieganie czyli rano, ale moze to być równiez popołudniu
bo moze chcecie sobie przed półmaratonem poćwiczyć wybieganie
(Lisek załatw czwartego- moze Hoffi ?) a jak nie to walimy w trójke -
najwyżej jeden zawsze bedzie sobie trawersował i ćwiczył buldering
jak ktos jest jeszcze chetny to czekam na info
ej chlopaki! dzis jest sroda! czyli dzis tez dajemy czy od przyszlej??
mg
witam
napisz Lisek czy o 21.00 wyjeżdżacie czy
o 21.00 jestescie juz w wodzie
zawsze stramy sie tak byc 21:00 w wodzie bo plywalnia jest czynna do 22:00!! I w sam raz na godzinke!!!
Lisek załatw czwartego- moze Hoffi ?
Hoffi czy jestes chetny??? Daj znac!!!
czekam na propozycje godziny
mi pasuja tak razcej godziny przed polodniowe!! tzn tak od 10:00 !!!!!
ej chlopaki! dzis jest sroda! czyli dzis tez dajemy czy od przyszlej??
Jak dla mie to mozemy i nawet dzisiaj jechac!! Dogadamy sie na apelu proponuje!!!
pozdro
Lissek
Qrcze - szkoda, że dopiero teraz czytam Forum, ale uczelni się nie ominie! Więc jak będzie można, to w przyszłą środę do Swaja mogę jechać
Jak tylko niedziela by mi godzinowo pasowała - jestem chętny. Szczerze mówiąc to albo dość wcześnie przed południem (ok.10) albo późnym popołudniem (ok.18-19). Jak Wy myślicie? No i jak długo chcemy zabawiać na tej ściance - 1 czy 2 godzinki?
Pozdrawiam!
P.S. Qrcze - widać wyraźny wzrost zainteresowania wśród nas wszystkich już nie tylko Biegami na Orientację, Biegami Ulicznymi czy imprezami ekstremalnymi, ale także innymi dziedzinami sportu, co mnie bardzo cieszy, bo to naprawdę zaczyna wyglądać na działania ludzi z HKS-u A propos, kiedy oficjalnie startuje owy klub, i od kiedy będziemy się regularnie spotykać w ramach tej inicjatywy?
Spokojnie Hoffi mysle ze po dzisiejszym wypadzie utworzyla sie juz pozadna grupa ktora bedzie jezdzic regularnie n abasen w srode wiec spoko w kazdej chwili mozna sie dolaczyc do nas!! A co do niedzieli to ja jednak bede podtrzymywal swoja propozyje godziny a mianowicie od 10:00 poniewaz dzien przed czyli w sobote jestem w pracy od rana do wieczora pozna wiec w niedziele z rana moglbym byc troszke niezywy:P A co do dlugosci tam pobytu to ja zawsze wchodzilem na ksiazeczke harcerska za 5zl i to jest na 2,5 godziny wiec spokojnie to starcza na taki trening!!
pozdro
Lissek
czolem.
no coz hoffi. myse, ze w najblizsza srode zaniose komendandtowi HPNM wniosek o powolanie klubu do zycia. to tak na 90%. tymczasem zapraszam cie na zbiorke - licze na twoja obecnosc - we wtorek 8 listopada o 21.00. bede slal jeszcez maila z dokladna godz. wiec tu nie pytaj. pzdr.
czolem.
no coz hoffi. myse, ze w najblizsza srode zaniose komendandtowi HPNM wniosek o powolanie klubu do zycia. to tak na 90%. tymczasem zapraszam cie na zbiorke - licze na twoja obecnosc - we wtorek 8 listopada o 21.00. bede slal jeszcez maila z dokladna godz. wiec tu nie pytaj. pzdr.
To jest coś ustalone w terminie spotkania? I ja nie wiem ???
no pewnie, ze jest, ale to nie jest spotkanie w sprawie GP tylko zbiorka (taka jeszcez nieformalna - ustaleniowa) Harcerskiego Klubu Sportowego. bpo ja myslalem, ze Ty Slwku i harcerstwo to juz dwie rozne rzeczy a to ci bedzie jednostka iscie harcerska, ale jesli tylko mas zochote do zasilenia naszych struktur to witam cie z otwartymi ramionami....
bo ja myslalem, ze Ty Slwku i harcerstwo to juz dwie rozne rzeczy
Hm ..... no masz rację hmmmm.....
A co do niedzieli to ja jednak bede podtrzymywal swoja propozyje godziny a mianowicie od 10:00 poniewaz dzien przed czyli w sobote jestem w pracy od rana do wieczora pozna wiec w niedziele z rana moglbym byc troszke niezywy:P ... Ja zostałbym przy godzinie np 20:00. Treningi miałyby się odbywać systematycznie! Jak powszechnie wiadomo imprezy harcerskie odbywają się głownie w weekendy zatem niedziela z rana odpada, kolejna sprawa 96 ma zbiórki w niedziele o godz. 17:00 zatem godz. 20:00 byłaby w sam raz
Ja tez uważam ze niedziela godzina 20.00 to dobry termin,
moje argumenty za:
- pasuje ze zbiorkami 96
- pasuje z wyjazdami (kazdy zdąży wrócić) np z półmaratonu w Koscianie
- pasuje ze względu na szkoły w weekend
- pasuje jak ktos bedzie chciał sobie rano pobiegać, pojeździć na rowerze
Lisek mam prosbe zebys sprawdził ile mamy uprzeży wolnych - ja jesli
mozna rezerwuje sobie tą z której korzystałem wcześniej
chyba ze bez uprzeży - tak tez można jak na filmiku poniżej
http://znajomi.flaper.net/bartas/Wspinaczka/
No to jesteśmy umówieni Lissek jeśli mogę cię prosić przygotuj mi również komplecik taki jak wcześniej pożyczałem
tzn. uprząż L + HMS + płytka!
Co do samego wypadu Bartas będziesz miał autko, czy lecimy tramwajem?
bedzie autko
jakby co mam jeszcze dwa miejsca wolne
Taaaaaaaaaa, a wątek o GEZnO był . To Wam napiszemy jak było - o ile wrócimy z tarczą
Ja tez uważam ze niedziela godzina 20.00 to dobry termin,
Oki moze i byc 20:00 mi pasuje! przynajmniej w niedziele bede sie mogl wyspac:P
bedzie autko
jakby co mam jeszcze dwa miejsca wolne
bardzo chetnie bym sie zalapal na ta miejscowke jedna!!
a co od uprzezy to niema sprawy chlopaki sprawdze, przygotuje i dam znac ile mamy wolnych!!!!
pozdro
Lissek
ps. A propo tego filmiku to gosciu naprawde wymiata!!!!
Okej - 20.00 w niedzielę jedziemy do Dyna na wspinaczkę!
Ja także po namyśle uznałem, że przyszłościowo ta godzina jest najlepsza Rzeczywiście można wrócić z większości imprez, o tej godzinie po nauce dobrym jest się poruszać, a poranek zostawmy na inne zadania - bieganka, spanie i inne!
Posiadam swoją uprząż, więc jak mielibyście dodatkową płytkę + HMS-a, będę wdzięczny!
I proszę o zaklepanie tego drugiego wolnego miejsca w Twoim autku, Bartku... O której i gdzie się stawić, aby wygodnie tam dojechać?
Pozdrawiam serdecznie!
P.S. A naszym twardzielom jadącym na GEZnO - bo to przecież pierwotnie o tym owy wątek mówił - życzę jedynie miejsca na podium, pokażcie, na co Was stać Sławku i Kondziku!! Nie złapcie kontuzji i uważajcie na siebie na drodze i na samej trasie! 3mam za Was z całej siły kciuki
Damy wam znać jak będziemy wracać - więc na ściance w niedzielę będziecie mogli o nas pogadać
Szkoda, że jedzie nas jedna ekipa - byłoby weselej - ale cóż; lecz się Bart - życzę Ci pełnego wyzdrowienia!!!
A z innej beczki - panowie młodzieży - uważajcie troszku na siebie - ja jakoś uważam i nie mam (odpukać !!!) kontuzji - a wiek nie ten, waga nie ta, jedynie mięśni troszku posiadam i (chyba) łeb na karku
Chodzi o to by bawić się tym co robimy - nikt tu nie ma apsiracji na rekordy kraju, czy mistrzostwa Polski, więc róbmy to z głową!!!
A z innej beczki - panowie młodzieży - uważajcie troszku na siebie - ja jakoś uważam i nie mam (odpukać !!!) kontuzji - a wiek nie ten, waga nie ta, jedynie mięśni troszku posiadam i (chyba) łeb na karku.
Chodzi o to by bawić się tym co robimy - nikt tu nie ma apsiracji na rekordy kraju, czy mistrzostwa Polski, więc róbmy to z głową!!!
Święte słowa! Wreszcie znalazła się osoba, która zauważa pewną tendencję do "przesady". Owczy pęd, owczym pędem ale jak Sławek słusznie zauważył i pisze najważniejsze jest zdrowo rozsądkowe podejście do wszystkiego czym się zajmujemy. Cieszę się, że pojawił się głos nieco "studzący" zapały. Nie chodzi w prawdzie tutaj o robienie komukolwiek uwag i wyrzutów lecz o uwidocznienie sprawy ważnej jaką jest zachowanie w tym wszystkim czym się zajmujemy umiaru. Nie porywajmy się od razu z motyką na słońce! Czasem mam wrażenie, że właśnie w takim kierunku zdążamy!
Slusznie Slawku. trzeba uwazac na to co sie robi, ale przede wszystkim dobrze sie do tego przygotowac. kiedys przez takie 'szarpanie' (pol roku siedzenia, a potem 2 tyg treningu przed BG - to przyklad) zrobilem sobie krzywde co sie ciagnie za mna do dzis.
natomiast nie rozumiem Blazeja. o jakim owczym pedzie mowa? myslalem, ze kazdy z naszej ekipy robi to wszystko dla siebie i z wlasnej inijatywy, przynajmniej ja mam takie podejscie, nie robie tego na co nie mam ochoty, nie wiem jak ty. np. nie jade na polmaraton do kosciana (przynajmniej jako zawodnik), mimo, ze od nas jedzie tam naprwde solidna i silna ekipa (odbiegajac nieco od tematu, to milo, ze harcerze znow beda widoczni i zapamietywalni!)
jesli chodzi natomiast o syudzenie zamiarow, to owszem, ale ja bym zamienil porywanie sie z motyka na slonce z mierzeniem sil na zamiary, bo coprawda kazdy maraton przebiegl ale naliczylem chyba ze cztery osoby ktore deklarowaly czas pomiedzy 3:30 a 4:00... a mam tu na mysli to ze nieumiejetne ocenienie swoich umiejetnosci tez moze byz zgubne, przyklad Naczelnego ktory biegl z tego co wiem na poczatku na okolo 3:45 a skonczyl na 4:50 ponad. to tez moze byc szkodliwe dla zdrowia. jednakze starowanie w imprezach majacyh nawet po 100 kilometrow czy wiecej nie skonczy sie zle jesli dobrze sie do takowej przygotujemy oraz na samej trasie nie damy sie poniesc emocja.
a jesli wystepuje jakis owczy ped - ktorego ja coprawda nie zauwazylem, to i tak czuje sie bardziej tym, ktory ten pęd napędza niz biegnie w stadzie...
Panowie ja jeszcze w sprawie ścianki. 6 listopada 2005 gra na ZAMKU legendarny zespół KULT start godz. 19:00! Dlatego może zaczniemy regularnie trenować od przyszłego tygodnia. Wybaczcie zupełnie mi to z głowy uciekło Jest jeszcze możliwość, że w tą niedziele idziemy na ścianę ok godz. 10:00 następnie zbiórka godz. 17:00 i koncercik 19:00, a od przyszłego tygodniu pozostaje ściana 20:00!!
A może jednak pozostawimy tę 20, a Ty Meciu po prostu zaczniesz od przyszłego tygodnia? Kult kultem, ale ja tam wolę się powspinać
Co do umiaru - zgadzam się, i po to właśnie ustalamy sobie różnorodny program zastępczy, aby nie doprowadzić do kontuzji poprzez ekstremalne bieganie. A taki urozmaicony trening, gdzie pływasz, jeździsz na rowerze itd. , pozwala na odciążenie stawów i kolan, tak narażonych na kontuzję. Dodatkowo wzmacniasz inne partie ciała, poprawiasz wydolność, byle się nie przeciążyć tym wszystkim! Bo to od nas zależy, czy będziemy sobie przez długie lata biegali, wspinali i ekstremalnie się bawili, bo będziemy ćwiczyć zdroworozsądkowo, czy też w ciągu roku, dwóch zaliczymy prawie wszystkie imprezy w Polsce, a jakaś kontuzja pozbawi nas tej radości do końca życia.
@Marcin: w kwestii Maratonu przykład, który podałeś jest adekwatny do tematu. Naczelny zaczynał z Grabsonem, tyle, że ten drugi rzeczywiście chciał biec na ten czs (wyszło coś ok. 4:06 - to był jego 4. maraton chyba), a Nacz zbyt ambitnie i wysoko postawił sobie poprzeczkę i na pierwszy raz chciał zejść poniżej czwórki - ta taktyka nie opłaciła się.
witam
Marcin w pelni sie z Toba zgadam!!! Ja rowniez wszystko robie dla siebie i z wlasnej inicjatywy!! Nikt mnie nei namawia ani i ja nie rzucam sie na gleboka wode!! Mam w sobie umiar i wiem co jest dla mnie, a co jeszcze nie !!
a jesli wystepuje jakis owczy ped - ktorego ja coprawda nie zauwazylem, to i tak czuje sie bardziej tym, ktory ten pęd napędza niz biegnie w stadzie...
Dokladnei nie inaczej !!
Co do scianki to ja rowniez bym pozostal przy tej 20:00!!! No trudno Meciu zaczniesz od przyszlego tygodnia!!
pozdro
Lissek
P.S. A naszym twardzielom jadącym na GEZnO - bo to przecież pierwotnie o tym owy wątek mówił - życzę jedynie miejsca na podium, pokażcie, na co Was stać Sławku i Kondziku!! Nie złapcie kontuzji i uważajcie na siebie na drodze i na samej trasie! 3mam za Was z całej siły kciuki
Rowniez dolanczam sie do trzymania kciukow!!!! Dacie rade panowie!!!
pozdro
LG
O godzinie 15:30 nasi Gezno Fighterzy wyruszyli w góry.
Zycze im wysokiego miejsca i wspanialej zabawy
Na gratulacje jeszcze za wcześnie (bo to ostatnio weszło w modę na forum ) życzę miłej zabawy w górkach, zajmijcie wysokie miejsca na podium, a potem wracajcie i opowiadajcie!!
gra na ZAMKU legendarny zespół KULT start godz. 19:00!
prawda ci to. wazne - dla mnie - wydarzenie kulturalne. to juz bedzie moj 14 koncert tej formacji.
Kult kultem, ale ja tam wolę się powspinać
narazasz sie na gniew Hoffi...
pzdr
No dobra to mamy dwoch mniej do marudzenia ::D:D
pozdro
LG
stary jakich dwoch mniej?? ja sie w ogole nie deklarowalem na to wyjscie wiec o czym mowa, he?
mg
oki rozumiem w takim razie tylko jeden mniej:P:P:P
pozdro
lg
Ejże chłopaki myślę ze sprawa rzekomego porywania sie
z motyką na słońce w tym co robimy, oraz sprawa kontuzji została
chyba niepotrzebnie wyolbrzymiona
Ja osobiście nie widze problemu, uważam ze ogólnie mamy dużą swiadomosc
dbania o własne zdrowie, oraz ocenę własnych możliwosci ...
Jesli chodzi o kontuzje to póki co chyba jestem jedyny którego w ostatnim
czasie dopadła, ale ogólnie jest juz dobrze i sądze że na Emmeta bede w
pełni sił
Odnośnie scianki to wiem ze moze nie bede zbyt konsekwentny ale w
najbliższą niedziele tez bede optował za godziną 10.00, (a potem wracamy
do 20.00) gdyż
- juz od dłuzszego czasu próbujemy sie dogadać z Meciem na scianke
no i nie ukrywam, że jestem przyzwyczajony do jego asekuracji
- po drugie w tą niedziele wieczorem musze załatwić wkońcu zaległą
sprawe ( żeby nie było - nie idę na Kult )
No i wracając do właściwego tematu - to życze chłopaki połamania -
dajcie z siebie maxa, a jutro od rana trzymam kciuki
BB
oki dostosuje sie do wiekszosci!! Moze byc i ta 10:00
pozdro
Lissek
No to się dogadaliśmy i znów spełnione jest stare porzekadło "Wilk syty i owca cała"
No to super tylko czy teraz znajdziemy 4-tego?!?! Jutro sie widze z chlopakami to jeszce zagadam moze bedzie ktos chetny!!
pozdro
Lissek
Bart daj tylko znac o ktorej mam byc na parkingu w ta niedziele???
pozdro
lg
to proponuje 9:45 - co do czwartego to mysle ze damy rade - moze uda sie
Hoffiego nakłonić - hihi
BB
oki w takim razie dozobaczyska o 9:45 na parkingu!! Czwartego mysle ze da sie zalatwic spokojnie!!
pozdro
LG
SMSa następującej treści otrzymałem przed chwilą od Kondzia:
rozmawiałem z chłopakami zaraz po zakończeniu trasy:
- ogólnie maja sie dobrze, trasa była trudna nawigacyjnie, po dzisiejszym
dniu pokonali ok 10 ekip, a w sumie na ich trasie startuje ok 30 zespołów
zatem mozna przypuszczać ze sa w okolicy 20 m-ca
Szczegółowe wyniki jutro po zakończeniu zawodów czyli max ok 16.00 a licze
ze szybciej
BB
Akurat jechałem king cabem na pace gdy dostałem smsa ze ukonczyli dzisiejszy etap z czasem 8h 1min , Gratz panowie.
P.S - sms'a z ta sama trescia dostali chyba wszyscy których Kondzik ma w książce telefonicznej
Marcin sorki, ale muszę to zrobić ....:P---->gratuluję biegaczom!!
sms'a z ta sama trescia dostali chyba wszyscy których Kondzik ma w książce telefonicznej
dokladnie! ja jeszcze dostalem w ciagniu dnia od Slawka, ze maja 60% trasy pokonane, ale jest rzeznia i bedzie ciazko. byli dobrej mysli co potem odzwierciedlilo sie w smsie o ukonczeniu trasy. mysle, ze bedac juz tak blisko, poradza sobie z trasa dzisiejszego dnia - sa twardzi. pzdr
Trzymajmy kciuki juz nie dlugo beda konczyc!! Liczymy na was chlopaki!! Dacie rade!!
pozdro
Lissek
wiadomość z ostatniej chwili od chłopaków:
łączny czas: 15h 42' 20''
w najgorszym wypadku będą na 17 miejscu, ze względu na to, że wczorajszy etap zaliczyli jako ostatni (8h 1').
Wrażenia przekazane podczas krótkiej rozmowy: "jednym słowem MASAKRA" (tak mówił Kondzik)
chłopaki wracają już do Poznania, oficjalne wyniki poznamy pewnie dopiero za kilka dni.
Panowie... WIELKIE BRAWA!
No to ja może tak nowym zwyczajem forum pozwolę sobie pogratulować naszym kolegom, którzy wybrali się na GEZnO. Chłopaki, gratuluję wam! Mam nadzieję, że daliście czadu i będziecie mogli się tym pochwalić!
GRATULUJE Sławkowi i Kondzikowi ukończenia GEZNA
Oczywiscie czekamy z niecierpliwoscia na recenzje z zawodów.
Dzień dobry
15:42:20 jak pisał Flaper !!!
Nie opiszę Wam teraz szczegółów, umówiliśmy się z Kondziem, że zrobimy Wam opis pkt po pkcie.
Więc najszybciej szczegóły trasy jutro.
Ogólnie to dzięki za doping, ciepłe słowa i gratulacje - wbrew pozorom czuliśmy, że jesteście z nami - zwłaszcza chyba jak Marcin dzwonił w sobotę tuż przed startem.
Wygrali nasi z Grunwaldu (szacun!!!!), ale więcej miejsc nie znamy - nawet naszego, po pierwszym dniu byliśmy na 17 - tym miejscu (starowało 32 lub 33 ekipy w naszej kategorii) ale nie było informacji o innych ekipach - tych co za nami. Bo to były wyniki z 17:30. I do wieczora nie aktualizowali, wiem, że ostatni ze wszystkimi pktami mieli czas 10:25 (to są dopiero zakapiory !!).
"Dzięki" temu, że chłopaki zrezygnowali mieliśmy pokój 4-osobowy dla siebie .
Wyjeżdżaliśmy jako przedostatni jedna ekipa jeszcze była na trasie (chyba ci od 10:25 z dnia poprzedniego).
To tyle ode mnie na początek - pewnie Kondzik wieczorem siądzie do kompa to coś skrobnie. Jeszcze raz dzięki za wsparcie!!
Są wyniki, jeśli poprawią (bo jest błąd na 13 - tej pozycji) mamy 15 - miejsce i czas 15:41:26 - też ładnie - chyba Kondzik nie będziemy wnosić poprawek?
Z ciekawostek w pierwszym dniu wypiliśmy na trasie 6,5 l płynów w drugi 6 litrów
ciesze sie, ze moglem w jakis sposob dodac Wam otuchy. doskonale zdaje sobie sprawe, ze w tym roku nie bylem w stanie zmierzyc sie z ta trasa. malo tego, doskonale poamietam jak rok temu GEZnO wyciskalo ze mnie lzy (ktorych nie bylo i tak widac w siapiacym kilka godzin deszczu). majac to wszystko na uwadze czuje taka niemoc, bezradnosc, ze ja bylem tu, wy tam i nie moglem takze walczyc, ale tak jak wspomnialem efekt bylby podobny do zeszlego roku. szacun panowie bo dokonalisie rzeczy naprawde trudnej, ciesze sie, ze ktos z naszej ekipy pokonal mordercza trase GEZnO...
... i oby stalo sie to tradycja
No tak, 15 - ste miejsce na 29 ale sklasyfikowali tylko 18 ekip. znaczy plan minimum wykonany, nie jesteśmy ostatni i zaliczyliśmy !!!
Co do tradycji to myśleliśmy z Kondzikiem o tym wczoraj pod prysznicem - znaczy każdy pod swoim, ale górą można było sobie mydło podawać - i wyszło nam, ze trzeba dużo postawić na nawigację (zwłaszcza na mapach 1:50 000 - Harpagan ma takie same). Po drugie wybieganie to podstawa!!! I nie robić głupich błędów - marnowania czasu na picie czy dyskusje o .... No właśnie my nie mamy w genach BnO!! Inni dopadali punktu i spadali od razu, a my jedzonko, picie widoczki . to poprawiliśmy w niedzielę i czas od razu lepszy, a dodam, że zwyciezcy w niedzielę byli wolniejsi niż w sobotę!
Panowie wilekie gratulacje dla Was!!!! Tak wlasnie wczoraj jak z Bartasem wracalem ze scianki obstawialismy ktore miejsce zajmiecie!!! No i sie nie pomylilismy :D:D jeszcze raz gratulacje i oby tak dalej!!
pozdro
WitaLis
Hej!
Również chciałem podziękować wszystkim za słowa otuchy i wsparcie. Fakt - naprawdę było ciężko. Wniosek ogólny mam taki - GEZnO to zupełnie inna bajka niż maraton (dla organizmu). Relacja tak jak Sławek pisze - myślę że do jutra będzie.
Sławku, spójrz na przejście z 3 na 4 wczoraj. Przecież wystarczyło iść na czantorię małą, czarnym a potem niebieskim spaść od góry. 300m przewyzszenia z czego moze 100 w górę. Ciekawe czy ktoś wybrał taki wariant, bo jest on napewno najszybszy.
Swoją drogą muszę przyznać, że nauczyłem się na tej imprezie naprawdę nieźle czytać układ warstwic i nieraz okazało się to bardzo pomocne, choć niestety pare razy uczylismy sie na błędach jak przysłowie mówi.
Tyle narazie
kR
Kondzik masz rację ale w km to dwa razy tyle !!! Kończę już opis to ci go podrzucę.
Opis już u Kondzika!
A tak przy okazji - zrobimy Kondzik to seminarium pt: "Jak ukończyliśmy GEZnO?"
GRATULACJE PO RAZ DZISIATY
Jestescie THE BEST , RESPECT , chyle czoło.
P.S - cos mi sie zdaje ze wasz opis z Gezno bedzie sie czytało z 2 godziny
Policzyłem kilometry: w sobotę zrobiliśmy 34,5 w niedzielę 29 km. To tłumaczy nasze czasy.
Witam! Na razie pierwsza część relacji, gdyż zmazałem przez przypadek swoją i pisałem jeszcze raz. Późnym wieczorem dalszy ciag będzie.
kR
------------------------------------------------------------------------------
Górskie Ekstremalne Zawody na Orientację
Ustroń - Jaszowiec 4-6.11.2005
okiem teamu HDO HADES TEAM I
Piątek
SJ: W sumie nic wielkiego – dojazd na start zawodów bez jakichkolwiek problemów – znałem trasę, a w Gliwicach i Wrocławiu Kondzik mnie poprowadził bez błędów nawigacyjnych .Schronisko też normalka – choć jak ktoś tam nie był to polecam zobaczyć największe schronisko PTSM w Polsce. Po wejściu do schroniska na kolejne piętra się ….. schodzi serio tam jest w dół. Orgowie dali nam kartę startową i żetony (sic!) na śniadanie.
A my po stwierdzeniu, że mamy 4-osobowy pokój dla nas dwóch poszliśmy spać.
kR:Pociągi ni w ząb pasowały nam do Ustronia, więc wyruszamy autkiem koło 16. Do Leszna same korki, potem już lepiej. We Wrocku pierwsza próba nawigacji wychodzi bezbłędnie. Inaczej moglibyśmy już wracać z powrotem. W Ustroniu jesteśmy koło 22. W miarę sprawna rejestracja, tylko dlaczego chcą, byśmy jeszcze raz płacili za wpisowe? Na szczęście wszystko się wyjaśnia. Schronisko fajne, tylko piętra w dół schodzą. W sumie to po zawodach może okazać się plusem . W budynku oprócz ekipy na GEZnO wycieczka szkolna, także jest dość barwnie i kontrastowo. Sprawnie się kwaterujemy, usawiamy ekstra melodyjki na pobudkę o 6:45 i uderzamy w kimację.
Sobota - do startu:
SJ: Ważna wzmianka to śniadanie – po wejściu na salę jadalną jakiś facet każe nam usiąść przy jednym stoliku z innymi i nie pozwala wybrać stolika . Normalnie jak w obozie pracy!! Jutro będzie podobnie – wszyscy z tego się śmieją, ale nikt specjalnie nie wydziwia. Porcje śniadaniowe są wydzielone.
KR: Budzik okazuje się niepotrzebny, bo spać nie mogę już od 6:00. To chyba to zdenerwowanie przed startem, zupełnie jak rok temu przed maratonem . Dzień zapowiada się piękny. Do śniadania może dorzucam, iż średnio przypadł mi do gustu chleb z kminkiem. Bleee. Oki, pakujemy plecak i spadamy przed schronisko. Tam już gwar, ponad 100 osób gotowych na naprawdę niezły wycisk. Stwierdzam, że jesteśmy jedną z zaledwie kilku amatorskich ekip, ale co tam! Do odważnych świat należy. Dostajemy mapki, odliczanie i start!
Pierwszy pkt
SJ: Start robi wrażenie. 140 osób gotowych na wszystko – no może my na takich nie wyglądamy, ale spoko. Po sygnale startu wszyscy walą w dół i w lewo, a potem to nie wiem jak, bo biegnę jak wszyscy pod górkę. Nie no, tego tempa to ja nie utrzymam – będzie gorzej jak na maratonie spalę się na dwóch kilometrach!! Walimy pod górkę, droga się kończy, ja siadam kondycyjnie, Kondzik chyba zdziwiony tym, co ja wyprawiam. Po jakiś 15 minutach wdrapałem się po liściach na ten grzbiet – tam to już lepiej i płasko i w dół i nawigacja, a tego to ja się nie boję! Wybieramy wariant w lewo i w dół, Kondzik chce jeszcze bardziej w lewo ale moje przeszło i tak do zielonego doszliśmy. Na krzyżówce ze szlakiem spadamy w las w prawo – jest polana i jest punktowy jedyny na całej trasie.
KR: Start naprawdę niezły. Jak już po zbiegu do dolinki zaczęliśmy biec pod górę, to po prostu wymiękłem patrząc jakim tempem suną w górę chłopaki z Śląska Wrocław. Ja rozumiem, że można biec pod górkę, ale nie w tempie jak po płaskim. Dusimy w górę, Sławek parę razy staje. Chyba za ostro ruszylismy. Z masywu kawałek w dół, polanka po prawej i jest punkt. Za nami młode chłopaki chyba też znajdują, ale chyba w ogóle nie wiedzą gdzie są... Może jednak nie będziemy ostatni .
Drugi pkt
SJ: Kondzik cosik w prawo odbija i ja nie kumam po co, ale po chwili się orientuję w jego zamiarach i walimy trawersem (trudne słowo ;-]]]) do polany (tu nas spotyka jakaś ekipa i pyta którędy na jedynkę no rewelka po prostu! To jest w innym miejscu wzniesienia) – tam w dół i przy płocie wymiękamy – zejście po stoku pierwsze, ale jak się okaże nie ostatnie. Ustalony azymut i w dół. Spadliśmy do szosy – tu uwaga: pod górkę byłem wolniejszy ale po stoku zazwyczaj szybszy od Kondzia (ma się tę masę nie ?;-)). Z szosy w lewo i pod górkę na drugi pkt – mixy i weterani nas mijają – oni już mają dalej inaczej pkty rozstawione.
KR: Dwójka wygląda na łatwiznę. Trawersując kawałek spadamy w dół, pierwsza polanka i zasieki, pierwsze zjazdy w dół na liściach i gałęziach. Na dole dochodze do wniosku, że na pewno nie będziemy już ostatni. Jakiś team pyta się którędy na pk1 . Nie wiem, jak oni tam doszli...Potem po łuku na górkę i jest punkt.
Trzeci pkt
SJ: Spadamy w dół i w prawo na azymut – Kondzik klnie bo go wpuściłem w zagajnik świerkowy, nic nie widać i przedrzeć się trudno, ale ja uparcie swoje i w prawo i jest droga, Kondzik klnie żeby mu to było ostatni raz . No dobra zobaczymy. W wiosce nie możemy wymyślić rozsądnego podejścia na trójkę i marnujemy z 10 minut – wariant, który wybraliśmy jest ogólnie mówiąc do dupy jak dziś patrzę na mapę, ale trudno w boju nie takie błędy się popełnia. W prawo szosą do góry i chyba droga jest ok., ale jak się okazuje jeden zły zakręt i marnujemy kolejne 10 minut, a zmęczenie się powiększa. Właśnie do mnie dociera, że nic jeszcze nie piłem i nie jadłem. Wchodzimy na górkę, pomiędzy Horzelicą, a Starym Groniem. Teraz w dół na azymut. Jest jakaś ścieżka, ale nie pasi nam układ. Po chwili orientuję się o co chodzi ( i to chyba największy mój wkład w GEZnO ) i spadamy w dół po stoku do szosy. Tniemy po azymucie przez rzeczkę i szukamy drogi, coś jest, to włazimy po niebieskim szlaku w górkę. Odbijamy w lewo i włazimy pod górkę po azymucie – kurde nie jest to proste, kurde. Jakaś chałupa po lewej, my skrajem lasu i jest pkt, choć chyba nie koniecznie w dobrym miejscu, albo my żeśmy zeszli trochę w lewo. Na pkcie pierwsze picie i coś jemy. Za nami wchodzi jakaś ekipa z GPSem – śmiesznie to wygląda.
KR: No tak, pewnie, że byłem wściekły, tym bardziej, że średnio przepadam za takimi zagajnikami po ostatnim Hadesie, a tu jeszcze stromo na maxa i mnóstwo zwalonych pni. Ok., dopadamy drogi, ale jestem cały w żywicy i igliwiu... Ahhhh. Potem sprintem w dół do Leśnicy i obmyślamy chyba najtrudniejszy w tym dniu przebieg. Z 3 wariantów wybieramy najgorszy, choćnajkrótszy. Tak więc pniemy się w górę kilkaset metrów, gubimy drogę, ale idziemy dobrze dzięki busoli, tyle, że w tempie iście spacerowym. Sławek ma pierwszy kryzys. Docieramy w koncu do góry i szukamy drogi w dół, niby coś jest, ale okazuje się rzeczką błotną. Ciężkie zejście. W koncu droga i Sławek sprowadza nas już bezbłędnie. Znowu pod górę na szczyt i jest pk. Coraz ciężej pod górkę się idzie. Za nami GPS-owcy, więc uciekamy już dalej.
Czwarty pkt
SJ: Zbiegamy w dół. Ba powiedziałbym, że zap…lamy jak dzikie bąki – ja tu nie chcę czasem jutro podchodzić!!! Tak stromo to jeszcze nie biegłem w życiu, a trochę po górkach się obijam;-). Jakimś fuksem kilka dróg, które na mapie kończą się w połowie w realu są pociągnięte dalej i w ten sposób spadamy (dobre słowo) do Bukowej. W sklepie szybkie zakupy picia i już asfaltem pod górkę. Dalej w sumie nuda, pod górkę raz ścieżką, raz skrajem polany, raz przez jej środek byle pod górkę. U góry schronisko – na Bratniej. Punkt jest w bufecie . Przy podejściu wieje jak cholera, ale to ja mam plecak na sobie, więc to Kondzikowi jest zimno. W schronisku szybki SMS i herbata.
KR: Zbieg o nachyleniu pewnie z 80 stopni. Naginamy z 2:50/km. Myślę sobie, że fajnie by było mieć tu rowerek. Zaliczamy jeszcze szybko sklep i lecimy na Błotny. Droga w sumie banalna, choć troche się dłużyła. U góry widać już kotlinę żywiecką i wszystkie pasma już zaliczone. Niezły widok. Szybka hebatka w schronisku i lecimy dalej bo już czas zaczyna ostro gonić.
Piąty pkt
SJ: Teraz ciekawostka, opis na kierunkowskazie brzmiał 1h30m w dół, nie prawda - jest 25 minut!!! Biegiem szlakiem zielonym )) W Brennej szybki (szybki to mało powiedziane – zmarnowaliśmy z 7 minut na łosia co nie wiedział co chce kupić, a był przed nami w kolejce!!) zakup napoju Bingo – 3 litry – ohyda w smaku, ale mokre i w prawo do kościoła w górkę, i po ścieżkach i jest punkt. Coś jemy – kurde dzięki Kondzik bo ja bym się chyba zagłodził na tej imprezie!!!
KR: Zbiegając dodam, że wyprzedziliśmy ciągnik, którego pasażerowie byli lekko zdziwieni patrząc jakim tempem zbiegamy w dół. Ponownie sklep i napój o smaku gumy arabskiej połączonej z zapachem legendarnych gum „Turbo” – bleeee, a kolesia przed nami to bym..... no nieważne co. Na mostku namawiam Sławka do biegu po czym on stwierdza, że już nie zdążymy. Zjechałem go dokumentnie za takie myśli i naparzamy pod górę na polanę. Unikamy po drodze błędu, który mógłby nas sporo kosztować, a na punkcie wcinamy czekoladkę i batona.
Szósty pkt
SJ: No teraz jest tak: jak przyspieszymy (niby jak??) to zdążymy (hehehe). Kondzik na mnie próbuje pokrzyczeć i psychologicznie podziałać – równie dobrze mógłby krzyczeć na kamienie – tak samo tępe . Tu się kłania nawigacja. Po chwili jest OK. i spadamy w dół na łeb na szyję i…. @#$%^ (tu wpisać dowolne przekleństwo – byle dużo i dosadnie). Kondzia złapał skurcz w obie nogi w mięśnie chroniące piszczele (ja one się nazywają??). Szybki masaż (ale się wykrzywia z bólu;-)) i spadamy dalej. Omijamy wzniesienie trawersem (takie sobie trudne słowo ;]) i jest pkt.
KR: Wariant troche zakrecony, ale wszystko pasowało. Zbiegamy do chaty i nagle stanąłem jak wryty w ziemie. Piszczele po prostu mi płonęły żywym ogniem. Ogłupiały nie wiedzialem w ogóle co jest grane. Okazuje się, że skurcz. Okazałem trochę znajomości łaciny – tej dość popularnej, ale Sławek świetnie mi rozmasował te mięśnie – dzięki! ). Biegnę z początku jak na szpilkach, ale jest ok. Punkt dopadamy bez problemu. Presja czasu coraz większa. Została godzina.
Siódmy pkt
SJ: Teraz to daliśmy przykład złej nawigacji. Daliśmy ciała, chcąc ominąć wzniesienie i co? Wleźliśmy na nie!!! Kondzik wpada na genialny pomysł w prawo (po cholerę, no po cholerę się pytam!!). Po dwustu metrach już wiemy, że teraz to mamy pod górkę. Dosłownie i w przenośni, znów po liściach, drzewach powalonych i w narastającej ciemności. Po wejściu nic się nie zgadza, ale walimy po grzbiecie w dół. Czołówki włóż! I jest pkt. Dzięki, teraz najgorzej, bo ostatni pkt.
KR: Wariant wybralismy faktycznie średni. Co więcej za wcześnie zdecydowałem się w prawo skręcać no i teraz trawersujemy ale po warstwiach a nie drogach. Rzeźnia: czas ucieka, zsuwamy się z każdym krokiem dół, robi się ciemno. W końcu wychodzimy na drogę i spadamy już prosto na punkt. Latarki na głowę i 30 minut do końca.
Ósmy pkt i meta
SJ: Jakimś cudem trawersem wali ścieżka prosto na przełęcz Równica. Choć raz przydaje się moja znajomość Beskidów. Stąd znam drogę do schroniska, trzeba tylko ten pkt załapać. Z szosy odbijamy w prawo czerwonym, z powrotem na szosę i jest polana, tylko punktu nie ma!! Ktoś jeszcze na szosie chce nas podwieźć – pogięło? Damy radę!!! Na polanie punktu nie ma, ale ja widzę w nocy w odróżnieniu od Kondzika i po 3-4 minutach wpadam na pomysł gdzie jest punkt i go mam!!! Spadamy rzeczką w dół, Kondzik klnie, chyba się podtopił biedaczysko. Wypadamy gdzieś – cholera gdzie? I jest schronisko, nie to następny budynek. Kondzik górą ja dołem i meta!!! 8:01:43. No trudno, ;( ale orgi mówią, że nas sklasyfikują;-).
KR: Biegniemy gdzie się da. Wpierw na Równicę. Przed szczytem czuję, że zaraz ponownie dostanę skurczy, ale już mam to „głęboko gdzieś” i cisnę ile się da. Zbiegamy asfaltem, czerwonym szlakiem – prawie po omacku, jest polana i szukamy strumienia. Wchodzimy w las, a ja widzę na 1m, do końca 5 minut i jeszcze szkla mi parują. Znowu daję popis łaciny, ale Sławek po paru minutach dopada punkt. Teraz już ile sił w dół, co chwilę potykając się o zwalone drzewa i kamienie w rzeczce. Gubię ustnik do bukłaka i cały oblewam się tym „pysznym” napojem Bingo. Jeszcze 100m, troche do góry i wpadam na metę, chwilę później Sławek. Niecałe 2min po czasie, ale zaliczone.
Wieczór
SJ: Prysznic, obiad, piwo, ognisko, kiełbaska, bigos, SMSy, rozmowy z najbliższymi i kurde ale mam imieniny ;-]]]]. Po sprawdzeniu mamy 17 miejsce na razie!
Zasypiamy po 22 – giej, jakoś nam zeszło na rozmowach o książkach i filmach.
KR: Zdjęcie butów zajmuje mi 10 minut. Tyle samo ubrań. Czuję jak schodzi ze mnie zmęczenie, ale już po prysznicu i pysznych plackach zbójnickich jakoś odżyłem. Nawet górka przy ognisku nie stanowiła problemu. SMS-y, telefony gdzie trzeba i tak jakoś idziemy spać mimo dyski u góry, choć pada pomysł by tam wpaść ). Jeszcze rozmawiamy nad tym, co zmienić jutro na trasie oraz o wielu innych dziwnych rzeczach i tak kończy się pierwsza część zawodów.
z niecierpliowscia czekam na czesc numer dwa
Spróbuję jutro wrzucić skany z trasy
Mam skany ale po 2 i 6 MB - mimo, że jpg. Komu podrzucić by wrzucił linki?
no to mi wyslij ja wrzuce na serwer
http://znajomi.flaper.net/bartas/GEZnO/
raczej nie odpalajcie bezposrednio ze strony
tylko odrazu zapisz jako - bo pliki sporo ważą
O M F G
Zaj...sty opisik , czekam również z niecierpliwoscia na następną czesc.
Górskie Ekstremalne Zawody na Orientację
Ustroń - Jaszowiec 4-6.11.2005
okiem teamu HDO HADES TEAM I
CZĘŚĆ II
Niedziela.
SJ: Śniadanko znowu z wydzielonym stolikiem i pokrzykiwaniem obsługi. Czekając na nasz start przypatrujemy się jak startują inni. W schronisku była jakaś klasa na wycieczce – młode takie w wieku tartacznym. W pewnym momencie jedna panienka mówi – „Ale coś śmierdzi!” obaj ryczymy ze śmiechu. Tak pachnie BenGay!!!
KR: Tym razem ledwo budzik mnie obudził. Sprawdzam czy mogę chodzić – jest ok. Za oknem mgła w dolinach, ale wygląda na to, że również dziś pogoda dopisze. Tym razem wystrzegam się produktów z dodatkiem kminku na śniadanku. Pakujemy plecak – z 5,5L wody. Qrcze, troche to waży... Spadamy na dół. Tam już handicap w najlepsze. Numer z Ben Guyem naprawdę rewelacyjny, choć za dużo go nie było czuć w porównaniu np. do BG. Mapki do rąk, godzina 9 Start!
Pierwszy pkt.
SJ: Start wspólny tych, co wczoraj stracili więcej niż godzinę jest podobny do wczorajszego. Wszyscy walą równo, tylko my inaczej. Ja się zgubiłem, Kondzik coś tam niby wie, ale cholera, o co chodzi? W końcu kapujemy się, w czym rzecz i walimy pod górę. Pierwszy pkt, a my taki błąd w nawigacji!!! Czarna rozpacz. Przy okazji rozwalam sobie lewą rękę – piecze jak cholera. Kondzik chyba podłamany psychicznie
KR: Tym razem uderzamy w przeciwną stronę – na zachód. Zbiegamy w dół asfaltem, i troche się dezorientujemy. Busola mówi, że mamy nasz punkt na górce po prawej. Sławkowi jednak coś nie pasuje, więc zbiegamy w dół kilkadziesiąt metrów. Niestety busola się nie myliła. Stromo jak diabli. Ekipy już zbiegają z punktu, a my śliskami się na liściach jak na lodzie. No to zaczyna się rzeźnia – myślę sobie. Sławek rozwala sobie łokieć na kamieniach – no po prostu rewelacyjny początek. Ale punkt jest.
Drugi pkt
SJ: Spadamy w dół, przez wiadukt – most? Tomuś jak to się nazywa – jest i rzeka i droga i linia kolejowa pod spodem. Po ulicach wpadamy na wzniesienie i grzbietem dobijamy na drugi pkt, nic ciekawego .
KR: Śmigamy ulicami Ustronia w górę. Mała górka – bułka z masłem. Na tym punkcie widzimy porównanie czasu, jaki my spędzamy na punkcie, a jak to robią inni... Ehhh szkoda gadać.
Trzeci pkt
SJ: Spadamy w dół w lewo i znajdujemy drogę pod górę. Kurde, dlaczego znowu pod górę? Kondzik idzie pierwszy i pierwszy dopada pkt. Nawigacyjnie bułka z masłem. Patrząc na czas zaczynam wierzyć, że się uda!
KR: Dobijamy do drogi przez pastwisko i prosto pakujrmy się w jakieś zakamuflowane bagienko. Nogi pływają już w butach. Ale co tam! Droga się zgadza, warstwice też, więc uderzamy w górę. W lesie na masywie zaczynają mijać nas ekipy zbiegające już punktu – sami zrobimy podobnie. Scieżka prosta i nudna jak flaki z olejem, ale w końcu dochodzę punktu i spadamy w dół. W sumie to prawie już byliśmy na Małej Czantorii ).
Czwarty pkt
SJ: Spadamy w dół i Kondzik wymyśla, że w prawo i pod górkę taką prostą ścieżką. Niech go drzwi ścisną. Po paru minutach mamy tę ścieżkę. To jest 500m pod górkę po liściach jak po schodach! Do dupy ta impra, może z dwa punkty jeszcze łykniemy i czas się skończy. Ja wymiękam, Kondzik gubi mapę – na szczęście ja idę za nim i ją już trzymam. Zorientował się po 50 metrach . Wleźliśmy na górę, a tu jeszcze nie koniec – spotykamy jakąś parę mixa z psem co to go znaleźli po drodze i idzie z nimi. Oni chcą pktu szukać w górę, a my schodzimy w dół i mamy pkt. Przy okazji pies zakolegowywuje z nami i mamy towarzystwo. Kondzik jest na niego zły bo mu kij do podpierania się zabrał .
KR: Z tym wariantem to było tak: Na pierwszy rzut oka będzie mniej przewyższenia i krótsza droga. No czeo chcieć więcej?! No to lecimy w dół, potem na mały masyw i znów w dół do rzeki i szuakmy prostej drogi, która dochodzi prawie na Wielką Czantorię. Sławek zauważa ją – jaka ona była śliczna – jak strzała, same buki rówiutko tworzące alejkę, tylko... No właśnie, nachylenie stoku pewnie jakieś 80 stopni. W sumie tylko 500m, jakoś damy radę... Okazuje się rzeźnia! No to chyba już nie damy rady na pewno. Biorę kij i się nim podpieram – lepiej. Mapa za pazuchę, drugi kij – rewelacja. O niebo lepiej się idzie. Próbuje Sławka zachęcić do wypróbowania, lecz ona twardo idzie bez, ale w końcu się przekonuje do podpórek... no i znajduje moją mapę, która mi wypadła. Na masywie spadamy w dół, choć inna ekipa idzie do góry szukać, lecz to my mielismy rację. Przyplątał się do nas owczarek niemiecki niewiadomo skąd. Zaczyna mnie on irytować, bo próbuje wyrwać mi mój kijek!! Na punkcie Sławek siada na ziemii, a pies jak nie zacznie nagle kopać tyłem do Sławka, sypiąc na niego kupę ziemii.
Piąty pkt
SJ: Pytanie za sto pktów którędy? Cudownym zbiegiem okoliczności trafiamy na trawers (ot takie fajne słowo) i mamy fuksa – nie musimy podchodzić na Czantorię! Spadamy taką kreską w dół jak wcześnie podchodziliśmy na czwórkę i po skręcie w lewo szukamy dobrej przecinki. Znowu w dół po liściach jestem lepszy od Kondzika . Punkt jest trochę wyżej (albo my zeszliśmy trochę niżej). Na punkcie rozstajemy się z psem. Wybiera innych. A my biegiem w dół.
KR: Od Czantorii to w sumie byliśmy już niewiele. Jednak droga trawersująca płn-wsch stok po prostu wymarzona, więc w nią uderzamy . Pies nam przoduje, ale wkrótce go gubimy. Przypałętał się do innej ekipy( w koncu – już mi 2 kije zjadł). Chwila zawahania, ale dopadamy punkt. Czas jest naprawdę niezły.
Szósty pkt
SJ: No teraz mamy długi odcinek. Ale nawigacyjnie bez problemów. W sklepie Coca cola i spadamy w górę. Udaje mi się wyjaśnić jeden zakręt drogi i wdrapujemy się na ten szczyt. Kondzik bierze pkt, a ja biorę oddech. Jemy, pijemy, widoczki (hehe) i w dół.
KR: Najdłuższy przebieg, więc nie mozę być pomyłki. Wariant ok., choć teraz jak patrzę, to zafundowaliśmy sobie troche bardziej stromy zbieg . Cola postawiła z powrotem na nogi i tak mijając naprawdę niezłe domostwo proboszcza tej osadki bijemy ostro na górę. Droga kamienista wyjątkowo, ale dzięki temu jak po schodach. Wdrapuję się pierwszy na górę i jest pkt. Szybkie jedzonko i myślimy co dalej zapijając czekoladę power adem o smaku wilczych jagód.
Siódmy pkt.
SJ: Tniemy do szosy, potem w prawo i dupa - drogi nie ma - są za to liście . Spadamy do szosy i w górę. Tradycyjnie Kondzik napiera na pkt, a ja napieram na podłoże. On zbiera go przy skałkach, a ja pozdrawiam turystów.
KR: Zbieg miał być lekki i przyjemy i taki był, ale tylko z początku. Czuję już wszystkie przyczepy mięśniowe przy każdym kroku w dół, więc tym bardziej spadanie nie po drodze średnio przypada mi do gustu. Wspinamy się do niebieskiego szlaku, ja dalej w górę do skały. Muszę przyznać, że była całkiem konkretna. Jakieś chłopaki ćwiczyły na niej bouldering. Zgarniam punkt i zbiegam do Sławka.
Ósmy pkt
SJ: Role się odwróciły teraz to ja jestem ten, co ma więcej chęci na skończenie w czasie. Niespecjalnie muszę Kondzika popędzać, ale to ja napieram. Zbiegamy niebieskim szlakiem gorsząc turystów. W Wiśle zakupy w sklepie i hejka do góry. Nawigacyjnie prosto, jedynie trzeba uważać na kolejność ścieżek. Na punkcie łapiemy Słowaków.
KR: Zbiegamy niebieskim szlakiem do miasta naszego Polskiego Orła - Adama. Ogólnie wzbudzamy pewne zaskoczenie wśród sunących w dół turystów. Hmm, czy to przez leginsy, czy dlatego, ze zbiegamy na łeb na szyję? Kolejny zbieg zaczyna mi już działać na psychę. Niech to się wreszcie skończy!! Jak ja nienawidzę zbiegać... W Wiśle Cola i biegniemy do góry. Zaczynamy czuć, że możemy naprawdę to skończyć! Na punkt wchodzimy bez większych problemów.
Dziewiąty pkt
SJ: W dół zbiegamy do szosy potem jacyś motocrossowy nas mijają i po małej korekcie spadamy w prawo w las. Punkt to pikuś, ale czas nas nagli.
KR: Całą drogę biegniemy z Słowakami co chwilę wymieniając się na przedzie. Trochę pod górkę, trawersik i jest punkt. Łatwizna! Ostatni punkt i godzina z hakiem do końca. Musimy to skończyć!!
Dziesiąty pkt
SJ: Gubimy Słowaków (albo oni nas). I walimy po lesie stokiem w dół. Jest asfalt tylko, że Kondzik nas zorientował za wysoko i zamiast na przecinkę wpadamy do wsi. Nie ma tego złego – bo się okazuje, że tu parę ekip (mixy i MM) są tuż przed nami. Biegniemy pod górkę (skad ja mam siły?). Do góry, do góry i w prawo. W lesie okazuje się, że jeszcze mam łeb na karku i to ja wyprowadzam Kondzika na punkt, a sam sprawdzam swoje możliwości wspinając się w wąwozie przy pomocy drzewa w górę. Okazało się, że to lepszy pomysł niż nabieganie z góry.
KR: Zbieg do rzeki, przeskakujemy ją po... jakoś na „m” to było – ponoć stare penerskie określenie kamienia. Droga i chwila zawahania – w lewo? W prawo? Lewo! Okazuje się dobrze, jednak troszkę za daleko zbiegamy. Okazuje się, że był to strzał w 10tke. Dopadamy jeszcze 3 ekipy. Razem brniemy w górę do źródełka. Czasu niby sporo, ale drogi jeszcze sporo i pod górę. Nie wiadomo skąd nagle mamy siły by biec, choć robi się też coraz ciemniej no i w lesie coraz gorzej widzę mapę... Sławek idealnie kieruje mnie na punkt. Kasuję go i doganiam Sławka.
Meta
SJ: Podchodzę do drogi i spadamy w dół biegiem, Wypadamy na skrzyżowanie i Konrad mówi „Niebieski”. Ja na to „CO? Przecież powinien być zielony!!!”. Sprawdzam i rzeczywiście mam rację! Kondzik jest już zmęczony i niedowidzi. Orientujemy się i w dół. Kondzik coś narzeka ale biegnie dzielnie. Wpadamy po kilometrze zbiegu na mostek i pytam Kondzik czy wie gdzie jest? Nie wie, ale ja wiem bardzo dokładnie – w górę i juuuuuż meta.
KR: Jeszcze kawałek trawersem do zielonego szlaku. A że mi się pomyliło z niebieskim? Ojej... tak wyglądało już w tym półmroku... Oki, za nami ekipa kolejna, więc dajemy na maxa, co by zdążyć. Ostatnie 1,5km w dół. Przyznam, że podczas tego zbiegu przeklinałem tą pochyłość na wszystkie sposoby. Oj te zbiegi dały w kość... Jeszcze wdrapujemy się troszkę do góry i ostatnia prosta! META!
Na koniec
SJ: Jesteśmy tak dumni z siebie, że historia . Jeszcze obiad prysznic i do domku.
KR: Cieszę się jak dziecko. Zmęczenie nagle zostaje gdzieś z boku i przychodzi to zadowolenie, że daliśmy rade! Udało się! Obiadek – pomidorowa i schabowy smakują jak nigdy. Szybki prysznic i spadka do domku. Oczywiście całą drogę gratulowaliśmy sobie nawzajem i chyba długo jeszcze będziemy, bo do tej pory nic nie kosztowało mnie tyle walki z czasem, przyrodą i samym sobą co podczas tegorocznego GEZnO. Czy wystartuję za rok? Głupie pytanie ))))
Sławek Jenek & Konrad Rochowski
Te kamienie na "m" to lamaje Bartek pewnie zna określenie - a reszta nie? No cóż dziadek się robię
Odświeżę wątek bo powoli acz systematycznie GEZnO się zbliża.
W tej chwili wiem o dwóch ekipach:
- Kamil + Bartek
- Kondzik + Ja
Dla tych co sięnie orientują to mozna wystartować na trasie mix (kobita + chopok) dystans wtedy dużo krótszy i konkurencja mniejsza i słabsza.
Czy może ktoś byłby jeszcze chętny? a może jakiś fotograf? - znając trasę może być na jakimś punkcie i potem na mecie.
Z innej beczki: Panowie w tej chwili wygląda na to, że obie ekipy są mocne - i moze by tak spróbować w czwórkę razem? jak się rozdzielimy to trudno, ale w pierwszy dzień - no problem moim zdaniem, a w drugi to my Kondzik startujemy z handicapem, nie?
A powyżej opis dla tych co to by chcieli poczuć bluesa!!!
pewne niepokojące wiesci mozna poczytać na napierajce tutaj ,
być moze to tylko plotka ale warto śledzić ten wątek
pozdr
BB
Bez paniki.
Jest jeszcze szansa że impreza się odbędzie, choć raczej nie w Beskidzie Niskim, tylko gdzieś bliżej Krakowa.
Ja dalej trenuję z żoną pod ten start.
Trzeba byc dobrej mysli!!!
lg
niestety złe wiesci
...UGRRRRR...
pozdr
BB
ulalal no szkoda, ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo!! Przynajmniej wystawimy pozadne ekipy na Krzemienia i zmieciemy ta impreze!!!!
lg
Ehhh zaloba... Strasznie zaluje, ze nie bedzie tej imprezy i dlugo chyba tego nie przeboleje... Moze zamiast tego na nocna masakre albo spotkanie sympatykow AR?
kR[/list]
Nocna masakara jest miesiąc później (w grudniu 16-17) i w tym terminie mamy
GP Kampinos , spotkanie sympatyków tez w grudniu i jesli nic nie ma w tym
terminie to mozna sprawe rozważyć
A w terminie GEZnO 11-12 listopada jest Krzemień adventure i półmaraton w Kościanie
i tak jak Lisek napisał mozna sie rzucić na te imprezy i zawalczyć
Wiec moze ekipa która miała jechać na GEZnO rzuci sie na Krzemień adventure
pozdr
BB
No jest to jaka
Start w Krzemieniu w tym przypadku to na 100%! Tylko teraz jeszcze sie zobaczy na ktora trase, bo ewentualnie z druzynka moze bedzie trzeba isc, gdyz ponoc pelnoletnia osoba musi byc w kazdym patrolu. No coz, zobaczymy jak to bedzie, ale jakby co jestem chetny jak najbardziej.
kR
Się niepocieszony czuję
Z drugiej strony weekend w górkach?
Na napierajce próbują coś ludzie na własną rękę zrobić - może wyjdzie
w kalendarzu jest jakieś adventure 24 - to może na to? To Fąferek robi ale zero info gdziekolwiek.
A ta trasa krzemienia to co tam jest? Bo ja kiedyśpowiedziałem, że jużna Krzemienia nie pójdę - i głupio byłoby teraz jak polityk się zachować
Bo ja kiedyśpowiedziałem, że jużna Krzemienia nie pójdę - i głupio byłoby teraz jak polityk się zachować
ja tez tak sobie powiedziałem, no bo ile w koncu można ...
ale ten Krzemień to jakby nie Krzemień - tylko taki bardziej AR, choć moze pojawia
sie elementy histeryczne lub cos w ten deseń, a tak ogólnie to napieranko ...
..dla staruchów jak w deche
pozdro
BB
Moja odpowiedź na powyższy post znajduje się pod adresem:
http://www.forum.hufiec.f...php?p=8129#8129
Cuda sięzdarzają:
GEZNO
hmmm mam dokładnie takie same odczucia - (tak jak Adan odpowiedział na napierajce)
poczekajmy do oficjalnego info na stronie Compassu
pozatym chciałem dodać ze w tym terminie mamy GP Dziewicza Góra
na którym chciałbym wystartować
pozdr
BB
Znalazłem taki oto post na forum biegajznami.pl
http://biegajznami.pl/forum/viewtopic.php?t=13761
Może jednak pojedziecie tam powalczyć?
Właśnie powstaje stronka tegorocznej edycji GEZnO
link: http://gezno.pl/index.php...w&id=5&Itemid=6
Pozdrawiam,
śledczy Hoffi