Internet to potÄga ÂŤ ObserwujÄ, myĹlÄ, piszÄ â serwis Goldenrose
pierwszy??no to ekstra, zatem gratulacje dla:
- Hoffiego (3:54)
- Slawka (3:58)
- Lisska (4:24)
- Kondzia (4:3?)
- Sobka (5:10)
za godne reprezentowanie Hufca Poznan - Nowe Miasto, w I Mistrzostwach Polski Harcerzy w Maratonie!!!
pzdr
mg
PS. moga byc bledy w czasach bo nie wszystkie spamietalem a nawet w ogole slyszlem - np. Kondzia. ale sami zainteresowani to sprostuja.
Dołączam się!!! Jesteście fajterzy chłopaki! Cojones macie jak melony
A do listy dołączyłbym jeszcze Grabsona (weteran 45PDH) który pomimo wyłączenia mu prądu 700m przed metą z trudem doszedł do końca z czasem 4:06.
Ja tez, ja tez!! Jeszcze raz gratulacje chłopaki !! Brawooo!!
Szacunek!
Zwłaszcza dla Sobka, którego ukończenie maratonu kosztowało chyba najwięcej wysiłku.
Na refleksje dotyczące organizacji przyjdzie czas za kilka dni. Wiem już jakie były błędy i o to na pewno jesteśmy jesteśmy bogatsi.
Dziękuję wszystkim, którzy w jakis sposób pomogli w organizacji. Zwłaszcza Ani F. za dyplomy, 2 PDH za harcówkę i dh M2 za całokształt.
Jeszcze raz gratuluje wszystkim fajterom!
A tutaj link do strony radia Merkury. Jest tam zdjęcie Darii i reszty ekipy kibiców.
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=17475
No prosze a na zdj 14 jest widoczny Sobek niszczyciel!!!!
A z mojej strony przede wszystkim wielkie podziekowania dla wszystkich kibicow, ktorzy stali na trasie i dopingowali ostro!
Naprawde kiedy uslyszalem was na Krancowej to poprostu nie czulem ze biegne tylko frune!! Bardzo mi pomogliscie i wiem po takim maratonie ze dla takich chwil warto zyc:D:D
Jakas relacja z biegu to troszke pozniej, moze jutro juz cos skrobne!!!
Jeszce raz wielkie dzieki za wszystko, a dla scislosci netto moj czas to 04:23:40 !~!!!
pozdro
lg
No wiadomo ze duze gratki dla wszystkich fajterów
a tutaj info zamieszczone na TUTEJ.pl
oraz garść fotek
pozdr
BB
Szacunek Panowie
Witam
Wielkie dzięksy za wsparcie - takiego dopingu nikt nie miał !!!!!
na 26 tym poszedłem w krzaki i grupa 3:45 mi odjechała
Ale co się stało Kondzikowi???
Chopaki gratulacje, zwaszcza Hoffi i Sobek. Szacun chopaki.
Panowie Ogromne gratulacje to przede wszystkim...
Po drugie dziękuję całej 96 PDW, że pomimo chłodu dzielnie kibicowała członkom HKS "Hades" jak i swojemu koledze Mateuszowi....
Tak jak napisał Polo na refleksje po biegowe przyjdzie jeszcze czas...podsumujemy sobie wszystko zapewne na zbiórce HKSu, ale osobiście chwiałbym podziękować już teraz Polowi za ogromny wkład jaki włożył w zorganizowanie I MHwM, bez niego ta impreza po prostu by się nie odbyła. Dzięki!
PRZED STARTEM
Jest 15 października, poranek, po zwleczeniu się z wyra nie mogę się już doczekać startu. Motywuję się muzyką, w końcu nadchodzi czas wyjścia z domu. Na Malcie jestem około 10:20, mijam chłopaków z HKSu, ze zdziwieniem przyjmuję info, że miałem tam już być o 9:30. Cóż, widocznie źle ich zrozumiałem i coś godzinę przestawiłem. Przebieramy się z Grabsonem, po paru minutach dołącza Sławek. Jak zawsze woń wszędobylskiego Ben-Gaya spowija wszelkie wnętrza hangarów i przebieralni. Ale to dobrze! Nic tak nie podkreśla atmosfery przedstartowej jak zapach tej magicznej dla niektórych osób maści
START
10:44 oddajemy w czwórkę (dołączył jeszcze kolega Grabsona - Dawid) torby i ruszamy na start. Zastanawiamy się jak to jest, że za własne pieniądze idziemy się katować...W końcu docieramy na szeroką jak nigdy i wypełnioną biegaczami byłą Majakowskiego...Są nasi, są nie tylko startujący fajterzy, ale i cała ekipa kibiców. Wtedy nie wiem jeszcze, jak bardo pomogą mi na trasie i jak wspaniale będzie się dzięki nim biegło.Parę chwil, a tu już w końcu wielkie START, fajerwerki, a my już w ruchu. Dzięki rozszerzeniu startu na całą ulicę, różnica netto/brutto mniejsza niż 1 minuta. Jest OK.
1. km
Mijamy tabliczkę z tym napisem, wszyscy sobie żartują, że jeszcze tylko skromne 41 z hakiem przed nami. Obok jest Lissek, jest też Czarek. W takim towarzystwie wiem, że damy radę. Jesteśmy ok.20 m za pacemakerami - małżeństwem Rybek - na 4:00 (zielone baloniki). Widzę, że Sławek i Kondzik poszli do przodu. Zdajemy sobie sprawę, że spokojnie stać ich na 3:45. Na to przecież pracowali cały rok.Ryk naszych kibicek z boku jadących na rowerach pierwszy raz wprawia w osłupienie sąsiadujących biegaczy...Padają pytania:"Czy one będą z nami aż do mety?" Odpowiadam, że taką mam nadzieję.
4. km
Jesteśmy pierwszy raz przed Starym Rynkiem. Stawka wciąż bardzo zbita, wręcz jak na starcie. Jesteśmy pewni, że Keniole już pewnie gdzieś za Śródką Na Starym jeszcze nie tak dużo ludzi, ale ciągniemy do przodu.
5. km
Pierwszy punkt odżywczy, kurcze, troszkę dziewczyny na punktach nie nadążają z laniem do kubków napojów. Ale spoko, trzeba bayć i dla nich wyrozumiałym. Pierwszy raz czuję smak maratońskiego banana. Jeszcze nie raz przyjdzie mi dzisiaj go próbować.
7. km
Okolice Ronda Sródka -> jest bardzo głośna ekipa HKSu, jejku ludzie - jak to dodaje sił i motywacji. Walczymy dalej, Lissek jest obok, dajemy prawie łeb w łeb. Staram się nie odstawać od pacemakerów nawet na 3 m. Trochę kurka rwą tempo. Rybka co chwila wybiega do przodu, bo chce zrobić zdjęcie komuś, inni natomiast myślą, że naturalnie przyspiesza...
10. km
Koniec pierwszej Warszawskiej. Nie jest źle, pytanie jak tu będzie za drugim razem...Kolejne banany, powerrade'y i zbiegamy w Świętopełka, a potem w długaśną Browarną. Co jakiś czas daje się słyszeć ryk za plecami "LEWA WOLNA" - wszyscy posłusznie usuwają się na bok, bo wiedzą, czym grozi nieposłuszeństwo...Rozpędzeni rolkarze tworzący pociągi zasuwają, że za bardzo nbie wychwytuję nawet poszczególnych sylwetek...Wciąż pochmurno i trochę chłodno. Biegnę w rękawiczkach, nie chcę się nadto wychładzać.
14. km
Ciężki podbieg leśny przy Cybinie. Przed nim po prawej stronie bardzo głośna grupa kibiców z mojego byłego Gimnazjum (Jagiellońskie górą). Wbiegam, Rybka uprzedza, że nie możemy zwalniać pod górę. Wyraźnie przyspieszył po 10. km i trzyma tempo - niektórzy pytają się, czy aby nie za szybko. On się uśmiecha i mówi, że cas na balonikach wcale nie musi być do zrealizowania. Może i żartuje, ale do mnie to nie przemawia. Ma widocznie swoją taktykę.Pytam się go, czy będziemy na 4:00 na mecie. Mówi, że jak wytrzymam, to będę. Za podbiegiem widzę Bartasa i Gorzołę. Oddalając się, słyszę tylko komentarz Gorzoły "Widziałeś - ta jego zawzięta morda..."
15/16. km
Ekstra doping naszych, jest Flaper i Mordasz, ci to potrafią człowieka postawić na nogi... Trzaskam dalej, choć to już nie ta świezość, co na starcie.
20. km
Osiedla ratajskie mijają prędko, teraz agrafka => wrzask Myszy, dziewczyn z 96 jest niemożliwy. Najpierw głośne "Hoffi", a niedługo potem "Go, Lissek ; Go, Lissek" oraz "HKS mistrzem jest"=> biegacze pytają się, co to jest to Hoffi i cały ten HKS. Ze zdumienia przecierają oczy za każdym razem, kiedy widzą naszą dopingującą ekipę...
22. km
Biorę po raz 1. żel bananowy -> tak, żeby koło Śródki juz działał, słodki jest jak cholera, ale widocznie takie to ma być. Zaoczni studenci PP stoją i czekają na przejście do drugiego budynku. My krzyczymy "Chodźcie z nami..."
24. km
Znów Stary Rynek, więcej osób, są też moi znajomi z Warszawy - przyjechali specjalnie kibicować na Maraton. To się nazywa przyjaźń Przebiegam jak maszyna, potem chodnikiem na Woźnej, nikt nie chce skręcić nogi na bruku...
26/27. km
Drugie R.Śródka, ekstra doping i rozpoczynamy to, co tygryski lubią najbardziej, czyli Warszawska a la Dzień Świstaka => gdzieś już to widziałem... W grupie na 4:00 już coś mniej ludzi. Obracam się, widzę Lisska, ale coś już tyciu dalej jest. Zastanawiam się, czy wszystko dobrze z jego ramieniem. Myślę, czy Kondzik ze Sławkiem kończą już Warszawską, aj zazdroszczę im tego...Sam, choć nie czuję kryzysu, biorę po raz 2. żel bananowy, niech zacznie działać za parę minut na W-wskiej, jak będzie ciężej.
28/30. km
Nagle patrzę, a tu wychodzi słoneczko. z jednej strone ekstra, ale kurka coś o wiele cieplej nagle. Dobra, zdejmuję rękawiczki i wyrzucam na trawę. A co tam! Zawsze lżejszy o te 100-150 g (rękawiczki całe mokre). Rybka mówi, że za 10 minut (30.km) zacznie się prawdziwy maraton. Boję się trochę tego, ale wiem, że jesli teraz nie wyłącze tych obaw, będzie gorzej. Przecież Martaon biegnie się głową - kurde, musi być dobrze! Trzymam się pacemakerów, jakbym bez nich nie mógł dalej biec. Może tak sobie psychę nastawiłem. W końcu po kolejnym odżywczym punkcie zbiegamy w Browarną.
33. km
Dobra - drugi podbieg przed nami, wiem, że jak go pokonam, będę bliżej celu jak nigdy dotąd. Widzę coraz częściej biegaczy rozciągających łydki. Martwię się, zeby i mi coś za chwilę nie przeszkodziło w biegu. Wierzę, że porządne rozciąganie poprzedzające start i cały tydzień brania dużych ilości magnezu uchroni mnie przed skurczami. Oby...
Nie ma już ekipy z Gimnazjum, ale chwila...coś słyszę. Tak jakby na górze była jakaś scena muzyczna. Wbiegam, oj nie jest łatwo, ale nie mogę zostać, wtedy nie dogonię już ekipy 4:00. Tak, to musi być dźwięk gitary elektrycznej, mówię sobie...I słyszę megagłośne "HKS" oraz "GO LISSEK GO LISSEK" płynące przez kolumny ustawione po lewej stronie na szczycie wzniesienia. To dziewczyny z 96 podebrały kumplom z zespołu mikrofon. Co za przezycie. Chłopaki z ekipy oniemieli. Jestem już za podbiegiem. Przeżyłem.Biegnę dalej.
35/36. km
Za punktem odżywczym ktoś z ekipy zaczyna marudzić, ucinam jego wątpliwości krzykiem: "Nie gadaj głupot - dasz i wszyscy damy radę!" Znowu osiedla, za zakrętem przy M1 przy desce na Rusa głośna ekipa mieszkańców z garnkami - ale frajdę mieli. Szkoda, że więcej poznaniaków nie jest tak odważnych. Wciągam ostatni, trzeci żel. Niech da mi siły na koniec.
38. km
Słyszę Rybkę, kiedy mówi do żony, że biegniemy za szybko. Obawy pozostałych biegaczy już od parunastu minut zostały potwierdzone. Ona mówi, że jej tak dobrze. Postanawiają, że zwolnią na 40. km Piękne niebo się zrobiło i aż chce się biec, jesteśmy już na dolnej części, biegniemy ku agrafce.
40. km
Postanowiłem, że na ostatnim punkcie nic już nie jem. Zawsze przez pierwszy km po punkcie bananki mi się w brzuszku trochę mieszają. Biorę wodę i izotonica. Patrzę, a z przeciwka biegnie Sławek. Ogromnie się dziwię, bo przecież nie widziałem, żebym go wyprzedzał. Machamy do siebie ręką. Skoro jesteśmy blisko siebie, wiem, że musimy dać radę. Jeszcze 200 m małego podbiegu i wreszcie z górki. Przyspieszam jak mogę. Wiem, że to już nie sprint, i jeszcze 1.5 km, ale czemu tyego nie zrobić. Przy skręcie do stoku jest zegar. Patrzę i nie dowierzam. Ani przez moment na trasie nie patrzyłem na zegarek, nie chciałem się denerwować, liczyć, po prostu. Patrzę , a tu 3:49:23. Czyli jest szansa na zejście poniżej 4:00. Nawet z 3 minuty mogę urwać.
FINISZ
Bardzo mnie to podbudowało. Zbiegam na maxa, potem przy stoku robi się płasko, znam już te tereny. Wiem, że do źródełka niedaleko. W końcu jest, za chwilę zbiegam z górki i w oszałamiającym jak dla mnie dopiongu całego HKSu przyspieszam na ostatnich 80 m, choć wyglądam pewnie, jak kiepska podróba M.Johnsona. Jest meta. Jest życiówka. Jest ekstaza połączona z dumą i zawieszony medal na szyji. 3:54 na moim zegarku nie kłamie. Po parunastu chwilach (nie umiem określić, ile - jestem tak zakręcony) jest Sławek. Podajemy sobie dłoń. Są chłopaki z HKSu. Wielka radocha, jak ich widzę. Tak mnie podbudowywali. I mogłem się im w ten sposób - tym biegiem odwdzięczyć.
Potem masażyk, przebieranko i resztę już znamy. Jak widać, harcerze są w PL mocni, żeby wygrać, trzeba było pobiec ok.3:20. Zdjęcia zrobione z Panią Parasolką, Barbarą Gil i najstarszą zawodniczką maratonu utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto biegać do końca życia.
Gratuluję Sławkowi, Lisskowi, Kondzikowi, Czarkowi, Grabsonowi (któremu 750 m przed metą urwał się film) i przede wszystkim Sobkowi ukończenia Maratonu. Lissek, Sobek - Wam dodatkowo życiówek.
Dziękuję niezmiernie z całego serca za CUDOWNY doping wszystkim harcerkom i harcerzom z Hufca, którzy stworzyli na trasie niezwykły spektakl. Dla takich chwil warto żyć. Dzięki też za robienie fotek, za to, że byliście. Polo -> dzięki Twojej pracy i zaangażowaniu była ta dodatkowa porcja emocji Mistrzostw PL Harcerzy - dziękuję
Hoffi
gratulacje panowie. szczerze mówiac mam cichą nadzieje że za rok pobiegne z wami
Witam!
Gratulacje dla wszystkich biegaczy, no i oczywiście wielkie dzięki dla wspaniałych kibiców...
Pozdrawiam
Czarek
Gratki przeogromne panowie!!!
A kuku!
Spójrzcie, kto do Was kuka...
http://www.maratonypolski...rt/po6td447.jpg
A tu ktoś inny wznosi toast
http://www.maratonypolski...rt/po6td558.jpg
i uśmiech...
http://www.maratonypolski...rt/po6td559.jpg
A tego wielbiciela harcerzy poznajecie?
http://www.maratonypolski...rt/po6td689.jpg
I tutaj finiszujący pseudosprinter:
http://www.maratonypolski...a2/po6wd041.jpg
Finiszujący twardziel:
http://www.maratonypolski...a2/po6wd096.jpg
Do zassani jest 20 min reportaz, ktory wczoraj byl w TV Polonia!!
Kilka znanych osob widac, m.in.: Mordasz, Koper, Klodzia, Hoffi, Ja :D
Ssssij tutaj
pozdro
lg
Gratuluję wszystkim Maratończykom ukonczenia biegu, z pewnością nie było to łatwe, mimo że niektórzy biegli po raz trzeci (Kondzik, który mówił mi, że przeszedł z 15 km przez te skurcze jest dla mnie mistrzem - jakiż on miałby czas gdyby nie miał skurczów). Wielkie gratulacje dla Sobka, który pokonał całą trasę (wiem, że to nie było dla niego łatwe). Gratuluję też, oczywiście, i Lisskowi, i Hoffiemu, i Sławkowi, i Czarkowi (choć dla żołnierza to chyba nie powinien być problem;) A Lissek, Hoffi i Sławek to starzy wyjadacze w biegach, więc nie miałam wątpliwości w ich siły:)
Podziwiam i życzę połamania nóg!!!
A zobaczcie kogo ja znalazłam...:P
czaras
Kondziu
a to kto?! :P:P
Konrad jest rewelacyjny.
:mrgreen: Konrad jest rewelacyjny.
a ten pempek na wierzchu jak fajnie wyglada, chyba skroce sobie koszulke HKSu na taki wymiar:P
Czaras oszukuje! On nie biega, on lata! --> http://www.maratonypolski...a2/po6wd165.jpg
kilka fotek jeszcze wypatrzonych w necie:
http://biegajznami.pl/Gal...tos/photo9.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo158.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo161.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo283.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo365.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo369.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo416.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo420.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo586.html
to tyle co mi sie udalo znalesc znajome twarze!!
pozdro
lg
Świetnie, że tyle zdjątek znalazłeś Lissku - thanks
A swoją drogą jak się czujecie na dzień dzisiejszy? Jakieś większe bóle i przemęczenie? Wiem, że Sławek nabiera sił i grzeje bateryjki Duracell na Harpagana...
A jak Kondzik i Lissek Wy się czujecie?
U mnie napięcie łydek mija, myślę, że od weekendu wznowię sobie treningi... Wszak na Kościan się trzeba tyciu przygotować, nawet, jeśli chce się pobiec rekreacyjnie!
hmmm no generalnie nie nazekam! od poniedzialku juz zrobilem prawie 70km na rowerze i zaraz ide dalej smigac
Delikatnie tylko jeszcze czuje ramie, a tak wszystko pozadku i powoli mysle o treningu do Kosciana
pozdro
ol
no i kolejna znowu znaleziona fotka:)
http://biegajznami.pl/Gal...os/photo33.html
lg
Kolejna porcja zdjec !!!
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo139.html
http://biegajznami.pl/Gal...os/photo51.html
http://biegajznami.pl/Gal...os/photo52.html
http://biegajznami.pl/Gal...os/photo54.html
http://biegajznami.pl/Gal...os/photo64.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo160.html
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo165.html
No i mamy nasza mistrzynie harcerek w maratonie
http://biegajznami.pl/Gal...s/photo243.html
lg